Selekcja odpadów działa fatalnie na terenie całej Polski. Mamy rozeznanie, że efekty sięgają 1-3% - mówi Robert Urbański, dyrektor Wydziału Ochrony środowiska Urzędu Miasta Kielce
Anna Śliwka, Serwis Samorzowy PAP: W wyniku kontroli Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła przestrzeganie przez skontrolowane organy administracji samorządowej oraz podmioty gospodarcze przepisów prawa dotyczących gospodarowania odpadami opakowaniowymi i poużytkowymi. Jak zmienił się w gminie sposób gospodarowania odpadami od czasu, gdy ostania nowelizacja ustawy przerzuciła obowiązki w zakresie selekcji, segregacji i zbiórki odpadów na podmioty świadczące usługi?
Robert Urbański, dyrektor Wydziału Ochrony środowiska Urzędu Miasta Kielce: Mamy uchwalony regulamin i zasady wyposażenia tych jednostek, które mają świadczyć usługi w zakresie gospodarowania odpadami na terenie gminy - czyli podstawowe 2 akty, które narzuca ustawa. Mamy swój podmiot, który statutowo zajmuje się składowiskiem odpadów i zajmuje się czy powinien zajmować się selekcją. Pomino nowelizacji ustawy w tym względzie, miasto nie zdjęło pojemników do segregacji odpadów z terenu miasta - pojemniki te i system selektywnej zbiórki zostawiliśmy na mieście jako element edukacyjny. Mamy własną stację segregacji, gdzie to, co zbierzemy z tych pojemników do segregacji, poddajemy obróbce i sprzedajemy albo prasowane albo zgranulowane.
Ile firm gospodarowania odpadami działa na terenie gminy i jak układa się współpraca z nimi?
Jest ich 8 na naszym rynku. Miasto jako gmina ma tworzyć warunki, a firmy ubiegają się o koncesję na funkcjonowanie na rynku. Zawarliśmy w regulaminie wymóg, zobowiązując te podmioty, które są na naszym rynku i którym udzieliliśmy koncesji, do dowożenia uzyskanych odpadów we wskazane przez nas miejsce. Wpółpraca z tymi podmiotami i przędsiębiorcami jest wymogiem chwili - regulowana jest ustawą, jest niezbędna i dobrze się układa.
System gospodarowania odpadami na terenie gminy działa więc bez zarzutu?
Każda firma organizuje odbiór odpadów tak, jak może - wiąże się to ich możliwościami, w myśl zasady "silny podmiot stać na więcej". My nie możemy odmówić wejścia na rynek - bo ustawa o tym nie mówi - tym podmiotom, które spełniają warunki i chcą na tym rynku rywalizować. Jednak selekcja działa fatalnie na terenie całej Polski. Mamy rozeznanie, że te efekty sięgają 1-3%. W naszej gminie stopień odzysku surowców mieści się w tej średniej Polski - nie jesteśmy ani lepsi ani gorsi.
Wydaje nam się, że jedynym rozwiązaniem, które poprawi ten stan, jest zapisanie w ustawie, że odpady należą do gminy i wprowadzenie, tak jak to funkcjonuje w całej Europie i jest już sprawdzone, "podatku śmieciowego". Podatek ten zbierany byłby na określonych zasadach, np. uzależnionych od ilości osób w danej nieruchomości, w zależności od tego czy na terenie nieruchomości jest zakład, podmiot świadczący usługi. To jest jedyna droga. W tej bowiem chwili jest taka sytuacja, że gmina ma odpowiadać za system, natomiast nie dysponuje tym, co jest istotne - planując, powinna wiedzieć na czym "siedzi", a tymczasem odpady są w tej chwili rozproszone, są w rękach tych podmiotów.
Inne przepisy na dobre funkcjonowanie gminy w zakresie gospodarowania odpadami?
Nasza stawka opłaty na składowisku jest utrzymywana na niskim poziomie, niezmieniana od 4 lat, właśnie po to, żeby nie napędzać kosztów - aby podmioty te "zaoszczędzone pieniądze" mogły przeznaczać na wdrażanie segregacji i selekcji. Po drugie, konsekwentna polityka wobec firm: mija termin składania wniosków o ponowne przyznanie koncesji na funkcjonowanie na rynku. Wszystkie podmioty, które są na naszym rynku, złożyły wnioski, jadnak większość z nich była niekompletna i została odesłana do uzupełnienia.