W nowym roku władze lokalne, firmy oraz mieszkańcy muszą liczyć się ze wzrostem opłat za energię elektryczną. W przypadku małego gospodarstwa domowego będzie to kwota ponad 20 zł za rok; rodzina zużywająca 4 MWh rocznie dopłaci natomiast ponad 150 zł. Przedsiębiorstwa i samorządy skalę podwyżek poznają dopiero gdy dostaną faktury, bowiem główny składnik nowej ceny, tzw. opłata mocowa będzie wyliczany na podstawie zużycia energii.
Podwyżki cen to efekt decyzji Urzędu Regulacji Energetyki, który wydał zgodę, by taryfy Enei, PGE Obrót oraz Taurona mogły wzrosnąć średnio o 3,5 proc. Nakłada się na to przywrócenie po dwóch latach opłaty OZE - z tytułu funkcjonowania mechanizmów wspierania wytwarzania energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii - w wysokości 2,20 zł/MWh.
Nowa pozycją na fakturach będzie opłata mocowa, z której finansowane będą koszty dopłat głównie dla państwowych koncernów energetycznych za utrzymanie elektrowni w gotowości do dostarczenia określonych mocy. Dla gospodarstw domowych Prezes URE określił ją w przedziale od 1,87 zł na miesiąc – dla odbiorców zużywających rocznie poniżej 500 kWh energii - do 10,46 zł na miesiąc w odniesieniu do odbiorców zużywających rocznie powyżej 2800 kWh.
Inni odbiorcy końcowi zapłacą natomiast z tytułu opłaty mocowej 76,20 zł za 1 MWh. Opłata ta będzie naliczana do opłat dystrybucyjnych dla energii czynnej pobieranej z sieci elektroenergetycznej w wybranych godzinach, pomiędzy godz. 7 a 22 w dni robocze. W godzinach szczytu będzie drożej.
Na otarcie łez będzie wyzerowana opłata kogeneracyjnej na przyszłorocznych rachunkach za prąd; ale obciążenie to wynosiło rocznie tylko ok. 3 zł na gospodarstwo domowe. Bez zmian pozostaną stawki opłaty przejściowej.
Tyle akty prawne i Prezes URE. To, o ile więcej władze lokalne zapłacą za prąd, okaże się w praktyce, bo zapewne zużycie energii w 2021 roku, z uwagi na pandemię, będzie niższe niż w latach normalnego funkcjonowania gospodarki i instytucji samorządowych.
Łódź, która wyjątkowo oszczędnie podchodzi do zużycia energii, szacuje, że w przyszłym roku oszczędzi na zakupie prądu 1,7 mln zł. Gdyby nie podwyżki oszczędności wyniosłyby 6,6 mln zł. Oszczędności to efekt funkcjonowania Łódzkiej Grupy Zakupowej, która skupia ponad 400 partnerów z terenu miasta i województwa i dzięki temu uzyskuje korzystne ceny zakupu energii. Na 2021 rok grupa podpisała umowę z PGE z ceną 271 zł netto za 1 MWh.
Jak wyliczała na niedawnej konferencji prasowej wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka, samorząd zaoszczędziłby w przyszłym roku na zużyciu energii prawie 7 mln zł, ponieważ łączny koszt umowy to ponad 31 mln zł. Takich oszczędności jednak nie będzie z uwagi na opłatę mocową. "W obecnej sytuacji finansowej, gdy w dobie pandemii zmalały dochody samorządu, tracimy na daniny dla rządu 5 mln zł. Na co ta opłata mocowa ma być przeznaczona i czemu ma służyć - nie wiem" - ubolewała wiceprezydent.
Posłowie Koalicji Polskiej, którzy przygotowali projekt ustawy o rynku mocy przesuwający wejście w życie opłaty mocowej o rok - do 1 stycznia 2022, z możliwością odroczenia, domagają się "odmrożenia" ich pomysłu. Na konferencji prasowej w ub. tygodniu pos. PSL Stefan Krajewski argumentował, że PiS zapomniał o składanych w kampanii wyborczej obietnicach.
"Na początku słyszeliśmy od ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, że podwyżek za energię elektryczną nie będzie, później, że podwyżki będą, ale minimalne. Kolejny komunikat mówił o tym, że podwyżki będą wyższe, ale będzie rekompensata. Dzisiaj dowiadujemy się, że rekompensaty może będą, ale nie wiadomo dla kogo, że to dla najuboższych i nie wiadomo, kiedy wejdą, bo prace nad projektem legislacyjnym zostały wstrzymane" - powiedział poseł.
Minister Jacek Sasin informował we wrześniu, że jego resort przygotował projekt ustawy wprowadzający rekompensaty za podwyżki prądu; zastrzegł, że rekompensaty będą wtedy, kiedy zdecyduje o tym rząd.
woj/