Była zastępczyni prezydenta Poznania Katarzyna Kierzek-Koperska zarzuciła Jackowi Jaśkowiakowi kłamstwo w jej sprawie. Oceniła również, że samorządowiec nie lubi kobiet w swoim otoczeniu. Prezydent Poznania zakomunikował jej zwolnienie ze stanowiska SMS-em.
W poniedziałek za pośrednictwem SMS-a prezydent Poznania poinformował swoją dotychczasową zastępczynię Katarzynę Kierzek-Koperską o odwołaniu jej z funkcji. Rzeczniczka poznańskiego magistratu formę zwolnienia tłumaczyła brakiem kontaktu z wiceprezydent.
Powodem decyzji Jaśkowiaka miała być "utrata zaufania" do Kierzek-Koperskiej. Od kwietnia przebywa ona na zwolnieniu lekarskim. Wcześniej była publicznie krytykowana przez Jaśkowiaka za to, że bez konsultacji z nim wydała decyzję o zakazie wstępu do miejskich lasów po ogłoszeniu wprowadzenia podobnych obostrzeń w skali całego kraju w związku z zagrożeniem koronawirusem. Prezydent Jaśkowiak cofnął ten zakaz.
„Jestem zwolennikiem nazywania rzeczy po imieniu. Prezydent kłamał ws. lasów. Przykre jest to, że to mnie się dzisiaj zarzuca kłamstwo, a mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że na wszystko o czym mówiłam w wywiadach mam tzw. podkładkę" – powiedziała w czwartek PAP Kierzek-Koperska. Dodała, że posiada SMS-y od Jaśkowiaka przeczące twierdzeniom prezydenta, by decyzja o zakazie wstępu do lasów miejskich nie była z nim konsultowana.
Według Kierzek-Koperskiej, prezydent nie traktował jej na równi z innymi zastępcami. „Prezydent Jaśkowiak nie lubi kobiet w swoim otoczeniu. Nie jestem pierwszą zwolnioną kobietą na wysokim stanowisku przez pana prezydenta, bo wcześniej zwolniona została na przykład zastępca pana prezydenta – Agnieszka Pachciarz” – zauważyła.
„Jestem kobietą, nie jestem zupełnie z +jego bajki+. W jego oczach jestem za słaba, za mało agresywna w swoim przekazie. Jestem kobietą i tego nie zmienię, i jestem z tego dumna. Nie pozwolę sobie wmówić, że to kompetencje zaważyły na moim odwołaniu” – podkreśliła.
Opisała też zachowanie Jaśkowiaka w stosunku do niej. „Mam dowody na krzyczenie na mnie w czasie obrad zarządu (miasta), na odrębne zasady traktowania mnie jako jego zastępcy, mam dowody na odwoływane spotkań ze mną +na minutę przed+. Jeżeli pan prezydent uważa, że kłamię to może mnie pozwać” – dodała.
Rzeczniczka prasowa prezydenta Poznania Joanna Żabierek powiedziała PAP, że Jacek Jaśkowiak nie zamierza występować na drogę prawną przeciwko swojej byłej zastępczyni.
Kierzek-Koperska zaprzeczyła, by chciała pozwać Jaśkowiaka do sądu. „Procesy trwają latami. A ja chcę na nowo zacząć życie. Mam rodzinę, jestem szczęśliwą kobietą. Chcę podjąć nowe wyzwania zawodowe. Mam na siebie kilka pomysłów. Natomiast utrata wizerunku w kwietniu bardzo mocną mną nadszarpnęła. Wiele osób twierdziło, że powinnam wystąpić na drogę sądową – zwolnienie mnie na chorobowym też jest co najmniej wątpliwe, natomiast nie wszystko zawsze musi być zakończone procesem” – zaznaczyła.
Jak podkreśliła, w dniu zakomunikowania jej decyzji o zwolnieniu Jaśkowiak zadzwonił do niej jeden raz. „Nie mogłam oddzwonić, bo rozmawiałam na skype-ie z inną osobą. Dosłownie jak tylko ją skończyłam chwyciłam za telefon, chciałam oddzwonić, ale zauważyłam tego SMS-a. Już wiedziałam w jakiej sprawie pan prezydent do mnie dzwonił” – dodała Kierzek-Koperska.
Obecnie przebywa ona na zwolnieniu lekarskim. Jak zaznaczyła, oprócz SMS-a nie dostała z Urzędu Miasta żadnej informacji na temat swojego odwołania. „Nadal nie wiem, czy zostałam zwolniona zgodnie z trybem Kodeksu pracy. Poprosiłam Urząd Miasta o udostępnienie zarządzenia prezydenta w tej sprawie. Do tej pory go nie dostałam. Nie wiem na jakich warunkach zostałam zwolniona, czy jestem zwolniona ze świadczenia pracy, czy muszę się w niej stawić, nic nie wiem, mam tylko jeden lakoniczny SMS” – podkreśliła.
Kierzek-Koperska, która była szefową wielkopolskiej Nowoczesnej, w poniedziałek zrezygnowała z członkostwa w partii. „Razem ze mną wystąpiło kolejne 12 osób. To już jest ponad 30 osób od początku czerwca. Dzisiaj Nowoczesna już nie jest tą partią, do której wstępowałam w 2015 r. Utraciłam zaufanie do przewodniczącego Adama Szłapki. Pod osłoną nocy zostałam, bez wcześniejszej rozmowy, bez wyjaśnienia, odwołana ze stanowiska przewodniczącej regionu, a także cofnięto mi rekomendacje na stanowisko zastępcy prezydenta Poznania” – powiedziała.
Była zastępczyni Jacka Jaśkowiaka (PO) zamierza wstąpić w szeregi Platformy Obywatelskiej. „Przez ten cały czas to Platforma mnie wspierała, nie szefostwo Nowoczesnej, a na to wsparcie bardzo liczyłam” - podkreśliła. Zapowiedziała, że jako polityk chce zajmować się głównie sprawami przeciwdziałania skutkom kryzysu klimatycznego.
szk/ kic/