W ubiegłej perspektywie unijnej na terenie gminy Wisznia Mała pozyskano najwięcej środków z Unii Europejskiej spośród wszystkich gmin wiejskich
W ubiegłej perspektywie unijnej na lata 2007-2013 na terenie gminy Wisznia Mała pozyskano najwięcej środków z Unii Europejskiej spośród wszystkich gmin wiejskich. Przy 40 mln budżecie gminy realizowane tu inwestycje przekroczyły 1 mld 698 mln zł.
„Jesteśmy jednym wielkim placem budowy" - śmieje się Sławomira Misiura-Hermann, zastępca wójta gminy Wisznia Mała. „Ale to, że na terenie gminy zbudowano już 40 km kanalizacji ze środków unijnych nam nie wystarcza" - dodaje zastepca wójta. „Chcemy kolejne 40 km więcej i przygotowujemy się, aby taki skok na kasę unijną zrobić" - zapowiada. Rozmawiamy m.in. o celach, szansach i zagrożeniach związanych z nową perspektywą finansową z UE.
Serwis Samorządowy PAP: Jako gmina wiejska znaleźli się Państwo na pierwszym miejscu jeśli chodzi o wartość podpisanych umów unijnych w perspektywie unijnej 2007-2013 z kwotą ponad 1 mld 698 mln zł 227 tys. Jak się udało osiągnąć taki wynik?Sławomira Misiura-Hermann, zastępca wójta gminy Wisznia Mała: Jest to suma wszystkich inwestycji z podpisanych umów unijnych realizowanych w tym okresie na terenie naszej gminy, umieszczonych w bazie Ministerstwa Rozwoju. Wchodziła w to m.in. budowa wałów i budowa drogi krajowej S 5, modernizacja kolei Wrocław-Poznań, która przez naszą gminę przechodzi, budowa systemów gazowych, a także np. środki unijne pozyskane przez przedsiębiorców, którzy są na naszym terenie.
Czyli nie sam urząd miasta pozyskał tyle unijnych pieniędzy, ale też inne podmioty na terenie gminy.- My dysponujemy 40-milionowy budżetem, a więc sami nie bylibyśmy w stanie takich środków pozyskać, ale cieszymy się. Przez ten ostatni okres jesteśmy jednym wielkim placem budowy.
Skoro tak dobrze szło w perspektywie unijnej na lata 2007-2013, to jakie są Państwa oczekiwania na nowy okres finansowania unijnego?- Złożyliśmy już osiem dużych wniosków. W tej chwili pracujemy na wnioskiem na ponad 60 mln zł, który dotyczy kanalizacji. Tak się rozpędziliśmy.
Jakie są cele gminy na nową perspektywę unijną?- Celem nadrzędnym jest wykorzystać ostatnie możliwości pozyskania środków z UE na budowę kanalizacji. Chcemy zabezpieczyć gminę tam gdzie mamy aglomeracje, czyli te miejscowości, które spełniają wymóg 128 osób na km, bo tylko wtedy można dostać dofinansowanie unijne, przede wszystkim z RPO. Przygotowujemy się, żeby taki „skok na kasę" zrobić i wybudować około 40. km dalszej sieci kanalizacyjnej. Teraz już mamy 40 km, ale to za mało. Złożyliśmy też wniosek o rozbudowę szkoły w Psarach na 7 mln zł. Będą nowe klasy, większa świetlica. Składamy projekty na przedsięwzięcia miękkie, czyli na szkolenia, aktywizację, zajęcia językowe i zajęcia matematyczno-fizyczne dla dzieci.
To będą zajęcia pozalekcyjne. A z jakich programów?
- To będą zajęcia z matematyki, informatyki, kreatywności przestrzennej w naszych szkołach. W ramach wniosków chcemy też wymienić zaplecze komputerowe. W większości to są środki w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego. Szkolenia w szkołach będą w ramach Europejskiego Funduszu Spójności i to są tzw. miękkie środki, natomiast z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego mamy tzw. środki twarde i chcemy finansować np. rozbudowę szkoły. W ramach miękkich środków chcemy też pozyskać środki na zajęcia wyrównujące w przedszkolach, zajęcia logopedyczne.
Jakie są ograniczenia Pani zdaniem w tej perspektywie unijnej, jeśli chodzi o pozyskiwanie środków unijnych?- To przede wszystkim wkład własny. W tym rozdaniu unijnym musimy pokazać 100 proc. wkładu własnego, w poprzednim finansowaniu mogliśmy pokazać tylko część. Jeżeli rozbudowa szkoły kosztuje 7 mln zł to musimy pokazać, że w budżecie taką kwotę mamy zabezpieczoną. Środki unijne mogą być wprowadzone do budżetu dopiero jak podpiszemy umowę. W wieloletnich prognozach finansowych musimy tak budżet ułożyć, żeby były pokazane te zadania, które chcemy finansować z UE. Dopiero po podpisaniu umowy możemy powiększyć budżet o środki unijne. To jest ten problem. Z niektórych programów, jak np. budowa kanalizacji, mamy wsparcie z Programu Ochrony Środowiska - jest możliwość wzięcia pożyczki niskooprocentowanej na wkład własny na okres spłaty ok. 10 lat.
A co w takim razie z tymi samorządami, które takiego wkładu nie będą miały? - Nie wezmą środków.
Czyli różnica pomiędzy biedniejszymi a bogatszymi samorządami może się pogłębiać? - Dokładnie. Wszyscy jesteśmy pod kontrolą RIO, gdzie musimy spełnić wymagania dotyczące zadłużenia. Nie możemy mieć zadłużeń na dany rok więcej niż 60 proc.
Jakie rozwiązania są potrzebne Pani zdaniem?- No właśnie takie, jak oferuje Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, który wyszedł z propozycją, która pomaga samorządom. Są to pożyczki rozłożone na lata, niskooprocentowane. Jestem optymistycznie nastawiona na wszelkie dotacje, które z Unii Europejskiej będziemy mogli pozyskać. Z zespołem siadamy i myślimy, jak tą kasę schrupać, jak się do tego przyłożyć. Ostatnio byliśmy w Czechach i Niemczech na samorządowej wycieczce i nie widziałam żadnej tablicy unijnej. Przejeżdżając przez Polskę w każdym samorządzie są tablice informujące o inwestycjach dofinansowanych z UE. Smutne jest tylko to, że w niektórych biedniejszych regionach np. w okolicach Kłodzka czy Pogórza Sudeckiego są te biedne gminy i rzeczywiście ich możliwości są mniejsze. Ale w tych gminach, które mają więcej pieniędzy, wszyscy bardzo chcemy środki unijne pozyskiwać i w większości się to udaje.
amk/Serwis Samorządowy PAP