Do komisji nadzwyczajnej trafi poselski projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego zakładający bezpośrednie wybory starosty i marszałka województwa
Do komisji nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach trafi poselski projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego zakładający bezpośrednie wybory starosty i marszałka województwa.
Zdaniem autorów projektu ustawy, skupionych w klubie parlamentarnym Zjednoczona Prawica, gwarantowałoby to zwiększenie procesu demokratyzacji samorządu. Ponadto starosta oraz marszałek województwa zyskiwałby – w ocenie posłów - większą legitymację społeczną w zakresie sprawowanej funkcji. Obecnie zarządy powiatu oraz województwa są wybierane odpowiednio przez radę powiatu oraz sejmik województwa.
Reprezentantka wnioskodawców Beata Kempa (ZP) powiedziała w sejmie, że projekt jest kontynuacją idei zainicjowanej w 2002 r. bezpośrednim wyborem wójta, burmistrza i prezydenta miasta.
- Ta idea się sprawdziła, mimo iż pamiętamy, że było wiele zastrzeżeń, czy wójt z wyboru bezpośredniego będzie w stanie porozumieć się z radą, która nie będzie jego naturalnym zapleczem politycznym. Poza incydentalnymi sporami, nic takiego się nie dzieje – podkreśliła.
Według parlamentarzystki proponowane zmiany są ukłonem w stronę obywateli. - Nie wąsie gremium, ale obywatele decydują, kto będzie starostą, kto będzie marszałkiem województwa – zaznaczyła.
W ocenie posła Borysa Budki (PO) zaproponowane rozwiązania mogą okazać się korzystne, jednak wymagają zmian systemowych. Przypomniał, że na szczeblu gminnym organ kilkuosobowy zastąpiono organem monokratycznym: wójtem. Tymczasem wnioskodawcy zaproponowali bezpośredni wybór przewodniczącego organu kolegialnego bez zmiany pozostałych przepisów. - Co z resztą zarządu? – zapytał poseł.
Wątpliwości Budki wzbudzają szczególnie zmiany dotyczące marszałka województwa, ponieważ – jak zaznaczył - marszałek organem bywa tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy przepisy szczególne o tym stanowią, w pozostałych przypadkach organem jest zarząd województwa.
- To co proponują wnioskodawcy nie tylko nie przyczyni się do systemowego wzmocnienia tej władzy, a wprowadzi totalny chaos w zakresie funkcjonowania samorządu terytorialnego – ocenił poseł.
Reprezentantka wnioskodawców doszła do wniosku, że są to te same argumenty, które wysuwano przed uchwaleniem ustawy o bezpośrednim wyborze wójta.
- Wtedy też padały argumenty, ze wójtowie mogą być w tak trwałym konflikcie z radą, że nie będą w stanie załatwić istotnych rzeczy bez tarć, a sprawy lokalnych społeczności ugrzęzną w konfliktach, nic takiego się nie stało – zaznaczyła Kempa. - Gdyby te przepisy weszły w życie nie byłoby chaosu, tylko demokracja – odrzekła.
Również poseł Grzegorz Schreiber (PiS) zwracał uwagę na zapisy, stanowiące według niego, mankamenty noweli. - Trudno się zgodzić, że idea wyboru wójta tak znakomicie się sprawdziła, że należy ją szerzyć na pozostałe gremia. W naszej ocenie nie jest tak do końca, mamy tu sporo wątpliwości, czy bezpośredni wybór w wypadku prezydenta (miasta) jest dobry, te wątpliwości są po dwakroć większe, jeżeli mówimy o staroście czy marszałku – powiedział.
Według parlamentarzysty kompetencje starosty są tak małe, że umocowanie go na pozycji osoby wybieranej przez ogół mieszkańców powiatu wydaje się błędem, jeżeli nie wzmocnimy jego pozycji i nie dodamy kompetencji.
- Jeżeli taka papierowa funkcja - starosty, wybieranego przez ogół mieszkańców powiatu, miałaby zostać wprowadzona, byłoby to naprawdę dużym błędem – uznał Schreiber.
Z kolei zmiana wprowadzająca bezpośredni wybór marszałka niesie – w ocenie posła - inne wątpliwości.
- Już dzisiaj dostrzegamy, że pozycja marszałka jest nieproporcjonalna do władzy, jaką ustawodawca mu przypisał. Tu z kolei mamy nadreprezentację (…). W wielu miejscach są to już dzisiaj „książęta udzielni”, którzy rządzą województwami bez żadnego kontaktu z mieszkańcami – oświadczył.
Nie wykluczył, że bezpośredni wybór na poziomie regionalnym byłby korzystny, ale jednocześnie rodzi – jego zdaniem - obawę o integralność kraju, ponieważ tak umocowana władza prowadziłaby niejako do „rozbicia dzielnicowego”.
Według posła Eugeniusza Kłopotka (PSL) projekt przepadnie w komisji. - Za szybko, nie ten moment, i za wąsko – przekonywał. Według parlamentarzysty przy takim silnym mandacie zmiany musiałyby iść w kierunku jednoosobowego organu wykonawczego.
- Nie wiem, jaki będzie układ parlamentarny po kolejnych wyborach, ale chyba jest czas, abyśmy (…) na początku przyszłej kadencji porozmawiali jednoznacznie, albo mamy wolę dokonać gruntownych zmian w prawie wyborczym, na przykład, jeżeli mówimy o dwukadencyjności, dwa razy po pięć lat, kiedy mówimy o bezpośrednich wyborach starosty czy marszałka (…) – zaznaczył.
Poseł Zbyszek Zborowski (SLD) podkreślił z kolei, że nie upomina się o zmianę charakteru zarządu powiatu i województwa, gdyż organ kolegialny na czele samorządu regionalnego jest powszechną praktyką europejską.
- I to nie tylko w krajach takich jak Polska, gdzie kompetencje władz na szczeblu regionalnym są dosyć ograniczone, ale również w takich demokracjach jak niemiecka, austriacka, hiszpańska, gdzie kompetencje regionów są daleko idące. To są rządy regionalne, wybierane przez regionalne parlamenty” – zaznaczył. Ponadto zauważył, że w przypadku władzy regionalnej obywatel nie ma z nią bezpośredniego kontaktu.
Poselski projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego zakłada ponadto zmiany dotyczące opisu karty do głosowania obligatoryjnie sporządzonej na jednej kartce. Wnioskodawcy postulują poza tym, by wszystkie protesty wyborcze w wyborach samorządowych rozpatrywał jeden sąd — Sąd Apelacyjny w Warszawie.
/kic/Serwis Samorządowy PAP