Jeżeli kadencje miałyby być ograniczone do dwóch, to kadencja powinna być wydłużona do 6 lat
O kadencjach rozmawiamy z Ignacym Odważnym, Burmistrzem Sulechowa (lubuskie).
Czy pomysł ograniczenia wybieralności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast do dwóch kadencji jest według Pana właściwą drogą?
- Nie jest to dobra propozycja. Jeśli miałyby być ograniczone do dwóch, to kadencja powinna być wydłużona do 6 lat. Proszę mi wierzyć, że jeśli ktoś miałby w określonym czasie reprezentować gminę, to nie może być to okres krótki.
Jakie znajduje Pan argumenty przemawiające za tym, żeby szef gminy pełnił swą funkcję dłużej niż dwie kadencje?
- Nowa osoba, która nie pracowała w samorządzie musi się wiele nauczyć. Poza tym radni także powinni poznać taką osobę. Dodatkowo, jeśli przyjmowany jest jakiś program to także powinien być czas na jego zrealizowanie.
Zwolennicy ograniczenia liczby kadencji uważają, że włodarz reprezentujący gminę przez długi czas może w końcu nie mieć nowych pomysłów, może pojawić się rutyna czy marazm. Czy sądzi Pan, że to prawda?
- Nie tylko burmistrz jest kuźnią pomysłów, to przecież radni przyjmują budżet...
A czy zgadza się Pan ze stwierdzeniem, że długo sprawowany urząd sprzyja poczuciu bezkarności?
- Nie zgadzam się. Ludzie, którzy burmistrza czy wójta wybierają, sprawdzają co on robi. Tak samo rada gminy weryfikuje poczynania burmistrza.
Dlaczego, Pana zdaniem, tak rzadko mają miejsce referenda w sprawie odwołania wójtów, burmistrzów czy prezydentów? W ubiegłej kadencji odbyły się w ok. 3 proc. samorządów.
- Myślę, że jeśli ludzie takiemu człowiekowi zaufali i go wybrali to najczęściej była to decyzja trafna. Poza tym często wyborcy nie identyfikują się z gronem osób, przeciwników wójta czy burmistrza.
A czy uważa Pan, że należałoby zmienić coś w mechanizmie tego referendum?
- Wydaje mi się, że próg 30 proc. frekwencji jest stosunkowo wysokim progiem.
Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Kubicka-Żach