Za cenę jednego dotowanego przez rząd stadionu Orlik można zbudować kilka obiektów wysokiej klasy - twierdzi "Rzeczpospolita". Gminy budują więc boiska bez rządowego wsparcia, ale za to dużo taniej
Za cenę jednego dotowanego przez rząd stadionu Orlik można zbudować kilka obiektów wysokiej klasy
Mieszkańcy Pustkowa pod Dębicą takiej fety jeszcze nie widzieli. Były orkiestra, tysiące balonów, gołębie, dwa samoloty. To wszystko z okazji otwarcia drugiego na Podkarpaciu boiska wybudowanego w ramach programu Orlik 2012 - pisze "Rzeczpospolita".
W rządowych założeniach budowa Orlików miała kosztować milion złotych, w równych częściach pokrywanych przez rząd, samorządy wojewódzkie i gminę. Obiekt w Pustkowie kosztował blisko 300 tys. zł drożej. Musiała je wyłożyć gmina.
– W ten sposób nabija się kasę wykonawcom, którzy dyktują ceny, bo jest ich niewielu z odpowiednimi certyfikatami, a wiadomo, że popyt steruje podażą – mówi Stanisław Rokosz, wójt gminy Dębica, do której należy Pustków.
Nie wszystkie gminy stać na taki wydatek. Nie chcą jednak, by ich młodzież była poszkodowana. Budują więc boiska bez rządowego wsparcia, ale za to dużo taniej. Przykładem może być podkarpacka gmina Narol. – Za tak duże pieniądze nie będziemy budować boisk ze sztuczną trawą – mówi burmistrz Stanisław Woś, który podjął tę decyzję po społecznych konsultacjach.
Władze gminy zobowiązały się, że za pieniądze, które musiałyby wydać na Orlika, wybudują nie jeden, ale trzy obiekty sportowe o zbliżonym standardzie. Dwa z nich: w Narolu i Rudzie Różanieckiej, już za kilka dni zostaną oddane młodzieży.
Na obu boiskach można grać w siatkówkę, koszykówkę, piłkę ręczną i nożną. Nie mają tylko zaplecza. – Boiska są przy szkołach, więc nie było potrzeby budowania szatni czy toalet – tłumaczy Woś.
Oba obiekty kosztowały gminę ok. 400 tys. zł. Teraz do burmistrza Narola wydzwaniają samorządowcy z całej Polski z pytaniem: jak to możliwe? Stanisław Woś odpowiada, że znalazł firmę Gran Tech z Przeworska specjalizującą się w wykonywaniu elastycznych nawierzchni sportowych wytwarzanych metodą recyklingu z granulatów gumowych.
– Są bezpieczne, antypoślizgowe. Nawierzchnia jest nawet lepsza od sztucznej trawy, na której łatwiej o otarcie naskórka – zachwalają w Narolu.
Za cenę jednego dotowanego przez rząd stadionu Orlik można zbudować kilka obiektów wysokiej klasy - twierdzi "Rzeczpospolita". Gminy budują więc boiska bez rządowego wsparcia, ale za to dużo taniej
Za cenę jednego dotowanego przez rząd stadionu Orlik można zbudować kilka obiektów wysokiej klasy
Mieszkańcy Pustkowa pod Dębicą takiej fety jeszcze nie widzieli. Były orkiestra, tysiące balonów, gołębie, dwa samoloty. To wszystko z okazji otwarcia drugiego na Podkarpaciu boiska wybudowanego w ramach programu Orlik 2012 - pisze "Rzeczpospolita".
W rządowych założeniach budowa Orlików miała kosztować milion złotych, w równych częściach pokrywanych przez rząd, samorządy wojewódzkie i gminę. Obiekt w Pustkowie kosztował blisko 300 tys. zł drożej. Musiała je wyłożyć gmina.
– W ten sposób nabija się kasę wykonawcom, którzy dyktują ceny, bo jest ich niewielu z odpowiednimi certyfikatami, a wiadomo, że popyt steruje podażą – mówi Stanisław Rokosz, wójt gminy Dębica, do której należy Pustków.
Nie wszystkie gminy stać na taki wydatek. Nie chcą jednak, by ich młodzież była poszkodowana. Budują więc boiska bez rządowego wsparcia, ale za to dużo taniej. Przykładem może być podkarpacka gmina Narol. – Za tak duże pieniądze nie będziemy budować boisk ze sztuczną trawą – mówi burmistrz Stanisław Woś, który podjął tę decyzję po społecznych konsultacjach.
Władze gminy zobowiązały się, że za pieniądze, które musiałyby wydać na Orlika, wybudują nie jeden, ale trzy obiekty sportowe o zbliżonym standardzie. Dwa z nich: w Narolu i Rudzie Różanieckiej, już za kilka dni zostaną oddane młodzieży.
Na obu boiskach można grać w siatkówkę, koszykówkę, piłkę ręczną i nożną. Nie mają tylko zaplecza. – Boiska są przy szkołach, więc nie było potrzeby budowania szatni czy toalet – tłumaczy Woś.
Oba obiekty kosztowały gminę ok. 400 tys. zł. Teraz do burmistrza Narola wydzwaniają samorządowcy z całej Polski z pytaniem: jak to możliwe? Stanisław Woś odpowiada, że znalazł firmę Gran Tech z Przeworska specjalizującą się w wykonywaniu elastycznych nawierzchni sportowych wytwarzanych metodą recyklingu z granulatów gumowych.
– Są bezpieczne, antypoślizgowe. Nawierzchnia jest nawet lepsza od sztucznej trawy, na której łatwiej o otarcie naskórka – zachwalają w Narolu.
Nie przeocz tego, co najważniejsze – zapraszamy do bezpłatnej subskrypcji newslettera, wysyłanego od poniedziałku do piątku przez redakcję Serwisu Samorządowego PAP. Łatwy przegląd informacji i bezpośredni dostęp do strony samorzad.pap.pl.