Nie ustają kłopoty podwarszawskiego lotniska w Modlinie, którego współwłaścicielem jest mazowiecki samorząd wojewódzki. Choć obsługuje ono 3 mln pasażerów rocznie, przynosi straty.
Nie ustają kłopoty podwarszawskiego lotniska w Modlinie, którego współwłaścicielem jest mazowiecki samorząd wojewódzki. Choć obsługuje ono 3 mln pasażerów rocznie, przynosi straty.
- Lotnisko w Modlinie w obecnym kształcie jest nierentowne; aby mogło istnieć, trzeba zainwestować w nie przynajmniej 550 mln zł, a na to nie ma zgody – powiedział w piątek PAP prezes PPL (Państwowych Portów Lotniczych, które są jednym ze współwłaścicieli modlińskiego portu) Mariusz Szpikowski, komentując raport międzynarodowej firmy konsultingowej EY ws. lotniska w Modlinie.
Zdaniem władz Mazowsza takie stanowisko to „przyparcie do muru”.
Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” (PPL) poinformowało, że w środę odbyło się spotkanie wszystkich udziałowców Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin zwołane przez PPL. Oprócz PPL udziałowcami są: Agencja Mienia Wojskowego, Województwo Mazowieckie i Nowy Dwór Mazowiecki. AMW posiada 32,71 proc. udziałów, Województwo Mazowieckie - 33,84 proc., PPL - 28,87 proc., a Nowy Dwór Mazowiecki - 4,57 proc.
- Podczas spotkania zaprezentowano wynik testu prywatnego inwestora oraz due diligence lotniska w Modlinie przygotowany przez firmę EY - powiedział PAP Szpikowski.
Jak dodał, z raportu EY wynika, że lotnisko w Modlinie jest nierentowne i nie ma szans na rentowność w obecnym kształcie. Według Szpikowskiego by lotnisko mogło dalej funkcjonować, trzeba w nie zainwestować w najbliższych 8-10 latach przynajmniej 550 mln zł. - A to oczywiście nie ma żadnego uzasadnienia – ocenił prezes PPL.
Przypomniał, że Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin ocenił swoje potrzeby inwestycyjne w latach 2019-2029 na ok. 250 mln zł, zaś władze województwa mazowieckiego planują dokapitalizować spółkę kwotą 50 mln zł – zgodę na to wyraził już sejmik.
- Test prywatnego inwestora wykazał, że dalsze przekazywanie kolejnych milionów z pieniędzy podatników w działalność modlińskiego portu nie ma sensu. Test opierał się między innymi na wartości udziałów, która jest bliska zeru. Test wyszedł zdecydowanie negatywnie. Nie można uzasadnić inwestycji w tym porcie - powiedział Szpikowski.
Jak wyjaśnił, due diligence przedstawiło, poza stanem finansowym lotniska, również zagadnienia z analiz prawnych, środowiskowych oraz techniczno-inwestycyjnych.
- Wnioski z raportu mamy proste: kwoty, które podał zarząd, wystarczą na działalność Modlina jako portu ultraniskokosztowego tylko przy założeniu, że w roku 2027-2029 port zostanie zamknięty, ponieważ technicznie nie wytrzyma już pas startowy. Czyli to oznaczałoby koniec działalności portu. Natomiast jeśli port miałby funkcjonować i być zdolny do działania, trzeba wybudować drugą drogę startową. To oznacza - mówimy nadal o standardzie portu niskokosztowego - że port mógłby dojść do obsługi 5-7 mln pasażerów rocznie, ale trzeba w niego zainwestować nie 50 mln zł, a przynajmniej 550 mln zł. Takiego finansowania potrzebowałby port. Takie są wnioski raportu EY - tłumaczył Szpikowski.
Jak przekazało PPL, firma EY w swoim raporcie oceniła wytrzymałość drogi startowej na 10 lat, opierając się na danych z 2017 roku.
- Do 2021 roku port musi działać, bo byłoby ryzyko zwrotu dotacji unijnych. A druga kwestia jest taka, że marszałek i województwo mazowieckie nadal ma do spłaty 91 mln zł zadłużenia. Pytanie, czy w ogóle jest możliwe dofinansowanie tego portu, tak, aby nie zostało to uznane za pomoc publiczną? - zastanawia się szef PPL.
Prezes podkreślił, że w jego interesie nie jest upadek Modlina. - Mówiłem to wielokrotnie. W moim interesie jest to, żeby Modlin działał, niech obsługuje sobie Ryanaira. Ale ja nie mam żadnego wpływu na to, co się dzieje w tym porcie z uwagi na obowiązującą zasadę jednomyślności. Czy mam ochotę dołożyć jakiekolwiek pieniądze w momencie, kiedy ma to realizować obecny zarząd i nie mam wpływu na to, jak zostaną wydane? Oczywiście, że nie - zaznaczył.
Przypomniał, że PPL trzykrotnie proponowało zniesienie wymogu jednomyślności, co skutkowałoby możliwością podejmowania decyzji większością głosów. - Niestety nie było na to zgody. W 2017 r. PPL proponowało także dofinansowanie kwotą 140 mln zł za przejęcie większości udziałów i zarządzanie portem przez doświadczony podmiot, w sprawdzony sposób. Na takie rozwiązanie również nie wyrażono zgody – powiedział Szpikowski.
Rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego Marta Milewska powiedziała PAP, że na środowym spotkaniu została przedstawiona prezentacja EY. - Nie zostały przedstawione żadne dokumenty. I tak naprawdę kiedy zostaną nam przekazane dokumenty źródłowe, wówczas będziemy mogli się odnosić do informacji zawarte w tej prezentacji - powiedziała.
W jej opinii w prezentacji nie było nic nowego czy odkrywczego. - Potwierdza się to, o czym my od dawna mówimy, że lotnisko, aby moc się rozwijać i normalnie funkcjonować, musi jak najszybciej przeprowadzić inwestycje. My o tym mówimy od kilku lat. I zabiegamy o to. Natomiast ciągle przez ostatnie lata jeden ze wspólników, czyli PPL, uniemożliwia ten rozwój Modlina - tłumaczyła Milewska.
Jak mówiła, podczas środowego spotkania padły dwie zapowiedzi ze strony PPL. - Pierwsza, że nie wyrażą zgody na zwiększenie przez nas, czyli przez samorząd województwa kapitału, co by pozwoliło na przeprowadzenie inwestycji – powiedziała rzeczniczka urzędu marszałkowskiego. - A po drugie same też nie zamierzają wydać na Modlin ani złotówki. W takiej sytuacji trudno odnieść inne wrażenie, jak tylko takie, że tak naprawdę PPL, blokując rozwój Modlina i dalej podejmując tego typu kierunek przez kolejne lata, chce nas przyprzeć do muru i doprowadzić w ten sposób do tego, aby samorząd województwa przekazał swoje udziały Skarbowi Państwa. Takie wrażenie odnieśliśmy po tym spotkaniu.
24 czerwca odbędzie się zgromadzenie wspólników spółki Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin.
W kwietniu PPL zaprezentował analizę firmy Arup, z której wynikało, że w pierwszej fazie rozbudowy droga startowa zostałaby wydłużona do 2 800 m, przepustowość portu zwiększono by do 8-10 mln pasażerów rocznie. Nakłady inwestycyjne to 1 045 mln zł, czas do przeniesienia ruchu - 45 miesięcy.
Obecnie droga startowa lotniska w Modlinie ma 2 500 m, a przepustowość portu to 3-3,5 mln pasażerów.
W odpowiedzi na analizę Arupa, zarządzający lotniskiem w Modlinie zaprezentowało w kwietniu swoje wyliczenia. Ich zdaniem w ciągu najbliższych 20 miesięcy port mógłby zostać zmodernizowany tak, by osiągnąć przepustowość 7-8 mln pasażerów rocznie, kosztem 183 mln zł. W drugim etapie w ciągu 45 miesięcy przepustowość lotniska zwiększyłaby się do poziomu 10-12 mln pasażerów za 446 mln zł, w tym etapie wybudowany byłby też drugi pas startowy. W trzecim w ciągu 60 miesięcy przepustowość lotniska zwiększyłaby się do poziomu 15-17 mln pasażerów rocznie, za kwotę 198 mln zł. Łącznie koszty rozbudowy to 827 mln zł.
Lotnisko w Modlinie działa od 2012 roku i obsługuje regularne rejsy tylko jednego przewoźnika - irlandzkiego Ryanaira, który wynegocjował na początku bardzo niskie opłaty za korzystanie z tego portu (zawarte w umowie, która będzie obowiązywać do 2023 r.). Każda inna linia, obsługująca regularne rejsy, musiałaby płacić tam dużo wyższe opłaty lotniskowe i dlatego nie korzysta z niego. To jest główna przyczyna złej sytuacji finansowej modlińskiego lotniska – mimo dużej i dynamicznie rosnącej liczby pasażerów. Od początku roku do końca maja 2019 r. modlińskie lotnisko obsłużyło 1 mln 285 tys. pasażerów. Na lotnisku pojawiły się kierunki czarterowe. W 2018 roku z portu skorzystało ponad 3 mln pasażerów.
jmk/
Na podstawie: Codzienny Serwis Informacyjny PAP