Program Inwestycji Strategicznych powinien być kontynuowany; to jeden z najlepszych programów inwestycyjnych – uważa prezes BGK Beata Daszyńska-Muzyczka. Kiedy będzie kolejny nabór?
Finansowanie inwestycji samorządowych to jeden z tematów poruszonych podczas Samorządowego Kongresu Finansowego. Prezes Banku Gospodarstwa Krajowego Beata Daszyńska-Muzyczka odpowiadała na pytania samorządowców o Rządowy Fundusz Polski Ład: Program Inwestycji Strategicznych.
Jak przypomniała, w pięciu naborach w ramach programu uruchomione zostały 63 mld zł z przeznaczeniem na inwestycje samorządowe, podczas gdy do tej pory samorządy wydawały na inwestycje około 25 mld złotych rocznie.
„To ten program spowodował, że właściwie można było dwukrotnie więcej wykonać inwestycji publicznych. A inwestycje publiczne to jest ogromne przełożenie, jak funkcjonują też firmy prywatne, bo to do nich trafiają zamówienia” – podkreśliła Beata Daszyńska-Muzyczka.
Prezes BGK odniosła się do zgłaszanych przez samorządy trudności z realizacją dofinansowanych inwestycji.
„Program został uruchomiony w momencie, kiedy zmierzyliśmy się z szalejącym cenami materiałów, kiedy zaczynała już inflacja bardzo szybować w górę. Kiedy wykonawców brakowało, brakowało rąk do pracy. I ja wiem, ile samorządów też musiało przeprowadzać ponowne przetargi. W niektórych samorządach były nawet trzy, cztery przetargi realizowane, ale (…) dzisiaj już ponad 1400 inwestycji jest zrealizowanych. 30 miliardów to same drogi, 11 miliardów to są inwestycje wodno-kanalizacyjne” – wyliczała. „To oznacza, że program zdaje egzamin, powinien być realizowany” – oceniła.
Szefowa BGK przypomniała, że kilka dni temu zakończył się nabór do piątej edycji programu, w ramach której JST mogły ubiegać się o pieniądze na inwestycje związane z zabytkami. „W Polsce mamy ogromne ilości zabytków. 70 tysięcy zabytków jest zarejestrowanych w rejestrze zabytków polskich, pod ochroną konserwatorską. Jest to niebywała wizytówka. Po odnowieniu i renowacji takich zabytków na pewno może zwiększyć przychody chociażby z turystyki” - zaznaczyła.
Grzegorz Grochowski, wójt Gminy Gorlice zwracał uwagę na rosnące koszty inwestycji. „Jestem świeżo po otwartym przetargu, gdzie dofinansowanie wynosiło 2 miliony złotych. Mój udział własny, który zadeklarowałem był 500 tysięcy, a po otwarciu przetargu najtańsza oferta jest cztery miliony trzysta” - wyliczał samorządowiec.
W podobnym tonie wypowiadał się także wicemarszałek województwa pomorskiego Leszek Bonna. „Po przyznaniu dofinansowania na taką czy inną inwestycję stykamy się z odpowiedzią rynku i ta odpowiedź rynku często jest brutalna i bolesna i nie przystaje do zakładanego na początku poziomu finansowania danej inwestycji, co wiąże się z koniecznością asygnowania dużych środków na wkład własny” – powiedział. „Obawiamy się, że w przyszłości może to spowodować, że nie będzie chętnych do skorzystania z tak skonstruowanych, trudnych pieniędzy, wymagających absorpcji wielkiej, pokaźnej ilości środków własnych” - narzekał.
W odpowiedzi Daszyńska-Muzyczka przypomniała, że dla najbiedniejszych samorządów dofinansowanie w programie wynosiło nawet 98 proc.; w innych przypadkach maksymalne zaangażowanie środków własnych to jest 20%.
Prezes BGK podkreślała także, że to samorządy składają wnioski i podają szacowane koszty. „Państwo przygotowują wnioski. Po pierwszych spotkaniach prosiliśmy Państwa: jest długi czas na złożenie wniosku, proszę o przygotowanie wniosku i proszę o założenie, że ceny mogą być wyższe, żebyśmy tak naprawdę nie zderzyli się z tym, że państwo złożą wniosek, który na przykład był skalkulowany dużo wcześniej, a na końcu wyjdzie, że to jest nieadekwatne do tego, jakie dzisiaj są już ceny” - wskazywała. „Trzy do sześciu miesięcy na składanie wniosków to jest wystarczający czas, żeby zrobić przegląd rynku, co jest faktycznie możliwe i jak będzie to kosztować, uwzględniając wzrost cen materiałów i brak firm” - dodała.
Samorządowcy podawali też w wątpliwość transparentność programu; zarzucali, że dofinansowanie przyznawane jest według klucza politycznego. Szefowa BGK argumentowała z kolei, że nie ma gminy, która nie dostałaby żadnych pieniędzy z programu.
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich dopytywał o termin uruchomienia kolejnego naboru. „Jeżeli chcemy rozwijać nasze samorządy, musimy realizować inwestycje systematycznie. Chciałbym zapytać, czy będzie kolejny nabór i w jakiej wysokości. To jest o tyle istotne, że my mieliśmy w zeszłym roku zaplanowane prawie 92 miliony na inwestycje, a zrealizowaliśmy tylko 58 mln zł" - wskazał. "My jako samorządowcy mówimy chętnie włączymy się w program inwestowania, bo on będzie ratował gospodarkę. Więc pytanie, czy będzie program w tym roku i na jaką skalę?" - dodał.
„Pytanie o kolejną edycję i wielkość tej edycji kolejnych naborów to jest pytanie do rządu i nie jestem tutaj w stanie odpowiedzieć, bo nie leży to w mojej kompetencji” – zaznaczyła prezes BGK. „Powiedziałam o tym, że ten program powinien być kontynuowany, bo niezależnie od tych wyzwań, o których państwo mówią, uważam, że to jest jeden z najlepszych programów inwestycyjnych i daje tak naprawdę oddech wielu samorządom, żeby realizować w ogóle inwestycje” - stwierdziła.
aba/