Pracownicy służby cywilnej, którzy w tym roku najlepiej zdali egzamin na urzędnika mianowanego, złożyli w czwartek ślubowanie i otrzymali akty mianowania. Na uroczystości zabrakło 33 urzędników, którzy - mimo że egzamin zdali bardzo dobrze - nie mogą odebrać aktów mianowania.
Ma to związek z tym, że wicepremier Ludwik Dorn polecił szefowi Służby Cywilnej Janowi Pastwie wstrzymanie wydawania aktów mianowań na urzędnika tym osobom, które legitymują się znajomością języka rosyjskiego na najniższym dopuszczalnym poziomie - średnio zaawansowanym, które zdawały egzaminy z języka rosyjskiego w centrach egzaminacyjnych TELC (The European Language Certificates). Takich osób było w sumie 370.
Większość z nich odebrała jednak swoje akty, zanim Dorn w poniedziałek wydał zakaz. Bez aktów pozostały tylko 33 osoby - te które znalazły się w grupie osób z najlepszym wynikiem i jednocześnie zdawały egzamin z rosyjskiego na poziomie średnio zaawansownym. Najlepszym urzędnikom akty mianowania wręczano bowiem dopiero w czwartek.
Jak dowiedziała się w czwartek po południu PAP w Urzędzie Służby Cywilnej, osiem z tych 33 osób zgłosiło się po oficjalnej uroczystości do Urzędu, gdzie otrzymali zaświadczenie o uzyskaniu mianowania i złożyli ślubowanie. Nie wiadomo jednak, kiedy i czy w ogóle otrzymają oni akty mianowania.
Szef Kancelarii Premiera Mariusz Błaszczak, któremu Dorn polecił powołanie specjalnego zespołu do wyjaśnienia sprawy, powiedział w czwartek dziennikarzom, że sprawa zostanie zamknięta do 15 grudnia. Jak mówił, grupa wyjaśnia m.in. okoliczności, w jakich w 2003 roku doszło do zmiany rozporządzenia premiera w sprawie kwalifikacyjnych wymogów językowych.