Krakowski sąd aresztował w czwartek na dwa miesiące dyrektora Zarządu Dróg i Transportu w Krakowie, Jana T.
Z wnioskiem o areszt wystąpiła krakowska prokuratura, która postawiła Janowi T. kilkadziesiąt zarzutów korupcyjnych, urzędniczych, dotyczących mobbingu, oraz molestowania seksualnego podległych pracownic.
Jan T. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i skorzystał z prawa do odmowy wyjaśnień. Wydał jedynie oświadczenie, o którego treści prokuratura nie informuje.
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski poinformował, że zawiesił Jana T. w funkcji dyrektora ZDiT-u. Zapowiedział, że jeśli opuści on areszt, to zostanie skierowany na zaległy urlop (ma do wykorzystania 86 dni).
Majchrowski zaznaczył, że nie zna oficjalnie zarzutów, jakie zostały postawione T., ani linii obrony. Przypomniał sprawę sprzed trzech lat - aresztowania dyrektora jednego z wydziałów, uniewinnionego prawomocnym wyrokiem. "Nauczony tym doświadczeniem postępuję ostrożnie" - mówił prezydent Krakowa.
"Ja uważałem, że jako dyrektor ZDiT-u wykonuje dobrze swoje obowiązki, reprezentuje interesy miasta" - powiedział Majchrowski pytany, czy nie żałuje, że nie podjął decyzji już wcześniej, gdy pojawiały się kontrowersje wobec Jana T.
Prezydent Krakowa przyznał, że przedstawiciele związków zawodowych zgłaszali mu, jaka jest sytuacja w jednostce kierowanej przez T., ale - jego zdaniem - "konflikt między pracodawcą a związkami zawodowymi jest wpisany w strukturę i funkcjonowanie instytucji".
Majchrowski przypomniał, że ZDiT jest osobną jednostką, a nie częścią Urzędu Miasta Krakowa. Według niego, mobbing polegał na tym, że T. mógł powiedzieć komuś z podwładnych, że źle pracuje albo grozić zwolnieniem. "Tego typu rzeczy zdarzają się w bardzo wielu instytucjach, np. w Telewizji Polskiej ostatnio wiele było takich przypadków" - powiedział Majchrowski.
Pytany, co zrobił, by przerwać taką sytuację, Majchrowski powiedział, że odbył z dyrektorem ZDiT-u rozmowę i poprosił, żeby zachowywał się w stosunku do pracowników "w sposób odpowiedni".