Zapowiadana przez wicepremier Zytę Gilowską reforma finansów publicznych będzie oznaczać duże zmiany w zasadach finansowania samorządów. Nic więc dziwnego, że obaw i zastrzeżeń do rządowych propozycji jest dużo
Zapowiadana przez wicepremier Zytę Gilowską reforma finansów publicznych dla samorządów będzie oznaczać duże zmiany w zasadach finansowania części ich zadań. Nic więc dziwnego, że obaw i zastrzeżeń do rządowych propozycji jest dużo.
Zgodnie z założeniami nowej ustawy o finansach publicznych z samorządowej rzeczywistości mają zniknąć fundusze celowe takie jak Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Fundusz Ochrony Gruntów Rolnych oraz Fundusz Gospodarki Zasobami Geodezyjnymi i Kartograficznymi. Zlikwidowane mają być również zakłady budżetowe i gospodarstwa pomocnicze.
- Nie jest tak, że wydawanie pieniędzy nic nie kosztuje – mówi Zbigniew Piórkowski, starosta Nowego Dworu Gdańskiego komentując pomysł likwidacji funduszy celowych. - Jego zdaniem może się okazać, że samorządy otrzymają nowe zadania, ale w rzeczywistości bez odpowiednich środków na ich wykonywanie. - Oszczędności zapewne się więc pojawią, ale w wydatkach rządowych. My będziemy musieli zatrudniać dodatkowych pracowników – dodaje.
Mieszane odczucia ma również Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol i członek zespołu finansów publicznych Komisji Wspólnej. - We wcześniejszych rozmowach z premier Gilowską zwracaliśmy uwagę, że po zmianach środki na ochronę środowiska umieszczone dotychczas w gminnym FOŚiGW będą mogły pójść na przykład na podwyżki dla nauczycieli – podkreśla.
Wątpliwości budzi również pomysł likwidacji zakładów budżetowych. - Jeżeli gminy mają dobrze wywiązywać się z powierzonych im ustawą zadań muszą wspierać finansowo instytucje, które się tym zajmują – podkreśla Krzysztof Iwaniuk. Jego zdaniem nie można pozostawić tego jedynie wolnej konkurencji przez zlikwidowanie zakładów budżetowych.
- Pewna część działań gminy, tak jak na przykład zapewnienie lokali noclegowych bezdomnym, jest z natury rzeczy deficytowa. Musi być więc stworzona nowa forma organizacyjna, taka jak na przykład zakład komunalny w Niemczech, która pozwoli dotować przedsiębiorstwo bez narażania się na zarzut niezgodnej z prawem unijnym pomocy publicznej - tłumaczy.
Samorządowcy nie pozostawiają suchej nitki na pomyśle corocznego audytu ich działalności przez regionalne izby obrachunkowe. - Przecież my już jesteśmy permanentnie kontrolowani – mówi wójt Terespola. - Ja właśnie mam taką kontrolę i widzę jak to paraliżuje działalność części urzędników przez te kilka miesięcy. Co innego doraźne kontrole, co innego długie obowiązkowe, przeprowadzane niezależnie od tego czy jest potrzeba kontroli, czy też nie.
(doc [projekt])
(doc [prezentacja])
Daniel Pawluczuk
d.pawluczuk@pap.pl