Objęcie tzw. dyrektywą ściekową aglomeracji o wskaźniku 1000 RLM i więcej tylko nieznacznie zmieni sytuację na obszarach wiejskich, ale to nie jest panaceum na brak kanalizacji – uważa Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP. Jego zdaniem potrzebne są konkretne programy wspierające dla gmin.
Pod koniec stycznia negocjatorzy Rady i Parlamentu Europejskiego porozumieli się w sprawie przeglądu tzw. dyrektywy ściekowej. Wśród proponowanych zmian jest m.in. rozszerzenie zakresu dyrektywy i objęcie obowiązkiem wyposażenia w systemy kanalizacji aglomeracji o równoważnej liczbie mieszkańców (RLM) wynoszącej 1 000 i więcej. Obecnie państwa członkowskie muszą zapewnić, że ścieki komunalne ze wszystkich aglomeracji o równoważnej liczbie mieszkańców (RLM - o parametr stosowany do określenia ilości ścieków pod względem potencjalnego ładunku zanieczyszczenia wody powodowanego przez jedną osobę dziennie) powyżej 2 000 są zbierane i oczyszczane zgodnie z minimalnymi standardami UE.
W Polsce tego typu aglomeracje, które zostały wpisane do Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych mają największe szanse na zdobycie unijnego wsparcia na inwestycje w sieci wodociągowe i kanalizacyjne.
Zdaniem Leszka Świętalskiego zaproponowane zmiany w dyrektywie ściekowej nie rozwiążą problemu kanalizacji na wsi.
„Dla obszarów wiejskich, w pewnych układach obniżenie RLM-ów do 1000 jest jakimś rozwiązaniem, ale w dalszym ciągu nie będziemy budować kolektora od budynku do budynku jeśli odległość między nimi wyniesie 200-300 m, bo potem koszty takiej inwestycji muszą wejść do taryf za wodę i ścieki co znacząco podraża taką usługę. Efekt byłby taki, że mieszkańcy nie podłączą się do sieci” – tłumaczy ekspert ZGWRP.
Świętalski przyznaje, że zmiana choć pozytywna nie przyniesie dużych zmian w Polsce, gdzie dominują gminy o rozproszonej zabudowie. "Przy takim układzie wskaźnik 1000 równoważnej liczby mieszkańców to nadal bardzo dużo. Mamy sołectwa, czy przysiółki liczące 30-40 mieszkańców, a więc już 300 mieszkańców to dość duże sołectwo, a 600 to już bardzo duże” – dodał.
Według Świętalskiego wszędzie tam, gdzie jest rozproszona zabudowa trzeba szukać nowych instrumentów „i cały czas nalegać, aby inwestycje kanalizacyjne na obszarach wiejskich były współfinansowanie ze środków UE, czy państwowych”. W przeciwnym razie, jak zauważa ekspert, musimy godzić się z tym, że będziemy korzystać z wód gruntowych, do których przenikają nieoczyszczone ścieki.
mp/