Nauczycielka z przedszkola wyda opinię, czy dziecko może pójść w 2009 roku jako sześciolatek do szkoły. Z resortu dostanie specjalne wytyczne, na co zwracać uwagę
Nauczycielki z przedszkoli dostaną od Ministerstwa Edukacji ważne zadanie: będą miały obserwować pięciolatki i wystawić im cenzurkę, czy mogą iść jako sześciolatki w 2009 r. do pierwszej klasy, czy nie. Z resortu dostaną specjalne wytyczne, na co zwracać uwagę.
– Diagnozę postawią nauczyciele przedszkola – potwierdza "Rzeczpospolitej" wiceminister edukacji prof. Zbigniew Marciniak. – Zostaną specjalnie przeszkoleni. Pierwszą grupę zaczniemy szkolić jesienią.
Ogólnopolską diagnozę dojrzałości do nauki szkolnej pięciolatków obiecała minister edukacji Katarzyna Hall. W 2009 roku do szkół mają bowiem iść sześciolatki. Przez trzy pierwsze lata reformy rodzice mogą zdecydować, czy posłać dziecko do szkoły, czy rok zaczekać. Diagnoza ma im pomóc podjąć decyzję.
Jednak dotychczas to specjaliści z poradni psychologiczno-pedagogicznych wydawali opinię, czy dziecko może wcześniej rozpocząć naukę.
– Nie chcemy, by diagnoza miała stygmat egzaminu – wyjaśnia wiceminister. – Ma być przeprowadzona przez obserwowanie dziecka. Nauczyciel, który przez kilka miesięcy widzi jego rozwój, może o nim wiele powiedzieć. Prof. Marciniak podkreśla, że nikt nie zamyka rodzicom drogi do poradni.
Szefowie przedszkoli są podzieleni. – Już zapisujemy, jakie dziecko nabyło umiejętności, a z czym ma problemy. Poradzimy sobie z wystawieniem opinii dla rodziców – mówi Krystyna Smolińska, dyrektorka przedszkola nr 51 w Warszawie. – Niektórzy nauczyciele mają np. ukończone studia psychologiczne.
Jolanta Olszewska, szefowa placówki nr 3 w Gubinie, jest sceptyczna: – W grupie mamy nawet po 30 dzieci. Nauczyciel może wszystkiego nie spostrzec. Nie może brać na siebie odpowiedzialności za tak ważną decyzję, jak posłanie wcześniej dziecka do szkoły.
Nauczycielka z przedszkola wyda opinię, czy dziecko może pójść w 2009 roku jako sześciolatek do szkoły. Z resortu dostanie specjalne wytyczne, na co zwracać uwagę
Nauczycielki z przedszkoli dostaną od Ministerstwa Edukacji ważne zadanie: będą miały obserwować pięciolatki i wystawić im cenzurkę, czy mogą iść jako sześciolatki w 2009 r. do pierwszej klasy, czy nie. Z resortu dostaną specjalne wytyczne, na co zwracać uwagę.
– Diagnozę postawią nauczyciele przedszkola – potwierdza "Rzeczpospolitej" wiceminister edukacji prof. Zbigniew Marciniak. – Zostaną specjalnie przeszkoleni. Pierwszą grupę zaczniemy szkolić jesienią.
Ogólnopolską diagnozę dojrzałości do nauki szkolnej pięciolatków obiecała minister edukacji Katarzyna Hall. W 2009 roku do szkół mają bowiem iść sześciolatki. Przez trzy pierwsze lata reformy rodzice mogą zdecydować, czy posłać dziecko do szkoły, czy rok zaczekać. Diagnoza ma im pomóc podjąć decyzję.
Jednak dotychczas to specjaliści z poradni psychologiczno-pedagogicznych wydawali opinię, czy dziecko może wcześniej rozpocząć naukę.
– Nie chcemy, by diagnoza miała stygmat egzaminu – wyjaśnia wiceminister. – Ma być przeprowadzona przez obserwowanie dziecka. Nauczyciel, który przez kilka miesięcy widzi jego rozwój, może o nim wiele powiedzieć. Prof. Marciniak podkreśla, że nikt nie zamyka rodzicom drogi do poradni.
Szefowie przedszkoli są podzieleni. – Już zapisujemy, jakie dziecko nabyło umiejętności, a z czym ma problemy. Poradzimy sobie z wystawieniem opinii dla rodziców – mówi Krystyna Smolińska, dyrektorka przedszkola nr 51 w Warszawie. – Niektórzy nauczyciele mają np. ukończone studia psychologiczne.
Jolanta Olszewska, szefowa placówki nr 3 w Gubinie, jest sceptyczna: – W grupie mamy nawet po 30 dzieci. Nauczyciel może wszystkiego nie spostrzec. Nie może brać na siebie odpowiedzialności za tak ważną decyzję, jak posłanie wcześniej dziecka do szkoły.
Nie przeocz tego, co najważniejsze – zapraszamy do bezpłatnej subskrypcji newslettera, wysyłanego od poniedziałku do piątku przez redakcję Serwisu Samorządowego PAP. Łatwy przegląd informacji i bezpośredni dostęp do strony samorzad.pap.pl.