Wicepremier Roman Giertych powiedział, że MF chce zlikwidować becikowe. Według niego, resort finansów zamierza przesunąć środki na cele edukacyjne. Premier Jarosław Kaczyński zapewnia jednak, że becikowe nie zniknie
Wicepremier i minister edukacji Roman Giertych powiedział w środę dziennikarzom, że Ministerstwo Finansów chce zlikwidować becikowe. Według niego, pieniądze przeznaczone na becikowe w ustawie budżetowej na 2007 rok, resort finansów zamierza przesunąć na cele edukacyjne.
Giertych dodał, że zwrócił się do premiera Jarosława Kaczyńskiego o wyjaśnienia w tej sprawie. Według niego, wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska "oświadczyła na piśmie, że zamierza wnosić o zabranie becikowego" i przeznaczyć te pieniądze na cele edukacyjne. "To jest sprzeczne z umową koalicyjną. Nikt tego nie poprze" - powiedział Giertych dziennikarzom w Sejmie.
Gilowska poinformowała pod koniec września, że rząd zamierza znieść w 2007 r. podwójne becikowe, co ma dać ok. 360 mln zł. Giertuch uważa to za bardzo poważny błąd Ministerstwa Finansów. "Zwróciłem się na piśmie o wyjaśnienia w tej sprawie do pana premiera. Myślę, że premier powinien podjąć stanowcze działania wobec Ministerstwa Finansów, bo moje kompetencje nie pozwalają mi na przeforsowanie zapisów, które są oczywiste" - podkreślił Giertych.
Według niego, Gilowska odmówiła też dokładnego sprecyzowania w ustawie budżetowej, na co miałyby zostać przeznaczone pieniądze z subwencji oświatowej.
Premier Jarosław Kaczynski zapewnił w środę w Łodzi, że "becikowe nie zniknie, chyba że w trakcie prac parlamentarnych ktoś uzna, że warto zmienić zdanie". Premier dodał: "Jestem przekonany, że becikowe powinno być dla ludzi gorzej zarabiających, natomiast fundusz alimentacyjny jest dla pań, które są w bardzo trudnej sytuacji" - dodał.
Premier przypomniał, że projekt budżetu przewiduje miliard złotych na podwyżki dla nauczycieli. "To nie ma nic wspólnego z becikowym. Była taka propozycja, tylko nie została przyjęta, aby zlikwidować becikowe dla wszystkich" - powiedział premier.
Podczas wtorkowego posiedzenia połączonych komisji edukacji i samorządu posłowie pytali, gdzie w projekcie ustawy budżetowej zapisany jest miliard złotych na obiecane przez Giertycha podwyżki dla nauczycieli.
Wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska poinformowała wówczas, że resort edukacji występował tylko o zwiększenie subwencji oświatowej o 971 mln zł i utworzenie rezerwy celowej w kwocie 28 mln zł na podwyżkę wynagrodzenia nauczycieli w szkołach, które prowadzą ministerstwa. I to - jej zdaniem - zostało w projekcie zapisane.
Jak zauważyła jednak Jolanta Gałczyńska ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, samo zwiększenie subwencji oświatowej nie oznacza jednak, że nauczyciele dostaną obiecane podwyżki. Środki w subwencji oświatowej nie są bowiem tzw. pieniędzmi znaczonymi i samorządy mogą je wydać na inne cele edukacyjne, np. na inwestycje.