Po pięciu latach od otwarcia basen Polonez na Targówku trzeba było zamknąć. Groził katastrofą budowlaną. Ale winnych fuszerki, według prokuratury, nie ma - podaje „Życie Warszawy"
Po pięciu latach od otwarcia basen Polonez na Targówku trzeba było zamknąć. Groził katastrofą budowlaną. Ale winnych fuszerki, według prokuratury, nie ma - podaje „Życie Warszawy".
Prokuratura umorzyła postępowanie wszczęte na wniosek burmistrza Targówka w sprawie nieprawidłowości przy projektowaniu i budowie pływalni przy ul. Łabiszyńskiej. Trzeba ją było zamknąć, bo nadzór budowlany stwierdził zagrożenie katastrofą. Postępowanie umorzono, gdyż nie ma dowodów na to, że inwestor działał umyślnie i celowo. A tylko w takiej sytuacji można byłoby postawić im zarzuty.
- To absurd - uważa burmistrz Targówka Grzegorz Zawistowski. - Czy należy z tego wyciągnąć wniosek, że tylko gdyby ten dach basenu zawalił się komuś na głowę i zginęliby ludzie, prokuratura wskazałaby winnych? - pyta retorycznie. I deklaruje. - Nie daruję. Budowa tego basenu kosztowała ponad 30 mln zł. To były pieniądze publiczne. Teraz musimy wydać kolejnych 9 mln zł na gruntowny remont. I zamierzamy dochodzić zwrotu tych ostatnich kwot od winnych zaniedbań.
„Życie Warszawy": Basen się walił, winnych nie ma
zam./kp/