17 grudnia 1981 r. oddziały ZOMO i milicji brutalnie spacyfikowały pokojowy protest górniczy w kopalniach Rudna Główna i Rudna Zachodnia. W rocznicę tamtych wydarzeń opozycjoniści antykomunistyczni wraz z przedstawicielami samorządu i KGHM złożyli wieńce i kwiaty pod pomnikiem "Górnikom Polskiej Miedzi".
Po wprowadzeniu przez rząd PRL stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. w wielu zakładach przemysłowych na terenie całego kraju doszło do strajków, w których robotnicy domagali się m. in. odwołania dekretu o stanie wojennym i uwolnienia aresztowanych działaczy "Solidarności".
Wśród załóg, które od 14 grudnia nie przystąpiły do pracy, znalazły się kopalnie Rudna Gł. i Rudna Zach. Czwartego dnia strajku (17.12.1981) obie kopalnie zostały zaatakowane przez oddziały ZOMO i milicji, wspieranych przez wojsko. Po brutalnym natarciu górnicy mieli wyjść z okupowanych kopalń, jednak - co podkreślają historycy - na własnych, honorowych warunkach.
Po drodze zomowcy i milicja szykanowała górników, kolumnę polewano wodą z prądownic umieszczonych na opancerzonych samochodach. Kilkuset protestujących dotarło, biegnąc przez miasto, do kościoła św. Barbary, gdzie ówczesny wikary i kapelan "Solidarności" ks. Jerzy Gniatczyk udzielił im schronienia.
39 lat od tamtych wydarzeń władze Polkowic z burmistrzem Łukaszem Puźnieckim na czele zorganizowały obchody upamiętniające bohaterskich górników i ich protest. Uroczystości rozpoczęła Msza św. w kościele pw. św. Barbary na polkowickim rynku. Eucharystii przewodniczył ks. dr Jarosław Święcicki, proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła, który zwracając się do wiernych przypomniał, że górniczy protest z 1981 r. miał swój chlubny epilog właśnie w tej świątyni.
- Po drodze dochodziło do starć z górnikami. Padły strzały z broni maszynowej. Górnicy uciekając schronili się właśnie w tym kościele, gdzie w ich obronie wstawił się, nieżyjący już, ks. Jerzy Gniatczyk. Ten potężny mężczyzna stanął w głównych drzwiach kościoła i twardo powiedział do zomowców: "Dalej wam wejść nie wolno, bo to jest miejsce święte!". I rzeczywiście, nikt już nie niepokoił górników, którzy przy tym własnie ołtarzu oficjalnie zakończyli swój strajk, a jako wotum złożyli przed ołtarzem łuski z pocisków, którymi do nich strzelano - opowiadał w homilii ks. Jarosław Święcicki.
Po Mszy św. uroczystości przeniosły się pod pomnik "Górnikom Polskiej Miedzi". Tutaj wieńce, wiązanki kwiatów i znicze złożyli m. in. burmistrz Polkowic Łukasz Puźniecki wraz ze swoimi zastępcami - Ewą Kowalik i Wojciechem Marciniakiem, dyrektor naczelny kopalni Rudna Główna Marek Świder, dyrektor departamentu górnictwa w KGHM Polska Miedź S.A. Sebastian Jedliński, starosta polkowicki Kamil Ciupak wraz z wicestarostą Janem Wojtowiczem, oraz bohaterowie tamtych dni z Janem Taborem na czele, dziś skupieni głównie w Stowarzyszeniu Opozycji Antykomunistycznej Zagłębia Miedziowego.
- To był jeden z największych strajków robotniczych w Polsce, a na pewno największy strajk pierwszych dni stanu wojennego na Dolnym Śląsku - przypomniał Jan Tabor, jeden z przywódców strajku sprzed 39 lat. - Szacunki historyków mówią, że było nas na obu kopalniach ok. 5-7 tys. Proszę zwrócić uwagę, że kiedy przyszli nas spacyfikować, my już wiedzieliśmy o zabitych w kopalni Wujek, gdzie też zomowcy zaatakowali górników. To była dla nas bardzo trudna sytuacja. Na szczęście u nas obyło się bez ofiar, głównie dzięki wspaniałej postawie naszych górników i żelaznej dyscyplinie - opowiadał Jan Tabor.
Mimo, że wydarzenia te miały miejsce prawie cztery dekady temu, pozostawiły trwały ślad w historii naszej ziemi oraz w pamięci potomnych. Ślad ten jest pielęgnowany przez władze Polkowic, które dbają o właściwe upamiętnienie bohaterów stanu wojennego.
- Nie byłoby takich Polkowic jakie znamy obecnie, nie byłoby takiego Zagłębia Miedziowego bez tego ważnego wydarzenia. W grudniu 1981 roku pracownicy zakładów górniczych Rudna upomnieli się bowiem nie tylko o sprawy pracownicze, ale przede wszystkim o wolną i solidarną Polskę. I choć ten rok jest trudny, cowidowy, to pamiętamy o tamtych bohaterach - zapewnia burmistrz Polkowic Łukasz Puźniecki.
- Przypomnę tylko, że w połowie tego roku wraz z wrocławskim IPN-em zorganizowaliśmy na polkowickim rynku wystawę "Tu rodziła się Solidarność, a jeszcze w tym miesiącu do naszych kombatantów trafią paczki świąteczne. To wszystko ma na celu utrwalanie pamięci o tamtych wydarzeniach, ale także ma aspekt pomocy rzeczowej. pamiętajmy, że wśród kombatantów są osoby, które bardzo takiej pomocy potrzebują - zaznacza burmistrz Polkowic.