Do informacji o tsunami podchodzimy z dystansem, nie będziemy ewakuować miasta>>
- Do informacji o tsunami podchodzimy z dużym dystansem, nie ulegamy panice i nie będziemy ewakuować miasta. Nie możemy jednak bagatelizować żadnych sygnałów dotyczących bezpieczeństwa mieszkańców i turystów - mówi Jacek Cegła, rzecznik prasowy urzędu miejskiego w Ustce.
Dwie wizjonerki z Łodzi przepowiadają, że w kwietniu na Bałtyku dojdzie do tsunami, ich zdaniem będzie ono skutkiem trzęsienia ziemi. Powiadomiły o tym faksem władze Ustki i Kołobrzegu. Zdaniem naukowców trudno ocenić, czy zapowiedź tsunami jest wiarygodna, ale nie wykluczają oni takiej możliwości. W rozmowie z rzecznikiem prasowym UM Ustki zapytaliśmy, co o tym sądzą władze jednego z zagrożonych miast.
Czy informacja o tsunami, jaka dotarła do Urzędu Miasta potraktowana została poważnie?
- Kiedy po raz pierwszy zapoznałem się z ostrzeżeniem o tsunami, jakie wpłynęło do naszego Urzędu, przyznam, że zdębiałem i odebrałem to jako ponury żart. Pod pismem podpisane były dwie panie wróżki-wizjonerki. Po rozmowie telefonicznej z jedną z tych pań odniosłem wrażenie, że to dojrzała i zrównoważona emocjonalnie osoba, która jest pewna tego, że taki kataklizm może nasze wybrzeże nawiedzić. Prosiła, żeby powiadomić i ostrzec o tym wydarzeniu sąsiadujące z Ustką miejscowości.
Czy władze miasta podjęły jakieś działania w związku z ewentualnym zagrożeniem mieszkańców?
- Podchodzimy do tego z dużą rezerwą, z dużym dystansem, nie wydaje nam się, że ta przepowiednia jest prawdopodobna. Nie możemy jednak bagatelizować ani ignorować żadnych sygnałów dotyczących bezpieczeństwa mieszkańców i turystów. Nie nadaliśmy sprawie oficjalnego biegu, nie ulegamy panice i nie będziemy ewakuować miasta, ani powoływać sztabu kryzysowego. Powiadomiliśmy o tym słupskie starostwo powiatowe, bo tam znajduje się wydział reagowania kryzysowego, pod który podlega miasto, a także kapitanat portu w Ustce.
Próbowaliście Państwo dowiedzieć się, czy takie zjawisko jest na Bałtyku możliwe?
- Rozmawialiśmy z naukowcami, uważają oni, że jest to mało prawdopodobne, aczkolwiek nie jest niemożliwe. Nawet, jeśli doszłoby do ruchów tektonicznych na dnie Bałtyku, to hipotetycznie jest możliwa fala, ale byłaby ona niegroźna. Nasze morze jest zbyt małym i zbyt płytkim zbiornikiem. Najprawdopodobniej podmyłoby trochę plażę, może główki naszego molo, falochrony i na tym by się skończyło.
Zapewne konieczne będą w najbliższym czasie obserwacje zjawisk meteorologicznych. Kto takie badania i kontrole podejmie?
- My, jako samorząd nie mamy żadnych instrumentów i narzędzi, żeby sprawdzić, czy istnieje jakiekolwiek prawdopodobieństwo wystąpienia takiego zjawiska. Z tego co wiem, starostwo poinformowało o sprawie Urząd Wojewódzki w Gdańsku, fachowcy ze sztabu kryzysowego mają ocenić możliwość wystąpienia tsunami. Będziemy w stałym kontakcie ze służbami monitorującymi prognozy pogody.
Takie informacje mogą wystraszyć turystów, którzy planowali przyjechać do Ustki i okolicznych miejscowości. Czy nie obawiacie się Państwo zmniejszenia liczby odwiedzających?
- Nie obawiamy się, bo zdajemy sobie sprawę, że społeczeństwo dość sceptycznie podchodzi do wszelkiego rodzaju wróżb i przepowiedni. Nie chcemy wywoływać paniki i dawać sygnałów, że Ustka jest niebezpieczna. Uspokajają nas także naukowcy.
Kiedy miałoby trzęsienie ziemi na Bałtyku wystąpić?
- Według wróżki około 15 kwietnia. Pytałem też tę panią, czy widzi jakieś ofiary, czy zniszczenia. Powiedziała, że nie, i że bardziej chodzi jej o to, żeby przestrzec przed sztormem, jakiego jeszcze na naszym wybrzeżu nie było.
Dziękuję za rozmowę.
kkż/