Samorządy mają problem i minister finansów ma problem, bo jeśli nic się nie zmieni, będzie bardzo dużo JST, które mogą nie mieć płynności – mówi Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. W jego ocenie po stronie resortu jest zrozumienie dla potrzeby szybkiego działania.
Serwis Samorządowy PAP: Jak Pan ocenia propozycję, by samorządy miały udział w zryczałtowanym podatku PIT?
Krzysztof Żuk, prezydent Lublina, współprzewodniczący zespołu ds. systemu finansów publicznych Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego: Nam się te pieniądze po prostu należą, bo to są środki, które do tej pory pozostawały w samorządzie. Chodzi o pieniądze, które w wyniku zmiany przepisów podatkowych przesunęły się z PIT, trafiającego do budżetów samorządów, na rzecz opodatkowania ryczałtowego, które jest źródłem dochodów budżetu państwa. Jeśli przedsiębiorca zachęcony rozwiązaniami wprowadzonymi w ubiegłym roku w ramach Polskiego Ładu zmienił formę opodatkowania, to powinniśmy jako samorządy mieć w tej formie również udziały. Co do tego nasze stanowisko, które przekazaliśmy Ministerstwu Finansów, wydaje się być akceptowalne, tyle tylko że może to nastąpić od przyszłego roku.
W jakim stopniu udział w ryczałtowym PIT pokryje lukę powstałą w budżetach samorządowych po zmianach podatkowych?
Będzie dodatkowym źródłem, ale umówmy się – nie pokryje tego, co można nazwać ubytkiem w wyniku programu Polski Ład. Nie pokryje, ale chodzi nam o to, żeby odzwierciedlić ten udział, który mieliśmy w Picie również w ryczałcie.
Trzeba do tego rozsądnie i szybko podejść. Luki powstałe w samorządowych budżetach w wyniku drożyzny, zwłaszcza jeśli chodzi o ceny energii, ale również niedoszacowanej subwencji oświatowej czy niewyrównywania utraconych dochodów z podatku PIT, w przyszłym roku będą już praktycznie nie do zasypania. Biorąc pod uwagę wymogi wskaźnikowe, regułę wydatkową wpisaną do ustawy o finansach publicznych, w przyszłym roku nie będziemy w stanie uchwalić budżetów.
Dla przykładu Lublin stracił w tym roku ok. 300 mln zł w dochodach podatkowych, mówię tu o Picie. W tym roku te niedobory pokryliśmy, oczywiście w części, oszczędnościami. Ale one są skromne, ponieważ mamy blisko 70 mln zł wydatków dodatkowych związanych chociażby z rosnącymi cenami energii, musieliśmy więc zaciągnąć nowy dług.
Samorządy mają problem i minister finansów ma problem, bo jeśli nic się nie zmieni, będzie bardzo dużo jednostek samorządu terytorialnego, które mogą nie mieć płynności; które w świetle ustawy o finansach publicznych mogą nie domknąć budżetu.
W Pana ocenie stronie samorządowej udało się przekonać ministerstwo co do takiego zagrożenia?
Tak bym oceniał. Po ostatnich spotkaniach z panią minister finansów Magdaleną Rzeczkowską i sekretarzem stanu Sebastianem Skuzą jest zrozumienie dla potrzeby szybkiego działania. Spotkaliśmy się, pokazaliśmy analizy, które wykazały dużą zbieżność po obu stronach: samorządowej i rządowej, co do postrzegania ryzyk i niebezpieczeństw, jeśli chodzi o utrzymanie płynności i tempa inwestowania.
Dzisiaj uruchamiamy przecież cały proces dotyczący wdrażania funduszy unijnych, a pytanie jest takie, czy będziemy w stanie zapewnić wkład własny, żeby w naborach startować. W wielu samorządach mówi się, że nie jesteśmy w stanie zaciągać więcej zobowiązań w bankach czy instytucjach finansowych, nie mamy czym dołożyć w ramach wkładu własnego, w związku z tym nie ruszamy z inwestycjami, dopóki się nie wyjaśni sytuacja co do następnych lat.
Z drugiej strony banki, z usług których korzystaliśmy, dzisiaj mówią: dajcie nam aktualne prognozy finansowe, bo wiemy, że te, które macie, są nieaktualne, bo ministerstwo zmieniło wam reguły gry i Polski Ład pozbawił was części dochodów. I my ministerstwu to mówimy: dla wspólnego interesu publicznego, czyli żeby nadal utrzymać tempo inwestowania, musimy szybko poprawić kondycję finansową samorządów, żebyśmy nie musieli za chwilę powiedzieć naszym mieszkańcom, a przede wszystkim firmom z naszego regionu – przepraszamy, ale nie mamy za co inwestować.
Jaki jest więc plan?
Mówimy ministerstwu – rozpiszmy potrzebne zmiany w dwóch prędkościach. Szybko wprowadźmy te, które są możliwe dzisiaj, jak udział w podatku ryczałtowym. One weszłyby w życie w styczniu, ale niech Sejm je uchwali jeszcze w tej kadencji, żeby można było planować budżety z nowym źródłem dochodów. Konieczne jest też zasilenie w końcu roku subwencją, nazwijmy ją rozwojową, czyli przyśpieszenie tego, co miało być wypłacone w roku przyszłym.
W kolejnym zaś kroku trzeba pomyśleć o dalej idących zmianach. Uzgodniliśmy (z ministerstwem - PAP), że w najbliższym czasie powołamy zespół zadaniowy, który ma wypracować systemowe zmiany. Jeszcze w tej kadencji Sejmu, do końca czerwca, chcemy mieć projekty ustaw, które będą regulować na nowo strukturę dochodów jednostek samorządu terytorialnego.
To wszystko, co jest dzisiaj dyskutowane po stronie samorządowej i analizowane w Ministerstwie Finansów, chcemy położyć na stół i przygotować konkretne projekty: nowej ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego czy nowelizacji ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ten Sejm z uwagi na kalendarz – ostatnie posiedzenie pewnie będzie w lipcu – już ich nie uchwali, ale przygotujmy to dla przyszłego parlamentu, żeby on miał gotowe rozwiązania, którymi może się zająć. To, co możemy zrobić jeszcze w tym roku, zróbmy.
Rozmawiała Anna Banasik