Władze miasta chcą wziąć pożyczkę na zakup samochodu dla nowo powstającej jednostki straży pożarnej przy Spółdzielczości Pracy. Budynek ma być gotowy za rok.
- Najdalej wysuniętą jednostką na północ Lublina jest ta przy Szczerbowskiego. Mamy ogromne problemy z przejazdem na Czechów, szczególnie w godzinach szczytu. Ta trasa zabiera nam najwięcej czasu - mówi "Gazecie" Michał Badach, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie.
W przyszłości dojazd straży pożarnej na Czechów ma być znacznie szybszy, a to dzięki budowanej właśnie jednostce ratowniczo-gaśniczej na rogu ul. Spółdzielczości Pracy i Związkowej.
Nie oznacza to, że jednostka od razu będzie mogła działać. Problem polega na jej wyposażeniu i zatrudnieniu pracowników. - Potrzeba tam co najmniej 35 osób, aby funkcjonowała. Na razie nie wiemy ile dostaniemy etatów od komendanta wojewódzkiego straży. Poza tym jednostka musi zostać wyposażona. Jeden samochód gaśniczy kosztuje kilkaset tysięcy złotych. W przyszłym roku planujemy kupić dwa - tłumaczy Badach.
Inwestycję zamierza wspomóc miasto. 18 grudnia miejscy radni będą głosować nad projektem uchwały w sprawie zaciągnięcia pożyczki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Chce dostać 300 tys. zł kredytu, które zostaną przeznaczone na dofinansowanie zakupu samochodu ratowniczo-gaśniczego dla planowanej jednostki.
Władze miasta chcą wziąć pożyczkę na zakup samochodu dla nowo powstającej jednostki straży pożarnej przy Spółdzielczości Pracy. Budynek ma być gotowy za rok.
- Najdalej wysuniętą jednostką na północ Lublina jest ta przy Szczerbowskiego. Mamy ogromne problemy z przejazdem na Czechów, szczególnie w godzinach szczytu. Ta trasa zabiera nam najwięcej czasu - mówi "Gazecie" Michał Badach, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie.
W przyszłości dojazd straży pożarnej na Czechów ma być znacznie szybszy, a to dzięki budowanej właśnie jednostce ratowniczo-gaśniczej na rogu ul. Spółdzielczości Pracy i Związkowej.
Nie oznacza to, że jednostka od razu będzie mogła działać. Problem polega na jej wyposażeniu i zatrudnieniu pracowników. - Potrzeba tam co najmniej 35 osób, aby funkcjonowała. Na razie nie wiemy ile dostaniemy etatów od komendanta wojewódzkiego straży. Poza tym jednostka musi zostać wyposażona. Jeden samochód gaśniczy kosztuje kilkaset tysięcy złotych. W przyszłym roku planujemy kupić dwa - tłumaczy Badach.
Inwestycję zamierza wspomóc miasto. 18 grudnia miejscy radni będą głosować nad projektem uchwały w sprawie zaciągnięcia pożyczki z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Chce dostać 300 tys. zł kredytu, które zostaną przeznaczone na dofinansowanie zakupu samochodu ratowniczo-gaśniczego dla planowanej jednostki.
Nie przeocz tego, co najważniejsze – zapraszamy do bezpłatnej subskrypcji newslettera, wysyłanego od poniedziałku do piątku przez redakcję Serwisu Samorządowego PAP. Łatwy przegląd informacji i bezpośredni dostęp do strony samorzad.pap.pl.