Urzędnicy wyborczy i informatycy domagają się podwyżek. Czują się niedowartościowani - jak piszą - "informatycy, urzędnicy wyborczy i księgowi w jednym"
Samorządowiec przedstawiający się jako informatyk i urzędnik wyborczy, pisze, że za akcję wyborczą otrzymuje 300 zł brutto. Osoby pracujące przy obsłudze wyborów domagają się podwyżek.
Jak poinformowaliśmy, Państwowa Komisja Wyborcza chce, by członkowie komisji obwodowej podczas referendum ogólnokrajowego, w zależności od pełnionej funkcji, otrzymali diety w wysokości od 140 do 180 zł za jednodniowe głosowanie i od 210 zł do 260 zł za głosowanie dwudniowe. Oznaczałoby to podwyżki dla przewodniczących komisji obwodowych i ich zastępców.
W odpowiedzi na depeszę do redakcji napłynęły sygnały od osób pracujących przy obsłudze wyborów w gminach, skarżących się na niskie uposażenia. „A co z podwyżką dla osób zajmujących się obsługą informatyczną wyborów?" - pyta „Mariusz". Z kolei „Jaro" dopytuje o urzędników wyborczych, którzy, jak podkreśla, odpowiadają za całość zadań związanych z wyborami czy referendum.
„On (urzędnik wyborczy - red.) ma najwięcej pracy, całe wybory są na jego głowie, bo w gminie nikogo nic nie obchodzi" - pisze „Jaro". „Informatycy tylko narzekają. A jaki jest ich nakład pracy w porównaniu do pracy urzędnika wyborczego? Chętnie bym się zamienił, wówczas zobaczyliby prawdziwą robotę" - dodaje.
Głos zabrał również samorządowiec przedstawiający się jako „informatyk, urzędnik wyborczy i księgowy w jednym". „A co mają powiedzieć informatycy, którzy są jednocześnie urzędnikami wyborczymi i odpowiadają za całokształt wyborów pod względem organizacyjnym, merytorycznym, finansowym i informatycznym?" - pyta retorycznie. Deklaruje, że w takiej sytuacji za całość jednej akcji wyborczej otrzymuje ok. 300 zł brutto.
Zdaniem komentatora „Edu" członkami komisji powinny być osoby „otrzymujące odpowiednie diety oraz doskonale znające przepisy i potrafiące ustalić wyniki w ciągu jednej godziny".
„Obecnie często na członków komisji są zgłaszane osoby z przypadku, które nawet przepisów nie czytały, a pytają się jedynie kiedy można zgłosić się po dietę" - podkreśla.
/kic/Serwis Samorządowy PAP