Aktywiści miejscy uruchomili stronę internetową informującą o zadłużeniu samorządu Wrocławia. Z pomocą „licznika długu”, który pokazuje na bieżąco rosnące zadłużenie miasta.
Aktywiści miejscy uruchomili stronę internetową informującą o zadłużeniu samorządu Wrocławia. Z pomocą „licznika długu”, który pokazuje na bieżąco rosnące zadłużenie miasta.
To inicjatywa członków Inicjatywy Wolny Wrocław, która integruje środowiska wolnościowe i patriotyczne oraz popularyzuje idee wolnościowe. Działają w niej członkowie stowarzyszenia Koliber, Akademii Patriotów, Kukiz’15, Partii Wolność i Stowarzyszenia Libertariańskiego.
Na stronie internetowej
www.dlug.wroclaw.pl aktywiści uruchomili oni licznik, który pokazuje na bieżąco rosnące zadłużenie samorządu Wrocławia. Według licznika dług Wrocławia wynosi obecnie 2,6 mld zł, a na koniec roku sięgnie 2,9 mld zł.
Marek Granowicz ze Stowarzyszenia Libertariańskiego wyjaśnił, że wyliczenie długu opiera się na informacjach podawanych przez władze samorządowe, m.in. w sprawozdaniach na temat wykonania budżetu z lat 2014-2017. Jednak podawany przyrost zadłużenia ma charakter szacunkowy.
- Ten wskaźnik długu opiera się na danych zadłużenia z dnia 30 września 2018 roku. Następnie zgodnie z wieloletnią prognozą finansową miasta estymujemy to, jak ten dług będzie narastał. Na tej podstawie powstaje licznik. Oczywiście ta kwota jest podawana w przybliżeniu – powiedział Granowicz.
Dodał, że znaczący wzrost wydatków Wrocławia i zadłużenie miasta było związane z dużymi imprezami, np. piłkarskim Euro 2012, Europejską Stolicą Kultury 2016 i World Games 2017.
- Mam nadzieję, że prezydent Sutryk nie będzie szukał – tak jak jego poprzednik – kolejnych imprez, o których nikt nie słyszał, żeby wydać publiczne pieniądze na to i zadłużać przyszłe pokolenia – powiedział Granowicz.
W środę na konferencji prasowej radny miejski Robert Grzechnik poinformował, że zwróci się do prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka z interpelacją, w której poprosi o informacje na temat faktycznego zadłużenia również wszystkich spółek miejskich.
- Problem długu jest bagatelizowany. Dług Wrocławia wynosi ponad 2,5 mld zł, a dług, który jest wyprowadzony do spółek, to jeszcze dodatkowo około 1,5 mld zł. Razem każdy z wrocławian ma ponad sześć tysięcy złotych długu do oddania, mimo że od nikogo niczego nie pożyczał – powiedział Grzechnik.
Dodał, że zadłużenie jest niebezpieczne, ponieważ doprowadza do stagnacji inwestycyjnej we Wrocławiu.
- W roku 2016 unieważniono tylko 21 przetargów z powodu niedostatecznych środków przeznaczonych przez miasto na przetargi - wyliczał radny. - Natomiast w 2018 roku ta liczba wyniosła już 129, czyli pięciokrotnie więcej. My wszyscy właśnie dzisiaj płacimy za to, że wcześniej miasto zostało zadłużone, ponieważ brakuje pieniędzy na inwestycje. W tym roku zabrakło np. stu milionów złotych na torowisko do Popowic. Ta inwestycja się nie odbywa, pieniądze zostają w budżecie, a urzędnicy mówią, że przedsiębiorcy dali za wysoką cenę. Niestety, tracą na tym wszyscy wrocławianie.
Jego zdaniem jednym ze sposobów „naprawy zadłużenia miasta i budżetu miasta” mogłoby być przekładanie niektórych inwestycji w czasie.
W ocenie wrocławskich aktywistów zadłużanie samorządu to „opodatkowanie przyszłych pokoleń wrocławian”. Dlatego Inicjatywa Wolny Wrocław zorganizuje 1 czerwca happening „Dzień Dziecka zadłużonego”.
Dyrektor Wydziału Komunikacji Społecznej w Urzędzie Miejskim we Wrocławiu Przemysław Gałecki powiedział PAP, że władze miejskie nie będą komentować powstania licznika długu miasta.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP