„Jeśli budżet porównamy do tortu, to sztuką jest tak ten tort dzielić, żeby każdy myślał, że dostał największy kawałek” – mówi w wywiadzie Henryk Gryko
"Budżet musi być ludzki i mieć serce" - ze skarbnikiem Podlasia Henrykiem Gryko rozmawiamy o planowaniu budżetów, zadłużeniu i oszczędzaniu. „Jeśli budżet porównamy do tortu, to sztuką jest tak ten tort dzielić, żeby każdy myślał, że dostał największy kawałek” – mówi Gryko.
Województwo podlaskie jest najmniej zadłużonym województwem, w ubiegłym roku zadłużenie spadło u Was o 19, 5 proc. Jak udało się osiągnąć taki wynik?
Henryk Gryko, skarbnik województwa podlaskiego: W 2016 r. województwo nie zaciągnęło żadnego kredytu, stąd taki spadek zadłużenia. Nie tylko w Lotto bywają kumulacje. Rok 2016 dla budżetu podlaskiego był rokiem kumulacji. Kumulacji środków na konieczne udziały własne do projektów unijnych, które będą realizowane w latach przyszłych.
Póki są możliwości, to podejmowane są takie inwestycje, dla których szuka się i można znaleźć zewnętrzne współfinansowanie. Oczywiście, najczęściej unijne. Przy wysokości środków finansowych, które możemy przeznaczać na inwestycje i obsługę zadłużenia, trzeba dokładnie oglądać każdy grosz. W trudnej sytuacji finansowej podejmowane inwestycje finansowane w całości z dochodów własnych są szczególnie wnikliwie analizowane i podejmowane tylko wtedy, jeśli są bezwzględnie konieczne i nie ma możliwości znalezienia zewnętrznego współfinansowania.
Czyli ostrożnie podchodzicie do kredytów?
- Można by się dużo bardziej zadłużyć i ewentualnie powiedzieć: po nas choćby potop. To było i jest obce zarządom województwa. Trzeba zawsze pamiętać, że od małego zadłużenia do dużego i trudnego do obsłużenia, czasami jest tylko jeden, mało rozważny krok. Dotychczas nasze kroki były bardzo rozważne.
Niskie zadłużenie to oszczędna polityka finansowa?
- To trudne, bo słusznie mówi się, że łatwiej jest wydać dwa dolary, niż zaoszczędzić jednego. Kiedyś Beniamin Franklin powiedział: „strzeżcie się drobnych wydatków, mała dziurka bywa często przyczyną zatonięcia wielkiego statku”. Nasz statek nie jest wielki, ale na razie nie ma dziury. Niestety może rdzewieć, a wtedy łatwo o usterkę. Oszczędzać trzeba zawsze, i w dobrej sytuacji, i wtedy jak się pogarsza. Trzeba oszczędzać w tłustych, ale i w chudych latach.
Co mógłby Pan poradzić innym samorządom, aby osiągały zrównoważony budżet?
- Myślę, że samorządy nie oczekują takich rad, chociaż bezsprzecznie dobrze jest dążyć do zrównoważonych budżetów. Zrównoważonych budżetów w najbliższych latach nie będzie także w podlaskim, mogą to być budżety z przerażającym deficytem.
Samorządy już znalazły się w trudnej sytuacji finansowej, ale ona może stawać się jeszcze trudniejsza, coraz bardziej kłopotliwa. Jest oczywistym, że nie można wyjść z kłopotów poprzez wydawania więcej, niż się zarabia. Dlatego rada może być jedna: oszczędzać, oszczędzać, oszczędzać – i zwiększać dochody. Wpływ województw na zwiększenie dochodów jest niestety iluzoryczny.
Na co warto przy racjonalnym planowaniu budżetu samorządu zwracać uwagę?
- Układanie, opracowywanie budżetu, to zatruwanie sobie życia jeszcze przed ponoszeniem wydatków. To najgorszy, najtrudniejszy czas dla zarządów – dla skarbnika w szczególności. W ostatnich latach budżety to niestety rozczarowania. Nie lada sztuką staje się to, by te rozczarowania w miarę równo rozłożyć. Jeśli budżet porównamy do tortu, to sztuką jest tak ten tort dzielić, żeby każdy myślał, że dostał największy kawałek.
Ma Pan do tego jakiś klucz?
- Są różne klucze i drogi do budżetowego sukcesu, nie wszystkie dobrze rozpoznane. Wydaje się, że jedno jest pewne: kluczem do klęski budżetu jest chcieć zadowolić wszystkich. Jeśli przystępując do opracowywania budżetu, chcielibyśmy przyjąć założenie przypodobania się wszystkim, to najlepiej na starcie zrezygnować z przystępowania do tego dzieła. Myślę, że dużym utrudnieniem w opracowywaniu budżetu jest także to, że on nie może opierać się jedynie na podstawach ekonomicznych i wskaźnikach finansowych. Budżet musi być ludzki i mieć serce. Musi być prospołeczny.
Jaki jeszcze?
- Każdy budżet powinien być oszczędny. Jest taka pokusa, że jeżeli budżet się „nie dopina”, to po równi tniemy wydatki bieżące. To głupie i nierozsądne – podobnie było w czasach minionych. Oszczędzanie musi być procesem, do którego trzeba długo się przygotowywać. Dobre przygotowanie się do procesu oszczędności można porównać do noża – powinien być ostry, ale używać trzeba go bardzo ostrożnie. Dobre działanie finansisty to ciągłe wynajdywanie nowych uzasadnień dla ciągle nowych cięć budżetowych. Przy cięciach budżetowych muszą pojawić się rozliczne narzekania. Już Napoleon mówił, że kiedy ludzie przestają narzekać, przestają myśleć.
Dziękuję za rozmowę.