Jedyne czego w administracji się dokłada każdemu to praca... Zakres pracy się rozszerza, bo nikt nowy nie chce przyjść do urzędu – komentuje Czytelnik.
Jedyne czego w administracji się dokłada każdemu to praca... Zakres pracy się rozszerza, bo nikt nowy nie chce przyjść do urzędu – komentuje Czytelnik.
14 urzędów największych miast prowadzi obecnie nabór na wolne stanowiska pracy. Opublikowaliśmy 77 ofert dla pracowników samorządowych wraz z omówieniem warunków, które należy spełnić i oferowanym wynagrodzeniem. Był to jeden z najchętniej komentowanych tematów w tym tygodniu.
„Nie opędzą się od kompetentnych kandydatów” – skwitował w komentarzu Znawca, reagując na wysokość oferowanych zarobków.
„Szukajcie, szukajcie. Zobaczycie, jaki odpływ będzie pracowników z administracji. Brak rozwoju i niskie wynagrodzenie, a ustawodawca wdraża coraz więcej obowiązków” – napisał Pracownik admin. „Urzędy nie są w stanie nadążyć za wzrostem minimalnej krajowej. Za rok do 3 lat sprzątaczka zarobi tyle co specjalista czy informatyk w urzędzie (…). Będzie krach w administracji” – ocenił.
„Aktualnie praca w urzędzie to żadna nobilitacja lub prestiż. Dodatkowo śmiesznie niskie wynagrodzenia w porównaniu do firm prywatnych szybko spowodują zapaść w systemie administracji. Co już na horyzoncie widać” – wtórował Łon.
„W jednej gminie szukali informatyka pół roku, kumpel się skusił, ale 2 tygodniach podziękował” – relacjonował Big. „Pewnie szukają dalej...” – dodał.
„Zarobki w samorządach są żenujące, a pracy, biurokracji i papierologii dla samej idei papierologii jest coraz więcej” – wskazał Francuz. „Tworzy się papiery dla samej idei ich tworzenia, potem ktoś to kontroluje, po czym kontroluje się, czy kontrola dobrze skontrolowała” - ironizował.
„Człowiek się stara, ale trzeba się chyba zwijać. Po co te studia, jedne, drugie, po co szkolenia, lata pracy i poświęceń - na koniec dostajesz przysłowiową miskę ryżu” - narzekał. „Jestem pewien, że urząd nie znajdzie na moje miejsce drugiego frajera za takie pieniądze” – podsumował.
„Z pracą w administracji to jest tak: pracuj, pracuj i nie pytaj o pieniądze. (…) Jedyne co w administracji się dokłada każdemu, to praca... rozszerza się zakresy pracy, bo nikt nie chce przyjść nowy do pracy... Włodarze otwórzcie oczy, bo jeszcze trochę, a nie będziecie mieli z kim pracować” – zaapelował z kolei Pracownik z administracji.
Czytelnicy chętnie komentowali również planowany wzrost kwoty bazowej dla nauczyciela – zgodnie z rządowym projektem od września ma ona być o 200 zł wyższa od styczniowej.
„Dadzą na podwyżki dla nauczycieli, tak jak dali na wnioski z rezerwy 0,4 proc. na odprawy dla nauczycieli likwidowanych gimnazjów i dodatek na start. Odprawy 15 proc. kwoty wnioskowanej, start 60 proc. kwoty wnioskowanej. Na pismo w sprawie wysokości przyznanej kwoty – odpowiedź: (…)brak pieniędzy w budżecie” – obawia się Pracownik oświaty.
„Jestem przerażony. Jeszcze 6-8 lat temu z subwencji udawało się pokryć 100 proc. płac. Teraz tylko 50 proc.” – napisał Wójt.
Obywatel wrócił natomiast do pomysłu, by to państwo płaciło pensje nauczycielom: „Po co pośrednik w postaci samorządów w wydatkowaniu pieniędzy? Skoro wynagrodzenia nauczycieli finansowane są z budżetu państwa, to niech administracja rządowa bezpośrednio zajmuje się ich wypłacaniem. Nie będzie problemu z szacowaną i rzeczywistą liczbą etatów, bo pełną dokumentacje będzie miała administracja rządowa”.
aba/