- Partie mogą być dodatkowym ogniwem kontrolującym swoich przedstawicieli także w samorządzie, najważniejszą grupą weryfikującą działania są jednak sami wyborcy – uważa Piotr Koj, prezydent Bytomia. Prezydent podkreśla, że wybiera się przecież konkretnych ludzi, ewentualnie uwzględniając ich przynależność partyjną.
Publikowany przez nas tekst dotyczący partyjnej kontroli samorządowców
Partia skontroluje wywołał spore emocje. Czytelnicy zasypali nas komentarzami, większość z nich przeciwnych jest upartyjnianiu samorządów.
Czytelnik podpisujący się jako ” były radny” uważa, że „jeżeli demokracja ma polegać na upartyjnianiu, to za długo nie pociągniemy. Niektórzy radni, dlatego że byli niezależni od partii i nie mieli na przysłowiowym >pyskuukręcenie łba sprawie<. tacy="" radni="" s="" niebezpieczni="" bo="" poza="" kontrol="" i="" nie="" ma="" mo="" zamkni="" im="" ust.="" maj="" jedynie="" jeden="" problem="" szczeg="" je="" dzia="" w="" pojedynk="">wycinani
„Ja mam dość partii. Musi być najpierw cel do realizacji a nie kontrola” – pisze Czytelniczka.
Natomiast według „urzędniczki” – „urzędnicy partyjni to gwóźdź do trumny dla samorządu, nepotyzm, >załatwiactwo
„kij” jest zdania, że „działacze partyjni nie rozumieją, że wójt, burmistrz, prezydent jest i musi być kierownikiem urzędu miasta czy gminy. menadżerem i trochę politykiem lokalnym. Struktury gminne należałoby dalej stabilizować np. poprzez wydłużenie kadencji, wybory połowy Rady w połowie kadencji itd.”.
W opinii „jony” – „Najlepsi samorządowcy, to ci bezpartyjni. Dbają o interesy lokalnej społeczności, a nie swojej partii”.
Nieco innego zdania jest nasz Czytelnik „Też urzędnik i radny”, który uważa, że „Pan Kaczyński ma trochę racji. Komitety wyborcze są tworzone tylko na wybory, później osoby, które z ich ramienia podjęły funkcje nie podlegają żadnej ocenie”.
kkż/