„Jaka jest różnica między urzędem skarbowym a fryzjerem? W urzędzie golą dokładniej”. Zdaniem prof. Edwarda Stachurskiego w dowcipach o tematyce urzędowej na pierwszy plan wysunęła się biurokracja
„Jaka jest różnica między urzędem skarbowym a zakładem fryzjerskim? W urzędzie golą dokładniej”. Prof. Edward Stachurski tłumaczy, że w dowcipach o tematyce urzędowej na pierwszy plan wysunęła się biurokracja. Prof. Edward Stachurski z Katedry Języka Polskiego Uniwersytetu Pedagogicznego im. KEN w Krakowie, autor książki „Dowcipy językowe z dawnych czasów” wyjaśnia, że dowcipy na temat urzędników na przestrzeni lat zmieniły swój charakter, ale w świadomości społecznej obecne były już w poprzednich stuleciach.
Pod koniec XIX w. w zaborze austriackim anegdoty związane z tematyką urzędową skupiły się wokół relacji między pryncypałami a ich podwładnymi lub pomiędzy samymi urzędnikami.
Źródło żartów zmienia się w odrodzonej Polsce. Wtedy pojawiają się dowcipy podobne do tych jakie funkcjonują obecnie, związane ze stosunkami jakie zachodzą pomiędzy urzędnikiem a petentem.
- W świadomości społecznej na plan wysunęła się biurokracja, a wiec relacje petent i urzędnik. Ta relacja jest ośmieszana. Tak jak w dowcipie, gdy ktoś przychodzi do urzędu i pyta czy jego sprawa została załatwiona. Urzędnik mówi, że oczywiście. Potem okazuje się, że oczywiście została załatwiona tyle, że odmownie – mówi prof. Stachurski.
Według językoznawcy dowcip wynika to z obserwacji, dostrzeżonej odmienności czy egzotyki.
Do dowcipów na swój temat, odwołuje się w działaniach promocyjnych gmina Wąchock. Jarosław Samela, burmistrz Wąchocka mówi, że podczas podróży po kraju zawsze spotyka się z żartami na temat miasta.
Dowcipy, najczęściej dotyczące sołtysa, stały się znakiem rozpoznawczym Wąchocka. Postanowiono uczynić z tego atut i w ten sposób przyciągnąć turystów. W mieście powstał pomnik sołtysa - bohatera dowcipów.
W planach jest wybudowanie niektórych elementów architektury, które pojawiają się w żartach. Jak wyjaśnia burmistrz, jednym z nich ma być odzwierciedlenie dowcipu, według którego, aby w Wąchocku zrobić sobie zdjęcie do pasa, należy wykopać dół, wejść w niego i się sfotografować.
- Robimy taki dół. Na odpowiedniej wysokości będzie umiejscowiona tablica z nazwą miejscowości. Tak więc jeżeli turyści wejdą do środka to zrobią sobie zdjęcie do pasa z napisem Wąchock nad głową – tłumaczy.
Burmistrz wyjaśnia, że dowcipy odnośnie Wąchocka pojawiły się w okresie powojennym. Hipotezy odnoście przyczyn ich powstania są różne. Jedna z nich mówi, że Wąchock był silnym ośrodkiem partyzanckim w czasie II wojny światowej, i że ówczesne władze okupacyjne chcąc deprecjonować rolę miasta zaczęły rozpuszczać plotki i dowcipy.
/kic/
Poniżej: Rafał Kosik, pisarz science fiction oraz autor rysunków satyrycznych, w jednym z nich skomentował praktykę ustawiania przez gminy fotoradarów.