Nie jest tak, że siedzi bezduszny prokurator i porównuje, czy jedna oferta była za 100 zł, a druga za 200 zł i dlaczego wybrano droższą - mówi Elżbieta Czerepak z Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu.Nie możemy jednak odebrać obywatelowi prawa do złożenia doniesienia na wójta - dodaje pani prokurator
Nie jest tak, że siedzi bezduszny prokurator i porównuje, czy jedna oferta była za 100 zł, a druga za 200 zł i dlaczego wybrano droższą - mówi Elżbieta Czerepak z Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu.
Marcin Przybylski: Jak dużo doniesień i skarg na „nieuczciwych” wójtów i burmistrzów wpływa do prokuratury?
Elżbieta Czerepak: Szczegółowymi informacjami tego typu dysponują prokuratury okręgowe, które mają bezpośredni kontakt z „rejonem”, gdzie składane są wszelkiego rodzaju doniesienia i zawiadomienia. Prokuratury apelacyjne nie prowadzą tego typu statystyk, więc trudno mi oszacować skalę wnoszonych zawiadomień na samorządowców.
- W takim razie jakiego typu sprawy, dotyczące szefów gmin, podejmuje najczęściej prokuratura?
- Oczywiście są to najczęściej typowe przestępstwa urzędnicze. Mam tu na myśli przede wszystkim niegospodarność i przekroczenie uprawnień.
- A konkretnie?
- Na przykład jeden wójt wybudował drogę, a wszyscy uważają, że zrobił to za drogo. Albo, że przekroczył uprawnienia, bo zrobił coś czego nie powinien, że wydał zezwolenie na budowę niezgodnie z prawem - w większości to są właśnie tego typu przypadki.
- Nie uważa Pani, że szefowie gmin są za mało chronieni przez prawo? W każdej gminie znajdzie się „życzliwy” mieszkaniec, który bombarduje organy kontroli i ścigania donosami, co w niektórych przypadkach paraliżuje pracę urzędu?
- Ale przecież my nie możemy odebrać obywatelowi prawa do złożenia skargi lub doniesienia na wójta, czy burmistrza. Każde doniesienie jest analizowane i albo się kończy odmową wszczęcia, albo, jeśli są podstawy, wszczęciem postępowania.
Natomiast jeśli kolejne doniesienie dotyczy tej samej materii, co do której była już podjęta decyzja, to takiemu mieszkańcowi odpowiadamy, że sprawa była już badana i nie ma podstaw wszczęcia postępowania. Oczywiście jeśli dotyczy innej materii, ale tego samego wójta, to sprawę badamy od nowa.
- Jednym z wrażliwych obszarów, gdzie swoją decyzją szef gminy może narazić się organom ścigania są zamówienia publiczne. Zwłaszcza jeśli zdecyduje się wybrać ofertę droższą, bo spełniającą np. dodatkowe kryteria ekologiczne. Jak prokuratorzy podchodzą do tego typu spraw?
- Przede wszystkim prokuratorzy wiedzą, że są takie sytuacje. Dlatego prokuratura zawsze bardzo dokładnie bada wszystkie wątki. Zresztą podczas przesłuchań pojawiają się pytania o zastosowanie takich, a nie innych kryteriów.
Poza tym nie jest tak jak myśli wielu, że siedzi bezduszny prokurator i porównuje, czy jedna oferta była za 100 zł, a druga za 200 zł i dlaczego wybrano droższą.
Z doświadczenia wiem, że jeśli dana osoba lub przedsiębiorca przegrywa przetarg to najpierw go oprotestowuje, a jeśli to nie odnosi rezultatu to kieruje sprawę na policję bądź do prokuratury. A my nie mamy innej możliwości, tylko musimy każdą zbadać.
- Skoro jesteśmy przy przetargach, chciałem zapytać o to, na ile prokuratorzy znają i nadążają za zmianami w tym obszarze. Czy wiedzą, że funkcjonuje coś takiego jak np. „zielone zamówienia publiczne”?
- Zapewniam, że prokuratorzy szkolą się permanentnie. Zresztą już na etapie aplikacji profilują swoją wiedzę ucząc się np. prawa unijnego. Potem też uczestniczą w szkoleniach, studiach podyplomowych itd.
Ale oczywiście jak ktoś nie chce, to się nie nauczy.
- Czy w prokuraturze są specjalne komórki zajmujące się nieprawidłowościami w administracji?
- Takiej wyodrębnionej komórki nie ma, ale w prokuraturze okręgowej jest cały pion, dokładnie Wydział VI ds. Przestępczości Gospodarczej, który zajmuje się raczej sprawami o cięższej materii. Wszystkie pozostałe sprawy są rozpatrywane na poziomie rejonu.
- Co Pani sądzi o pomyśle, aby urzędnicy odpowiadali własnym majątkiem za błędne decyzje?
- Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że może to doprowadzić do sytuacji kiedy urzędnik będzie bardzo ostrożnie i skrupulatnie podchodził do każdej decyzji, a w rezultacie wyda jakąś decyzję „minimalną”, która wcale nie będzie lepsza od podjętej w normalnych warunkach.
- Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Marcin Przybylski