Incydentalny program pomocowy – nawet w skali miliardowej – nie jest wystarczający. Potrzebne są rozwiązania systemowe – chociażby fundusz przeznaczony na inwestycje samorządowe w wysokości równowartości VAT-u wpłaconego od inwestycji samorządowych w roku poprzednim - podkreśla Andrzej Płonka, prezes Związku Powiatów Polskich.
Samorzad.pap.pl: Jak obecnie, po 4 miesiącach pandemii, przedstawia się sytuacja finansowa powiatów - w których obszarach działalności jest ona najtrudniejsza?
Andrzej Płonka, prezes Związku Powiatów Polskich: Na tak postawione pytanie trudno jest odpowiedzieć syntetycznie – miesza ono bowiem stronę dochodową i wydatkową. Na sytuację finansową powiatów wpływa przede wszystkim poziom osiąganych dochodów. Epidemia Covid-19 nie wpłynęła na dochody subwencyjne i co do zasady – również dotacyjne. Odbiła się natomiast bardzo znacząco na dochodach własnych. Najistotniejszą pozycją tutaj są udziały w podatkach dochodowych a one z oczywistych względów spadły. W kwietniu spadek w udziale w PIT wyniósł około 40 proc. Oczywiście było to nałożenie dwóch czynników – osłabienia gospodarki i przesunięcia terminu rocznego rozliczenia podatkowego, więc spadek w ujęciu średniomiesięcznym nie będzie tak duży. Nawet jednak i 20 proc. spadku wysokości udziałów w PIT będzie dla wielu powiatów wyzwaniem wymagającym ograniczenia wydatków bieżących. To które obszary będą dotknięte redukcją najbardziej będzie zależało od sytuacji konkretnego powiatu. Co do zasady jednak ofiarą oszczędności w pierwszej kolejności padają wydatki fakultatywne, zwykle inwestycje.
Jak epidemia wpłynęła na sytuację finansową szpitali powiatowych?
Posłużę się tutaj przykładem ze swojego powiatu (Andrzej Płonka jest starostą bielskim - PAP). Dla zachowania płynności finansowej moich szpitali musiałem jak do tej pory zabezpieczyć 3 mln zł pożyczki z budżetu powiatu. W wielu innych powiatach sytuacja wygląda podobnie. Na taką sytuację wpływ miał oczywiście wzrost kosztów wynikających z epidemii Covid-19 – chociażby ze względu na konieczność zapewnienia środków ochrony i dodatkowej dezynfekcji, lecz również przechodzące konsekwencje dotychczasowych decyzji.
Skoro przed wybuchem epidemii sytuacja w szpitalach była dramatyczna, to epidemia musiała tą sytuację pogłębić.
Dodatkowe środki przyznane w tym okresie to co najwyżej kroplówka pozwalająca odroczyć zgon pacjenta. A może być jeszcze gorzej. Z wielu względów część szpitali nie zrealizowała planowanej liczby świadczeń - i to bez swojej winy. Paradoksem byłoby, gdyby nagrodą dla nich za walkę z Covid-19 było obniżenie ryczałtu na przyszłość.
Jak ocenia Pan narzędzia tarczy antykryzysowej dla samorządów - na ile rozwiązania tam zawarte rzeczywiście pomogą powiatom w zachowaniu płynności. Czego najbardziej brakuje powiatom?
Z punktu widzenia finansów samorządowych tzw. Tarcza 4.0 jest dziurawa. Ukierunkowana została ona na zapewnienie płynności finansowej w krótkiej perspektywie czasowej – bez zastanawiania się jakie będą dalsze konsekwencje. Co z tego, że jednostki samorządu terytorialnego będą mogły otrzymać wcześniej część oświatową subwencji ogólnej, skoro to oznacza że pod koniec roku całość wynagrodzeń nauczycielskich będą musiały pokryć z dochodów własnych? Nie stanowiłoby to problemu, gdybyśmy zakładali, że przez pół roku gospodarka odbije się na tyle, że nie tylko odzyskamy ubiegłoroczny poziom dochodów własnych, ale go zwiększymy. A szans na to z wielu powodów nie ma.
Wychodzenie z kryzysu będzie wymagało dużo czasu, a jednocześnie Rada Ministrów kieruje Parlamentu projekt ustawy zmniejszającej dochody powiatów z opłat komunikacyjnych. Co z tego, że następuje poluzowanie warunków zaciągania kredytów, skoro będą one musiały być spłacone w kolejnych latach, a koszty obsługi długu dodatkowo obciążą budżety powiatów? Uniknięcie sytuacji, w której ograniczy to możliwości inwestycyjne w przyszłości wymagałoby istotniej zmiany w zakresie systemu dochodów samorządowych a na to się nie zanosi. Owszem – ktoś może powiedzieć, że powiaty powinny się cieszyć, gdyż otrzymały wzrost dochodów z zarządzania mieniem Skarbu Państwa – z 25 proc. uzyskanych środków na 50 proc. Tyle tylko, że jest to wzrost wyłącznie na papierze. Podniesienie odsetka następuje na okres, w którym dochody te są niewielkie; co więcej – wprowadzone zostały jednocześnie ulgi. W ostatecznym bilansie nie spodziewam się zatem realnego wzrostu dochodów.
Jak ocenia Pan ostatnią propozycję rządu Funduszu Inwestycji Lokalnych, który przewiduje dofinansowanie inwestycji w powiatach kwotą ok. 1 mld zł?
Z pewnością jest to potrzebna na chwilę obecną pomoc. Umożliwi ona utrzymanie odpowiedniego poziomu inwestycji samorządowych, co jest z korzyścią również i dla lokalnej gospodarki, i dla budżetu. Przecież określona część tej kwoty powróci do budżetu państwa w postaci chociażby podatku VAT. Natomiast musimy być świadomi tego, że incydentalny program pomocowy – nawet w skali miliardowej – nie jest wystarczający. Potrzebne są rozwiązania systemowe – chociażby postulowany od dawna przez Związek Powiatów Polskich fundusz przeznaczony na inwestycje samorządowe w wysokości równowartości VAT-u wpłaconego od inwestycji samorządowych w roku poprzednim. Na takie rozwiązania ciągle czekamy.
mp/ jp/