Obligatoryjny zakup energii ze źródeł odnawialnych może w niedalekiej przyszłości spowodować wysyp elektrowni wiatrowych. W gminie Kisielice inwestycja pochłonęła 50 mln euro, ale burmistrz wylicza korzyści przedsięwzięcia
W kraju działa około 50 elektrowni wiatrowych o mocy nieprzekraczającej w całości 400 MW. Plany są bardzo ambitne. Zakłada się, że w 2010 roku ich moc ma się zwiększyć aż do 2000 MW.
Obligatoryjny zakup energii ze źródeł odnawialnych może w niedalekiej przyszłości sprawić, że krajobraz Polski zmieni się w dość znaczny sposób. O ile dobre lokalizacje na hydroelektrownie mogą sprawiać kłopot, to w przypadku wiatraków pole manewru jest znacznie szersze. A to oznacza wiatraczny boom.
Większość z takich zakładów energetycznych usytuowana jest w pasie wybrzeża. Mazury, gdzie postawiono drugi taki obiekt w Polsce w Kisielicach niedaleko Iławy, były dotychczas w zasadzie terenem nieeksplorowanym. Początkowo myślano o wybudowaniu elektrowni wiatrowej własnym sumptem, wspomagając się dotacjami. Gdy okazało się to niemożliwe, w roku 2003 inwestycją zajęła się hiszpańska spółka Iberdiola. Budowa ruszyła w 2006 roku, zaś w następnym wiatraki zaczęły dostarczać prąd. Cała inwestycja pochłonęła 50 mln euro.
Burmistrz Kisielic, Tomasz Koprowiak widzi korzyści z inwestycji. Wylicza: modernizacja drogi krajowej, zatrudnienie przy pracach drogowych, a potem przy budowie farmy, no i opłaty od inwestora w wysokości 1,5 mln zł rocznie z tytułu podatku od nieruchomości.
- Jesteśmy gminą popegeerowską i z samych podatków rolnych nie byłoby nas stać na rozwój - tłumaczy Tomasz Koprowiak.
Gospodarze, którzy wydzierżawili tereny, też mogą się cieszyć, bo co roku do domowej kasy wpada kilka tysięcy euro.
Kisielice stawiają na wiatraki. W przyszłym roku hiszpańska firma Eolica, która ma już tu postawiony jeden wiatrak, zamierza dołożyć jeszcze 20. Każdy 2-MW. W całej gminie docelowo ma powstać 60-70 wiatraków. Niewykluczone, że może być ich jeszcze więcej.
Źródło: „Gazeta Prawna"
/aba/