Mieszkańców oraz władz samorządowych belgijskiej gminy Waimes, wioski Juhne w Niemczech, czy dzielnicy Sint-Amansberg w holenderskim Ghent rachunki za prąd i ogrzewanie nie dotyczą. Podobnie jest w 3500 innych miejscowościach i regionach w Europie, gdzie z powodzeniem funkcjonują spółdzielnie energetyczne. Polska natomiast ciągle jest biała plamą.
Przepis na spółdzielnię energetyczną jest bardzo prosty - skrzykuje się grupa mieszkańców, władze lokalne wysupłują trochę pieniędzy i lokalizacje pod infrastrukturę energetyczną, marszałek województwa sypie unijnym groszem i już miejscowi przedsiębiorcy mogą brać się do roboty. Ale żeby nie było tak różowo, trzeba jeszcze przebrnąć przez biurokrację.
Ale po kolei. W maju 2019 roku UE w pakiecie „Czysta energia dla wszystkich Europejczyków” wprowadziła dwie koncepcje: „obywatelskich wspólnot energetycznych” oraz „wspólnot energetycznych opartych na energii odnawialnej”. Zgodnie z zapisami pakietu obywatele i wspólnoty energetyczne w całej Unii mogą w łatwiejszy sposób inwestować w odnawialne źródła energii. Prawa obywateli do produkcji, konsumpcji, sprzedaży i magazynowania energii są jasno określone w prawodawstwie unijnym, a konkretnie w dyrektywie Red II.
W myśl dyrektywy do końca czerwca 2021 roku wszystkie kraje członkowskie są zobowiązane zapewnić atrakcyjne warunki rozwoju wspólnotom energetycznym opartych na OZE. W Polsce ponad półtora roku po wprowadzeniu spółdzielni energetycznych do systemu prawnego (sierpień 2019), nadal nie działa ani jedna. Dlaczego? Usiłuje to zrozumieć i zmienić Związek Stowarzyszeń Polska Zielona Sieć w ramach kampanii Więcej Niż Energia.
Jak podaje Zielona Sieć, określenie spółdzielnia energetyczna odnosi się do modelu organizacyjno-biznesowego, w którym obywatele wspólnie inicjują, finansują i realizują projekty związane z produkcją, sprzedażą, magazynowaniem i dystrybucją energii elektrycznej lub/i ciepła ze źródeł odnawialnych, a także angażują się w przedsięwzięcia związane z poprawą efektywności energetycznej czy rozwojem elektromobilności. Zwykle są to lokalne inicjatywy non-profit nastawione na zapewnienie swoim członkom samowystarczalności energetycznej, poprawę jakości powietrza w regionie i powstanie nowych, lokalnych miejsc pracy.
Istnieje możliwość wygenerowania przez spółdzielnię zysku np. poprzez sprzedaż nadwyżek wyprodukowanej energii, ale zwykle jest on reinwestowany w kolejne projekty lub przeznaczany na rozwój lokalny, programy edukacyjne czy solidarnościowe. Możliwy jest także zwrot nakładów poniesionych na inwestycję oraz inne korzyści finansowe dla członków, o ile nie są one głównym celem funkcjonowania spółdzielni.
Istnieje kilka reguł, według których funkcjonuje większość europejskich spółdzielni. Najważniejsze jest otwarte i dobrowolne uczestnictwo; każdy, czy to osoba fizyczna czy prawna (np. małe i średnie przedsiębiorstwa, władze lokalne, organizacje społeczne), może przystąpić do spółdzielni, o ile zgodzi się przyjąć na siebie obowiązki wynikające z członkostwa. Głównym wymogiem jest kupno udziałów, co czyni członka współwłaścicielem lokalnych projektów OZE i uprawnia do czerpania związanych z tym korzyści. Ze względu na swój prospołeczny charakter spółdzielnie są otwarte także dla osób zagrożonych wykluczeniem ekonomicznym i pozwalają im na korzystanie z tańszej energii, nawet jeśli nie są one inwestorami. Zasada dobrowolności to możliwość swobodnego opuszczenia wspólnoty energetycznej.
Drugą regułą jest demokratyczne zarządzanie - każdy członek ma jeden głos w sprawach kierunków rozwoju spółdzielni, realizacji nowych inwestycji czy ustalenia ceny sprzedaży wyprodukowanej energii. Ponadto spółdzielnia jest autonomiczna i niezależna. co oznacza, że wspólnota może być kontrolowana jedynie przez swoich własnych członków i udziałowców. Wszystkie te zasady odnoszą się nie tylko do energii elektrycznej, ale także do ogrzewania i chłodzenia.
UE wymaga, by państwa członkowskie w krajowym prawodawstwie zapewniły rozróżnienie wspólnot energetycznych w ogólnym ujęciu oraz wspólnot opartych o OZE. Definicja tych drugich jest węższa i posiada zdecydowanie więcej ograniczeń – wspólnoty te mogą angażować się wyłącznie w działalność dotyczącą OZE, wymagają kontroli sprawowanej lokalnie oraz mają bardziej surowe zasady organizacyjne w zakresie kwalifikowania członków, demokratycznego podejmowania decyzji oraz równego i niedyskryminującego traktowania jej członków. Obostrzenia te są pewnym utrudnieniem, ale jednocześnie gwarantują wszystkim członkom wspólnoty OZE większy wpływ i kontrolę nad funkcjonowaniem wspólnoty i w pełni demokratyczny model decydowania o jej działalności.
Polska Zielona Sieć zwraca uwagę, że naturalnymi partnerami wspólnot energetycznych OZE powinny być władze lokalne. Zrzeszenia wspólnot energetycznych zalecają, by państwa ustanowiły odpowiednie regulacje prawne dla lokalnych władz (np. uprawnienie do uczestnictwa we wspólnotach, uprawnienie do planowania i przewodzenia ich powstawaniu, odpowiednie przepisy o zamówieniach publicznych). Powinno też zostać zapewnione finansowanie, działania informacyjne oraz szkolenia dla organów publicznych np. w zakresie sporządzania ekspertyz technicznych dla projektów z zakresu OZE i efektywności energetycznej, czy informacji nt. dostępnych funduszy publicznych, które mogłyby wspierać ich lokalne projekty.
Pomysły na wspólnoty OZE powoli zaczynają kiełkować w świadomości polskich samorządów; w niedawnym webinarium zorganizowanym w ramach kampanii Więcej Niż Energia uczestniczyło ponad 80 przedstawicieli władz lokalnych i regionalnych, a do organizatorów napłynęło już kilka propozycji współpracy. Na stronie Zielonej Sieci można znaleźć obszerne opracowanie zawierające przykłady funkcjonowania spółdzielni energetycznych w Europie oraz zasady ich tworzenia.
woj/