Województwo łódzkie może stracić 60 mln zł unijnych dotacji na wsparcie rynku pracy! - alarmuje "Gazeta Wyborcza Łódź". A na pieniądze nie ma chętnych. - Samorządy jeszcze śpią, ale to ostatni dzwonek, by się obudziły - twierdzi wicemarszałek Krzysztof Makowski.
Czasu pozostało niewiele. Ocenianie i przyznawanie dotacji trwa około sześciu miesięcy. Musi się zakończyć w grudniu 2006 r. Tymczasem przez ostatni rok nasz region wykorzystał zaledwie 20 mln zł, czyli ok. 25 proc. całej kwoty.
Skąd te pieniądze? 80 mln zł (do wykorzystania w latach 2004-2006) pochodzi z Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS) i trafiło do Łódzkiego poprzez unijny fundusz, tzw. ZPORR (Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju Regionalnego). Można je wykorzystać na zorganizowanie programów dla trzech grup:
* osób pracujących i chcących podnosić swoje kwalifikacje;
* rolników, którzy chcą odejść ze wsi i nauczyć się innego zawodu;
* pracowników, którzy stracą pracę podczas zwolnień grupowych lub likwidacji zakładu.
Z okazji skorzystały prywatne firmy i stowarzyszenia. Przez cały rok kilka tysięcy łodzian mogło dzięki temu uczyć się na darmowych dla nich, a finansowanych przez Unię, kursów języków obcych czy komputerowych. - Tu o wykorzystanie pieniędzy się nie boimy - mówi Paweł Kozłowski, rzecznik Wojewódzkiego Urzędu Pracy, który koordynuje program. - Ale to zaledwie 30 proc. wszystkich pieniędzy.
Gorzej jest z pieniędzmi dla rolników. Na razie wykorzystano tylko 15 proc. pieniędzy. Programy zorganizowały m.in. ośrodki konferencyjne w Dobieszkowie (kursy przekwalifikujące rolników na fryzjerów, kucharzy czy ślusarzy) czy w Zgierzu (rolnicy mogą przejść kurs na pracownika ochrony).
Zupełną zapaść mamy za to w programach wspierających osoby zagrożone utratą pracy - zaledwie 1,3 proc. wykorzystanych środków! Nic dziwnego, skoro złożono jeden projekt, skierowany do 160 osób.
Kozłowski: - Nie wiem, dlaczego miasta i powiaty potrafią składać wnioski do Unii na remonty dróg, a nie korzystają z programów wspierających walkę z bezrobociem. To dziwne, bo to właśnie tam jest najlepsza informacja, jacy pracownicy będą potrzebni i na jakie szkolenie ich wysłać. Jeśli nie wykorzystamy tych 60 mln zł teraz, to w kolejnych latach 2007-2013 dostaniemy ich dużo mniej. Unia Europejska stwierdzi, że są nam one niepotrzebne.
DLA GAZETY
Krzysztof Makowski, wicemarszałek województwa, odpowiedzialny za rynek pracy:
- Zaskakujące jest to, że samorządy nie starają się o dodatkowe pieniądze. Być może dlatego, że wydanie tych pieniędzy nie kończy się przecinaniem wstęg ani oddawaniem nowych obiektów w blasku fleszy. Jest to pomoc niewidoczna, bo skierowana bezpośrednio do ludzi. Ciągle nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje. Objechaliśmy całe województwo i przeszkoliliśmy ponad tysiąc osób, a efektów po stronie samorządów ciągle nie ma. Może jeszcze śpią. Ale to już ostatni dzwonek, by się obudzić.
not. kwinto
ILE DOTĄD WYKORZYSTALIŚMY PIENIĘDZY Z EFS?
* na podnoszenie kwalifikacji - złożono 31 projektów na 17 mln zł, pozostało jeszcze drugie tyle do wydania;
* dla rolników - złożono 7 projektów na 2,2 mln zł, pozostało jeszcze 17 mln zł;
* dla zwalnianych pracowników - złożono 1 projekt na 340 tys. zł, pozostało jeszcze ponad 26 mln zł.
JAKIE INSTYTUCJE DOSTAŁY DOFINANSOWANIE, CZYLI ONI POTRAFIĄ:
1) podnoszenie kwalifikacji:
* kursy językowe (Global Language Center, British Center, Syllabus, Szuster i Spółka, Uniwersytet Łódzki, JDJ Bachalski z Poznania, Agencja Rozwoju Regionu Kutnowskiego, ZNP, Pretoria, Lingwista z Radomska, Oxford Center, Leader School, miasto Piotrków Tryb.);
Marcin Kwintkiewicz