Uważam, że jest to początek nowej dobrej procedury - mówi dr hab. Maria Gintowt-Jankowicz, dyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Jest jednym z czterech czlonków zespołu opiniującego kandydatury wojewodów
Z dr hab. Marią Gintowt-Jankowicz, dyrektorem Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, rozmawiamy o pracach zespołu opiniującego kandydatury wojewodów
Na jakim etapie jest opiniowanie przez zespół kandydatów na wojewodów?
W tej chwili mamy dokumenty kandydatów dla pięciu województw, więc jeszcze więcej przed nami niż za nami. Co się nasuwa z dotychczasowej działalności zespołu to bardzo optymistyczne wnioski z kontaktów z bardzo różnymi środowiskowo i wiekowo ludźmi. Aczkolwiek nie oznacza to, że wszyscy są dobrymi kandydatami na wojewodów. Ze struktury państwa wynika, że wojewoda jest bardzo ważnym i odpowiedzialnym stanowiskiem. W sytuacji, kiedy pod nim i obok niego mamy już tylko samorządowe władze publiczne proporcje naszych rekomendacji wydaje mi się są rozsądne - z czterech, czy pięciu kandydatów, nasze pozytywne rekomendacje otrzymują zazwyczaj dwie osoby.
Czym powinien charakteryzować się idealny kandydat na wojewodę?
Zespół ocenia kandydatów według jednakowych kryteriów. Na pewno musi mieć wyższe wykształcenie magisterskie, doświadczenie zawodowe związane z administracją publiczną - jak do tej pory mamy bardzo dobrych kandydatów wywodzących się ze struktur samorządowych, doświadczenie w kierowaniu zespołami ludzkimi, umiejętność wystąpień publicznych - zwracamy uwagę na umiejętność tzw. komunikacji interpersonalnej, dwa listy rekomendacyjne od osób mających pewien autorytet w obszarze z którego ta osoba pochodzi, potwierdzenie niekaralności z rejestru karnego, ale także niekaralności w związku z naruszeniem dyscypliny finansów publicznych. Musi cechować go również znajomość przynajmniej jednego języka obcego.
Czy wszyscy kandydaci spełniają to ostanie kryterium?
W większości tak. Nie zawsze jest to poziom, który by nas zadowalał, ale na poziomie komunikacji - tak. Zdarza się język rosyjski, jako ten lepszy, ale nie mamy o to pretensji, chociaż oczywiście lepszy dla przyszłego wykonywania zawodu byłby język angielski. Mamy osobę z językiem francuskim, mamy też kandydata z językiem niemieckim.
Kandydaci odpowiadają także na Państwa pytania zadane bezpośrednio w trakcie spotkania. Czy w tych wypowiedziach coś Panią zaskoczyło?
Powiem szczerze, że tak. Nie wszyscy mają wyraźne wyobrażenie, że wojewoda to nie jest osoba, która tylko czeka na zadania zlecane przez rząd. Niektórzy kandydaci zbyt dosłownie biorą ustawowy zapis, że wojewoda reprezentuje Radę Ministrów w terenie. A ten zapis ma jedynie to znaczenie, że wojewoda jest "politycznie" mianowany. Gdy w tych kilku przypadkach, przypomnę - na ponad dwadzieścia kandydatur, zapytałam o najważniejsze i najpilniejsze zadania do zrealizowania w województwie gdyby kandydat otrzymał nominację, spotykałam się z zaskoczeniem. Nie wszyscy kandydaci doceniają możliwość, jakie daje stanowisko wojewody.
Czy padły pytania o relacje z samorządem terytorialnym?
Tak, prawie każdy z kandydatów na takie pytanie musiał odpowiedzieć. Kandydaci dostrzegali konieczność współpracy, właściwego przepływu informacji, wyciągają wnioski ze stanu przeszłego. Zwłaszcza kandydaci wywodzący się z samorządu mówią o potrzebie wspólnego wysiłku władz samorządowych w województwie i wojewody, aby przepływ informacji był jak najlepszy.
W praktyce to lokalne struktury PiS zgłaszały kandydatury wojewodów. Czy było tak, że została zgłoszona tylko jedna osoba?
Nie, tak nie było. W przypadku jednego z województw mamy dwie kandydatury, przy czym jedna z tych osób jest wyraźnie lepsza od tej drugiej, ale wciąż czekamy, że - zgodnie z obietnicą ministra Czartoryskiego - będzie jeszcze jeden kandydat. Tak prawdę powiedziawszy ten lepszy kandydat byłyby chyba dobry na wicewojewodę.
Czym różni się dobry kandydat na wicewojewodę od dobrego kandydata na wojewodę?
Chodzi o pewną dojrzałość. Proszę zwrócić uwagę, że może pojawić się sytuacja kryzysowa, sytuacja, która jest zaskoczeniem i wymaga szybkiej reakcji i szybkiego podejmowania dojrzałych decyzji. Jako zespół patrzymy także na doświadczenie życiowe, na czysto ludzką dojrzałość. Bardzo często są to otwarte głowy, które mówią nam - tu infrastruktura, tu naprawiać, tam budować. To widać - zaangażowani, dynamiczni, ale jest pytanie o dojrzałość osobową. Czy w sytuacjach wielkiego napięcia i stresu potrafi wyważyć ostateczną decyzję i rozważyć sprzeczne często rady, sugestie, potrzeby, czy interesy. To zapewne najtrudniej dociera do tych, którzy rekomendują kandydatów, ale sądzimy, że naszą czwórkę właśnie dlatego poproszono o tę dość niewdzięczną robotę, że mamy doświadczenie w ocenie dorosłych ludzi.
Istnieją wątpliwości odnośnie roli zespołu - czy z jego dotychczasowych prac i późniejszych decyzji ministerstwa można wywnioskować na ile poważnie traktowane są opinie, które zespół daje kandydatom?
Tylko w jednym przypadku, gdzie dwóch rekomendowanych przez nas kandydatów zrezygnowało (jeden zdecydował się startować w wyborach samorządowych, drugi ubiegał się jedynie o stanowisko wicewojewody) ministerstwo wskazało trzecią osobę. Oczywiście są to nominacje polityczne i zdajemy sobie sprawę, że to nie my podejmiemy ostateczną decyzję, natomiast gdyby okazało się, że jest seria przypadków, że osoby, których my nie rekomendujemy na stanowisko wojewody dostają ostateczne powołania, zawsze możemy podziękować i wycofać się z prac zespołu - takie jest przynajmniej moje stanowisko.
Odnośnie natomiast wątpliwości co do roli zespołu, o które Pan pytał - przedwczoraj moim gościem był mój duński odpowiednik, szef tamtejszej szkoły administracji publicznej, który stwierdził, że to jest bardzo ciekawe rozwiązanie, że oto rząd, który ma prawo mianować politycznych przedstawicieli chce przepuścić ich przez sito kilkorga doświadczonych ludzi i posłuchać rekomendacji z punktu widzenia merytorycznego przygotowania, a nie lojalności politycznej. Powiem Panu, że takie samo jest nasze przekonanie - uważam, że jest to początek nowej dobrej procedury. Punktem wyjścia jest gromadzenie politycznie akceptowalnych kandydatur, a następnie jest etap ich weryfikacji. Nawet do nas dochodzą informacje, że to nie zawsze podoba się terenowym działaczom politycznym, ale proszę zwrócić uwagę, że to zmusza także samych kandydatów do większej refleksji.
Jak do tej pory wcześniej zapowiedziana zasada wojewody spoza regionu nie jest realizowana. Czy uważa Pani, że jest to korzystne?
Wie pan, to jest bardzo zaskakujące. Pytamy wszystkich, także osoby, które nie dostają rekomendacji, czy gdyby minister zaproponował im stanowisko wojewody na innych terenie, niż ten, z którym jest związany i ani jedna osoba, bez względu na stan cywilny, nie odpowiedziała pozytywnie. Zasada wojewody spoza regionu nam też na początku wydała się bardzo ciekawa, zwłaszcza prof. Kieżun był jej zwolennikiem. Jednak wobec braku chętnych trudno ją realizować.
Dziękuję za rozmowę
Daniel Pawluczuk
d.pawluczuk@pap.pl