Trwa konflikt o granice Sanoka, gdzie burmistrz chce poszerzenia terytorium miasta poprzez wchłonięcie okolicznych sołectw. Choć mieszkańcy gminy wiejskiej Sanok są temu kategorycznie przeciwni, burmistrz Tomasz Matuszewski nie zamierza rezygnować ze swych planów.
Sprawa poszerzenia granic Sanoka była przedmiotem konsultacji społecznych, przeprowadzonych w sąsiadujących z nim dziewięciu sołectwach między 15 lutego a 7 marca. Łącznie w głosowaniu wzięło udział 2851 spośród 3955 uprawnionych mieszkańców. 98 proc. opowiedziało się za pozostaniem w obecnych granicach administracyjnych - poinformowała gmina wiejska Sanok. Frekwencja wyniosła ponad 72 proc. Sanok chciałby także wchłonąć sołectwo Zahutyń w gminie Zagórz; tutaj, przy frekwencji ponad 50 proc., za pozostaniem w gminie macierzystej zagłosowało 98 proc. uprawnionych.
Konsultacje odbyły się również w samym Sanoku. Trwały one od 15 do 26 lutego. Oddano tam 1375 ważnych głosów; za poszerzeniem granic opowiedziało się 61 proc. uprawnionych w tym liczącym ponad 38 tys. mieszkańców mieście.
W tle sporu leżą pieniądze; burmistrz Sanoka twierdzi, że miejscowości ościenne chętnie korzystają z miejskiej infrastruktury, oszczędzając tym samym własne środki. Jego zdaniem poszerzenie granic miasta przyniosłoby obecnym terenom wiejskim m.in. rozwój budownictwa i transportu. Z kolei mieszkańcy sołectw obawiają się, że przyłączenie do Sanoka odetnie ich od pieniędzy i innych korzyści, które posiadają, pozostając poza miastem.
„Sanok otoczony jest gminą wiejską, nazywaną gminą obwarzankową, która - można powiedzieć - dla oszczędności, systematycznie rezygnuje z realizacji wielu zadań. Te w naturalny sposób są przejmowane przez miasto. I dzisiaj, przy dużych inwestycjach, które zostały rozpoczęte wcześniej, a zakończone podczas mojej kadencji, czyli na przykład budowa Centrum Rehabilitacji i Sportu czy budowa dworca, widzimy, jak dużo więcej naszych sanockich podatków trzeba przeznaczyć na to, aby utrzymać tę infrastrukturę” - wyjaśnia burmistrz w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP.
Zupełnie inaczej ocenia to wójt gminy wiejskiej Sanok Anna Hałas. „W moim przekonaniu głównym czynnikiem jest czynnik ekonomiczny. Prawie we wszystkich miejscowościach naszej gminy są wodociągi, kanalizacja, wyremontowane ulice, zrobione oświetlenie, w większości na wysokim poziomie domy ludowe, więc praktycznie nie wymagają one inwestycji, natomiast z tych miejscowości pochodziłyby istotne podatki, które po przyłączeniu płynęłyby do miasta Sanoka. Tak to postrzegamy” - powiedziała Serwisowi Samorządowemu PAP.
Zdaniem Matuszewskiego poszerzenie granic jest procesem nieuniknionym, a wręcz koniecznym. Jak tłumaczy, mieszkańcy sołectw ościennych nie tylko korzystają z infrastruktury Sanoka, lecz również posyłają swoje dzieci do sanockich szkół.
„W samej edukacji w ostatnich trzech latach dopłaty wzrosły o około 13 mln zł. Widzimy, że przyjmujemy bardzo dużą grupę młodzieży i dzieci z ościennych sołectw, które uczęszczają do szkół sanockich. Z całej gminy wiejskiej Sanok jest to prawie 900 dzieciaków. To pokazuje, jak dużą kwotę budżet sanocki musi zabezpieczyć, aby utrzymać odpowiedni poziom edukacji w naszym mieście” - mówi burmistrz.
Zapewnia także, że idea poszerzenia granic Sanoka nie jest następstwem problemów finansowych. „Miasto daje sobie znakomicie radę, aplikuje o kolejne środki i naprawdę dużo inwestycji realizujemy, ale też widzimy, że na barki podatnika sanockiego spada coraz to więcej obciążeń” - zaznaczył.
Burmistrz Tomasz Matuszewski wskazał też, że wynik konsultacji społecznych w Sanoku był podobny do wyników w innych miastach. „Ponad 60 procent mieszkańców Sanoka jest za przyłączeniem do miasta około dziesięciu sołectw, w których wyniki konsultacji przedstawiają się różnie. Na pewno będziemy starali się skupić się na kilku sołectwach” - poinformował.
Pod koniec marca burmistrz zamierza złożyć u wojewody podkarpackiego Ewy Leniart wniosek o poszerzenie granic miasta. Pytany o to, czy uwzględni w nim stanowiska mieszkańców sołectw sąsiadujących Matuszewski odpowiada, że takie działania zawsze wiążą się ze sprzeciwem.
„Opór społeczny zawsze będzie. Czas pokaże, jak to mieszkańcy odbiorą. Ja mogę tylko uspokajać i mówić, że takie działania służą rozwojowi tego obszaru i wierzę, że mieszkańcy, którzy pozytywnie się do tego nastawiają, będą nas wspierać, a ten głos na +nie+ będzie coraz cichszy” - powiedział.
Burmistrz Sanoka marzy o wzmocnieniu roli swego miasta w subregionie bieszczadzkim i ma nadzieję, że decyzja wojewody w sprawie wniosku o poszerzenie granic będzie pozytywna.
„Liczymy, że pani wojewoda pozytywnie odniesie się do tego wniosku, choć ostateczną decyzję podejmuje Rada Ministrów. Wiemy, że jeszcze daleka droga do tego, ale staramy się ten wniosek na tyle profesjonalnie przygotować i przedstawić taką analizę, która pokaże, że miasto nie tylko będzie mocniejsze, ale sołectwa, które zostaną przyłączone, również na tym zyskają” - podkreślił.
„Przyłączenie takiego sołectwa do miasta, czyli późniejsza dzielnica tego miasta, to różnica w obszarze miejskim. Nieruchomości zyskują większą wartość, a my możemy aplikować o dodatkowe środki, które też będą wspólnie realizowane w mieście Sanoku. Jest to więcej inwestycji w przeliczeniu na mieszkańca w samorządzie miasta Sanoka, niż w samorządzie gminy wiejskiej Sanok, dlatego też wierzę, że tak to zostanie odebrane” - oświadczył Matuszewski.
Wójt gminy wiejskiej Sanok Anna Hałas na argumenty burmistrza odpowiada wyraźnym „nie”, zaś o jego pomyśle poszerzenia granic miast mówi, iż jest to idea „zagarnięcia” ościennych wsi. „Będąc wójtem gminy Sanok, jestem zdecydowanie przeciwna działaniom gminy miasta Sanoka mającym na celu powiększenie granic miasta poprzez zagarnięcie dziewięciu miejscowości naszej gminy” - powiedziała.
Przywołała także wyniki konsultacji społecznych, w których mieszkańcy ościennych sołectw opowiedzieli się za pozostaniem w gminie wiejskiej Sanok, a nie w granicach miasta. Hałas uważa, iż argument Matuszewskiego, że z infrastruktury Sanoka korzystają mieszkańcy wsi, jest nietrafiony.
„Taka jest rola miasta, więc jeżeli nasi mieszkańcy uczęszczają na basen, to za to płacą. Im większej osób korzysta z tych obiektów, tym koszty utrzymania są mniejsze” - wskazała.
Hałas zapowiedziała też, że o wynikach konsultacji poinformuje wojewodę. „W zależności od tego, co będzie robił dalej burmistrz, my też będziemy podejmowali określone działania. Na pewno będziemy też chcieli powiadomić o tym premiera. O wszystkim na razie nie chciałabym mówić, ale na pewno pozostawimy sobie asy w rękawie” - stwierdziła.
Pani wójt uważa, że prawo jest po stronie mieszkańców gmin sąsiadujących z Sanokiem. „Wyniki konsultacji nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Tutaj mieszkańcy powinni mieć decydujący głos i myślę, że wolę mieszkańców należy w demokratycznym kraju uszanować” - oświadczyła Serwisowi Samorządowemu PAP.
Bogusława Kaczmarska, wiceprzewodnicząca Rady Gminy Wiejskiej Sanok i sołtys Trepczy, która w zamierzeniu burmistrza Matuszewskiego ma być przyłączona do miasta, również jest temu przeciwna.
„Mieszkańcy uważają, że jest to całkowity absurd. Nie chcą przyłączyć się do Sanoka i w związku z tym w konsultacjach wyszedł tak wysoki wynik. Mieszkańcy wykazali się swoją wolą, że jednak pozostanie w gminie wiejskiej Sanok jest korzystniejsze w wielu aspektach. Przede wszystkim nie będziemy mieli środków do dyspozycji sołectw, nie będziemy mogli na zebraniu wiejskim decydować, co chcemy w swojej miejscowości zrobić” - powiedziała.
Wśród minusów przyłączenia się do miast Kaczmarska wymieniła także m.in.: utratę środków do dyspozycji sołectw, likwidację funduszu sołeckiego, likwidację koła gospodyń wiejskich oraz komunalizację obecnego cmentarza parafialnego. Wśród obaw związanych z włączeniem Trepczy do Sanoka wskazała również likwidację szkoły i przedszkola oraz odcięcie od środków pochodzących ze sprzedaży gruntów i lasów wiejskich. W Trepczy obawiają się też utraty samodzielności decyzyjnej mieszkańców w zakresie sprzedaży mienia wiejskiego.
"Życie na wsi jest dla nas, mieszkańców, korzystniejsze niż życie w mieście. Poza tym każdy, kto chciał żyć na wsi, wybudował swój dom. Wiadomo, że coś za tym przemawiało, że nie chce żyć w mieście. Chcemy tego spokoju, zieleni, tego swobodnego oddechu i wiejskiego klimatu” - stwierdziła.
Kaczmarska obawia się, że po ewentualnym przyłączeniu do Sanoka, w jej wsi „nie będzie działo się już nic”.
„Trepcza to miejscowość, w którą tak naprawdę, na tę chwilę, pan burmistrz niewiele by zainwestował. Wiemy, jaka jest kondycja finansowa miasta. Podejrzewamy, że w razie przyłączenia do Sanoka, przez wiele lat nie będzie się u nas działo nic” - podkreśliła.
„Bój się toczy i jak będzie - trudno jest powiedzieć. Ja jestem za głosem mieszkańców. Wszyscy ludzie z poszczególnych miejscowości powiedzieli w konsultacjach, że jednak nie chcą przyłączenia do miasta Sanoka. Chcemy, żeby było tak, jak do tej pory, a wyniki konsultacji zostały zgodnie z demokracją uszanowane” - powiedziała sołtys Trepczy Serwisowi Samorządowemu PAP.
Konsultacje w sprawie powiększenia Sanoka odbyły się w dziewięciu wsiach: Bykowcach, Czerteżu, Międzybrodziu, Płowcach, Sanoczku, Stróżach Małych, Stróżach Wielkich, Trepczy i Zabłotcach. W gminie Zagórz konsultacje przeprowadzono we wsi Zahutyń.
Jak poinformowała Serwis Samorządowy PAP sekretarz i jednocześnie zastępca burmistrza Miasta i Gminy Zagórz Alicja Górniak, kwestia przyłączenia Zahutynia do Sanoka będzie omawiana przez Radę Miejską.
„Zakładamy, że opinia rady będzie negatywna. Nie chcemy, żeby sołectwo Zahutyń odeszło do miasta Sanoka” - powiedziała.
„Miasta się rozrastają, widzimy ten proces w całej Polsce. Nasza społeczność jest zwarta, chce z nami zostać i oczywiście kibicujemy temu i jako władze miasta jesteśmy absolutnie za tym, żeby obronić to sołectwo” - dodała Górniak.
Pomimo fali sprzeciwów wobec poszerzenia granic Sanoka burmistrz Matuszewski pozostaje optymistą w tej sprawie.
„Biorąc pod uwagę istniejące ciągi komunikacyjne widzimy możliwość rozwoju budownictwa jedno i wielorodzinnego czy też transportu publicznego. Zazwyczaj konsultacje przeprowadzone na terenie sołectw wykazują, że ich mieszkańcy nie wyrażają pozytywnej opinii na temat przyłączenia ich miejscowości do miasta. Gdybyśmy brali tylko ten argument pod uwagę przy takich procedurach, obecnie żadne miasto nie poszerzyłoby swoich granic” - powiedział Serwisowi Samorządowemu PAP.
Jarosław Junko