Prezydent Jacek Majchrowski w przemówieniu podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Krakowa, niepozbawionym dramatycznych akcentów, przedstawił informacje na temat stanu kasy miasta i działań podejmowanych w związku z epidemią. Straty Krakowa mogą przekroczyć miliard złotych.
„Zabieram dzisiaj głos w sytuacji bez precedensu w historii naszego miasta. W roku, w którym powinniśmy z dumą obchodzić 30-lecie odnowienia samorządu miejskiego, gdy ci wszyscy z nas, którzy żyli ostatnie kilkadziesiąt lat w Krakowie, mogą z satysfakcją obserwować, jak dalece zmieniło się nasze miasto w dobie samorządu, jesteśmy skonfrontowani z nieprawdopodobnym w skali kryzysem społecznym i ekonomicznym. (...) Niektórzy mówią, że z niespotykanym wcześniej i zwracają uwagę, że nawet w czasie wojen światowych fabryki pracowały, funkcjonował handel i usługi. Skala wyzwań, jaka jest przed nami, ujawniać się będzie stopniowo" – powiedział Jacek Majchrowski w pierwszej części przemówienia wygłoszonego w środę, 29 kwietnia.
Prezydent mówił o podejmowanych działaniach w związku z epidemią, ich genezie i przedstawiał wyliczenia dotyczące budżetu Krakowa.
„Pozostaję w kontakcie z ekonomistami i analitykami finansowymi, wymieniając się codziennie informacjami i poglądami (...) na forum dwóch najważniejszych organizacji samorządowych, ale też uczestnicząc w telekonferencjach z premierem, który kilkakrotnie odnosił się pozytywnie do propozycji przeze mnie przedkładanych. Ze wszystkich tych źródeł wyłania się jasny przekaz o ogromnym spadku dochodów, szacowanym najogólniej w trzech wariantach” – powiedział Jacek Majchrowski.
Jak ujawnił, najbardziej optymistyczny scenariusz mówi o utracie ponad pół miliarda złotych dochodów, wariant pesymistyczny – około półtora miliarda złotych, natomiast umiarkowany – o kwocie około miliarda złotych. Prezydent podkreślił, że nie są to dane precyzyjne, bo kluczowe środki, z udziału w dochodach z PIT i CIT, trafiają do samorządu z opóźnieniem, z tytułu działalności w lutym przychodzą w kwietniu.
„Do 20 kwietnia wpływy z tytułu PIT, CIT i podatku dochodowego w stosunku do roku ubiegłego zmniejszyły się o ok. 80 mln zł. Można więc przypuszczać, że dalsze, dużo głębsze spadki, będą następowały w kolejnych tygodniach, a ostateczną kwotę tworzącą dziurę w dochodach poznamy zapewne z końcem roku” – powiedział prezydent i przedstawił prognozy. „Bardzo wstępnie szacujemy, że największe ubytki będą pochodzić z udziału w podatku PIT, ponad 180 mln zł, udziału w podatku CIT i podatku od czynności cywilnoprawnych – kolejne w sumie 120 mln zł. Prawie 120 mln nie wpłynie ze sprzedaży biletów komunikacji miejskiej, a następne 25 mln zł to ubytek związany z obniżeniem czynszów i dzierżawą terenów miejskich. Same dochody z mienia są szacowane, że będą mniejsze do ponad 50 mln zł, ze sprzedaży majątku 30 mln zł, możliwości egzekucyjnych, bo je wstrzymano w tej chwili, to ok. 10 mln zł" – mówił prezydent.
Dla porównania, dochody Krakowa w 2020 r. zgodnie z planem miały wynieść 6 mld 255 mln zł, wydatki - 6 mld 735 mln zł. Deficyt miał sięgnąć 480 mln zł.
Prezydent poinformował, że 7 i 8 kwietnia podczas spotkania z dyrektorami wydziałów urzędu miasta i jednostek miejskich, dokonano przeglądu wydatków bieżących. Po rezygnacji z dużej części wydatków fakultatywnych udało się uzbierać kwotę ponad 30 mln zł. "Rezygnując także z części planowanych, a nierozpoczętych jeszcze inwestycji, możemy zaoszczędzić kwotę ok. 80 mln zł" – powiedział prezydent.
Jeśli idzie o działania władz miasta związane z epidemią, to dezynfekcja najbardziej zatłoczonych miejsc w przestrzeni publicznej kosztowała ok. 3 mln zł.
Wydatki na pomoc osobom najbardziej narażonym na zachorowanie, starszym i chorym, w postaci organizacji dowozu posiłków, leków, zakupów, na reorganizację pracy noclegowni dla bezdomnych etc., przekroczyły 10 mln złotych. Prezydent dziękował przy tej okazji wszystkim zaangażowanym w pomoc, w tym wolontariuszom.
Ważnym punktem przemówienia była komunikacja. „W ciągu ostatnich tygodni zanotowaliśmy 90-proc. spadek liczby pasażerów komunikacji miejskiej. Gwałtownie spadł też dochód z biletów. Jeżeli przy normalnym funkcjonowaniu komunikacji jej koszt wynosił ponad 12 mln zł, a dochód z biletów ok. 8 mln, to obecnie po wprowadzonych ograniczeniach, koszt komunikacji wynosi 6,6 mln zł tygodniowo, a dochód z biletów to ok. 600 tys. zł” – poinformował prezydent. „Chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, że ograniczenia w częstotliwości kursowania pojazdów poza godzinami szczytu nie są spowodowane niczyją złośliwością, tylko możliwościami finansowymi miasta. Jednocześnie kierowcy autobusów i motorniczowie zostali zobowiązani, by zawiadamiać dyżurnych, gdy pojawia się potrzeba podstawienia dodatkowego taboru” – dodał Jacek Majchrowski.
Wspomniał również o apelu do rządu w ramach Unii Metropolii Polskich, aby uzależnić dopuszczalną liczbę pasażerów od wielkości pojazdu. „Jeżeli w 120 tramwajach mamy 30 tys. miejsc siedzących, a możemy przewieźć jedynie 4 tysiące, to oznacza, że 26 tysięcy miejsc pozostaje pustych i generują koszty” – mówił obrazowo Jacek Majchrowski. Przyznał, że zdaje sobie sprawę, że ograniczenia kursowania taboru mogą budzić niezadowolenie. „To nie są żadne oszczędności miasta, tylko ograniczanie strat. Gdybyśmy tego nie zrobili teraz, gdy liczba pasażerów drastycznie spadła, to ograniczenia musielibyśmy wprowadzać w kolejnych miesiącach, gdy – mam nadzieję – wszyscy już wrócimy do normalnego życia i do pracy” – podkreślił prezydent. „Jednocześnie w kontakcie ze szpitalami zdecydowaliśmy się uruchomić dodatkowe linie autobusowe, by ułatwić dojazd do pracy z gmin ościennych pracownikom służby zdrowia” – zaznaczył.
Brak opłat w strefie płatnego parkowania to dla miasta ok. 15 mln zł strat.
Prezydent odniósł się do oszczędności, które jak powiedział "wzbudzają kontrowersje". Chodzi o ograniczenie oświetlenia ulic w godzinach od północy do czwartej rano. "Nie spowodowało to wysypu przestępstw. Jesteśmy w stałym kontakcie z policją, która potwierdza, że w mieście jest bardzo spokojnie, a statystyki pokazują mniej przestępstw niż rok temu. To jest 20 tys. zł dziennie, miesięcznie wychodzi ponad pół miliona złotych oszczędności” – wyliczył Jacek Majchrowski.
Prezydent poruszył kwestię oszczędności na administracji.
"W skrajnych przypadkach, wręcz proponuje się zwalnianie dużej części urzędników. Byłoby nieuczciwe, gdyby ratując miejsca pracy poprzez program +Pauza+ w krakowskich firmach, organizacjach pozarządowych czy instytucjach kultury, jednocześnie wyrzucać na bruk osoby pracujące przez lata dla miasta. Tym bardziej, że zadań miastu nie ubywa, a wręcz przeciwnie, nigdy nie potrzebowaliśmy tylu pracowników, co obecnie" – ocenił Jacek Majchrowski.
Zwrócił np. uwagę, że do Grodzkiego Urzędu Pracy wpływa dziennie po dwa tysiące wniosków o mikropożyczkę, a przedsiębiorcy oczekują, że ich podania będą szybko i sprawnie rozpatrywane. "Nie oznacza to, że liczba urzędników nie będzie się kurczyć. W 2020 r. zatrudnienie w urzędzie miasta zostanie ograniczone o ok. 100 etatów. (...) Przebiegało będzie w sposób naturalny i stopniowy, np. poprzez nieuzupełnianie istniejących wakatów, niezatrudnianie po osobach odchodzących na emeryturę i nieuzupełnianie etatów pracowników czasowo nieobecnych z powodów absencji chorobowych" – wyjaśnił prezydent. Ma to przynieść 7 mln zł oszczędności w skali roku.
Prezydent przypomniał, że Kraków ma otwartą szybką linię kredytową na 200 mln zł. Do tej pory z niej nie korzystał. "Przez lata trzymaliśmy się też zasady, że kredyty jako miasto zaciągamy tylko na inwestycje, a nie na wydatki bieżące. Jednak w najbliższym czasie taka możliwość zaciągania kredytu będzie niezbędna, ponieważ wydatki miasta mają w dużej mierze charakter stały i nie jest możliwe znalezienie +oszczędności+ na kwotę miliarda złotych, by zbilansować straty" – mówił Jacek Majchrowski. Prezydent stwierdził, że w takiej samej sytuacji są wszystkie miasta w Polsce.
"W gronie prezydentów największych miast rozmawiamy z rządem i mamy zapewnienie, że zmieniona reguła wydatkowa dla samorządów pozwoli nam na sfinansowanie z kredytu ubytków w budżetach, które spowodowała epidemia. Musimy jednak pamiętać, że im mniejszy będzie kredyt, tym mniejsze wyrzeczenia czekają nas w najbliższych latach. Zdaję sobie sprawę, że wiele instytucji czy firm oczekuje od miasta większej pomocy, ale budżet miasta nie wytrzyma rekompensowania komuś w całości strat spowodowanych koronawirusem. Koszty epidemii będziemy musieli ponieść solidarnie" – zaznaczył Jacek Majchrowski.
"Z dużą nadzieją oczekujemy na obiecane dofinansowanie inwestycji miejskich w ramach tzw. tarczy antykryzysowej" - mówił prezydent. Niemniej jednak podkreślił, że choć władze miasta zdają sobie sprawę z wagi inwestycji dla rynku pracy i gospodarki, spadające dochody muszą odbić się na ograniczeniu wydatków. "W ramach przeglądu wydatków inwestycyjnych i bieżących udało się nam je zredukować o kwotę ok. 65 mln zł, ale mamy świadomość, że to jedynie skromny początek" – mówił prezydent.
"Myślę, że czas, byśmy sobie uświadomili, że żadne zarządzenia prezydenta i uchwały rady nie sprawią, że pojawią się środki finansowe pozwalające finansować tę czy inną działalność miasta" – podkreślił Jacek Majchrowski.
jp/