fot. PAP/ Andrzej Jackowski
Uważam, że zakaz smartfonów w szkołach dzisiaj funkcjonuje, uważam, że odgórną ustawą nie osiągniemy tego celu, na którym nam zależy. Nauczyciele nie będą mieli uzgodnionych tzw. narzędzi egzekucyjnych – mówiła ministra edukacji Barbara Nowacka podczas poniedziałkowej rozmowy na antenie TVN24.
Zapytana o działania podjęte niedawno przez Marszałka Sejmu w sprawie ustawy zakazującej używania smartfonów w szkołach, Barbra Nowacka powołała się na obowiązujące już w tym zakresie przepisy.
„Młodzież w szkole korzysta ze smartfonów bardzo mało. Mówimy w szczególności o szkołach podstawowych, tam nie ma tego prawie w ogóle. Widać w trackingu, że nie używa się wtedy aplikacji. 60 proc. szkół ma obecnie zakaz używania smartfonów i to się bardzo sprawdza, bo jest porozumienie między nauczycielami, rodzicami i młodzieżą” – mówiła na antenie TVN24 Barbara Nowacka
Ministra powołała się też na toczącą się dyskusję o prawie do własności. W ocenie Barbary Nowackiej szkoły mogą wprowadzać własne przepisy nakazujące pozostawienie telefonów komórkowych w depozytach, a powyższa kwestia nie musi być przedmiotem centralizacji.
Jednocześnie powołując się na badania wskazała, że główny problem w dostępie dzieci do smartfonów istnieje podczas ich obecności w domach, a nie szkole.
„Jeśli ktoś chce rozwiązać problem tam gdzie go nie ma, czyli w szkole i udawać, że to rozwiązuje problem w domu, to kompletnie błądzi” – dodała Nowacka
Ministra przyznała, że Marszałek Sejmu spotkał się z negatywnym odbiorem spotkania, które zorganizował w Sejmie, a problematykę uzależnień od smartfonów porusza wprowadzany od września przedmiot edukacja zdrowotna.
W czasie kwietniowego spotkania w Sejmie Szymon Hołownia zapowiedział, że doprowadzi projekt zmian legislacyjnych w tym zakresie do końca, bez względu na wynik wyborów prezydenckich.
mo/