Gmina to nie jest władza państwowa, to państwo jest usamorządowione - mówi prof. Jerzy Stępień, który zdradza kulisy narodzin ustawy samorządowej
Gmina to nie jest władza państwowa, to państwo jest usamorządowione - mówi prof. Jerzy Stępień, który zdradza kulisy powstawania ustawy o samorządzie terytorialnym.
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego, współtwórca ustawy o samorządzie terytorialnym prof. Jerzy Stępień był jednym z panelistów podczas dyskusji podsumowującej samorządność w Polsce, która odbyła się drugiego dnia Kongresu Miast Polskich w Wejherowie.
Jak zaznaczył prof. Stępień, idea samorządu terytorialnego jest bardzo głęboko zakodowana w naszych genotypach obywatelskich. Zwrócił uwagę, że właściwie nie powinno się mówić o reformie samorządowej - dzisiaj moglibyśmy mówić o reformie - wtedy, ponad 20 lat temu, samorząd zbudowano od podstaw.
Wspomniał o zmarłym prof. Michale Kuleszy, biorącym udział w pracach nad ustawą, który nazywany jest jednym z „ojców założycieli" polskiego samorządu.
„Po śmierci Michała Kuleszy straciłem partnera w dyskusjach o państwie, w dociekaniu istoty państwa, bo zanim napisaliśmy tę ustawę, przegadaliśmy mnóstwo czasu, zastanawiając się, w jaki sposób wpisać samorząd terytorialny w strukturę państwa, które żyje każdego dnia. Nie można było zahamować życia, powiedzieć, najpierw dokręcimy koła, a potem pociąg pojedzie. Trzeba było to zrobić w marszu" - zaznaczył prof. Stępień.
Jak zauważył, pierwsze myśli o samorządzie wyszły z kręgu ludzi związanych z planowaniem przestrzennym. Prof. Regulski jest planistą przestrzennym, a profesorowie: Michał Kulesza i Walerian Pańko zajmowali się gospodarką przestrzenną głównie jako prawnicy.
„Z tej strony przyszli do samorządu, ponieważ uważali, że bez stworzenia samorządu, opartego na klasycznym wzorcu europejskim, nie da się rozwiązać podstawowych problemów polskiej przestrzeni. Paradoks. Jeden z największych problemów, które ciągle są do rozwiązania przed nami, to jest problem polskiej przestrzeni" - powiedział były prezes TK.
Jak podkreślił, ustawa o samorządzie terytorialnym w katalogu zadań własnych samorządu zagospodarowanie przestrzenne wymienia w punkcie pierwszym.
„Żyliśmy w przekonaniu, że to jest najważniejsza rzecz dla samorządu - prawidłowe rozwiązanie tych problemów. Jak widać, dzisiaj po ponad 20 latach ciągle stoimy przed koniecznością pogłębionej refleksji na ten temat, a przede wszystkim odpowiednich rozwiązań legislacyjnych" - przekonywał.
Prof. Stępień wskazał, że w art. 1 ustawy samorządowej zapisano, iż samorząd to wspólnota obywateli i terytorium. Dodał, że nad tym artykułem prace trwały bardzo długo, a jego treść się zmieniała w ciągu miesięcy.
Słowo wspólnota w kolejnych projektach pojawiało się i znikało, ale ostatecznie zwyciężyła taka formuła. Zdaniem byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego jest to klasyczne myślenie o istocie państwa. Przyjmując je, należy całkowicie inaczej wyobrazić sobie państwo: w jego centrum jest obywatel, a władze są pomocnicze w stosunku do obywateli.
„Najbliżej obywateli jest gmina, ale powiat nie jest wyżej, on jest tak jakby w większym kręgu. Kiedyś ktoś powiedział, może Michał (Kulesza - red.), że tę drabinę trzeba położyć na ziemię. Szczeble nie będą wtedy szły w górę, ale będą zataczały kręgi, koncentryczne koła. Powiat nie jest wyżej od gminy, on jest szerzej w przestrzeni, podobnie województwo. Od wielu lat nie używam pojęcia trójszczeblowy samorząd" - zastrzegł.
Według Stępnia powiat i gmina „to nie jest władza państwowa, to państwo jest usamorządowione", a w centrum tego państwa są obywatele. „Jak będziemy się trzymali tego paradygmatu, to lepiej będziemy rozumieli współczesne państwo, a przede wszystkim zasadę pomocniczości" - zaznaczył.
Przypomniał, że po raz pierwszy pojęcie subsydiarności w dokumentach zostało zdefiniowane w encyklice Piusa XI „Quadragesimo Anno" w 1931 r. W przededniu dojścia Hitlera do władzy papież przestrzega Europę przed totalitaryzmami i wprowadza pojęcie pomocniczości, subsydiarności.
Pius XI pisze, że państwo nie może zastępować obywatela, struktury nie mogą ograniczać wolności, decydować za niego. Obywatel ma sam rozwiązywać swoje problemy, a różnego rodzaju organizacje powinny mu w tym pomagać.
„Jak wiadomo Europa nie posłuchała tych słów, ale po drugiej wojnie światowej odbudowywała swoją tożsamość na podstawie zasady subsydiarności" - powiedział prof. Stępień.
Zwrócił uwagę, że próby tworzenia struktury europejskiej odgórnie, które były związane z ruchami paneuropejskimi w latach 20. i 30., nie dawały żadnego rezultatu. Dopiero gdy zaczęto budować Unię Europejską „od dołu", od traktatów dotyczących węgla i stali okazało się, że właśnie to jest droga tworzenia wspólnej przestrzeni.
Z Wejherowa
/kic/Serwis Samorządowy PAP