Skoro taką wagę przywiązujemy do rocznicy nadania prawa miejskiego, magdeburskiego Kępnu, co miało miejsce 350 lat temu, to oczywiście rodzi się pytanie dlaczego ów akt miał takie znacznie
Skoro taką wagę przywiązujemy do rocznicy nadania prawa miejskiego, magdeburskiego Kępnu, co miało miejsce 350 lat temu, to oczywiście rodzi się pytanie dlaczego ów akt miał takie znacznie i dlaczego nowo powołanemu do życia miastu nadano właśnie takie prawo miejskie. O ile pierwsza część pytania zdaje się być oczywista, o tyle część druga wymaga pewnego wyjaśnienia. Ale odpowiem, rzecz jasna na obie te części. Bez nadania praw miejskich Kępno nie stało by się miastem. Natomiast dlaczego Jan Kazimierz wybrał właśnie taki rodzaj prawa miejskiego, by to wyjaśnić cofniemy się w czasie aż do okresu wczesnego średniowiecza.
Magdeburg był w IX wieku karolińskim nadgranicznym miastem parającym się handlem, a od 968 roku także siedzibą biskupstwa. Najistotniejsze przywileje miejskie otrzymało to miasto z rąk Ottona I, który jeszcze za swego życia zwany był „Wielkim”. Wtedy też nastąpił gwałtowny rozkwit Magdeburga.
Na bazie ottońskich przywilejów monetarnych i celnych ukształtowało prawo miejskie, zwłaszcza w XII stuleciu, dzięki biskupowi Wichmanowi. Pomiędzy XII a XVII wiekiem zaliczano Magdeburg do najważniejszych spośród rodziny europejskich miast prawa.
Czasy, o których tu mowa cechował pragmatyzm, zupełnie nam, współczesnym nieznany. Granice państw miały znaczenie polityczne, ale nie gospodarcze, przepływ kapitału, rąk do pracy i handel cieszyły się jeszcze większą wolnością, porównywalną jedynie z tym, co dzieje się obecnie na terenie Unii Europejskiej. Przejawem pragmatyzmu ludzi średniowiecza była między innymi olbrzymia zdolność adaptacji sprawdzonych rozwiązań i to w każdej dziedzinie.
Mówiąc wprost jeśli coś było dobre stosowano to „coś” bez żadnych zahamowań, bowiem czasy nie należały do najłatwiejszych i ułatwianie sobie życia mieszkańcy ówczesnej Europy mieli we krwi, gdyż od tego zależało nie tylko ich powodzenie, lecz bardzo często także i życie.
Cały mój powyższy wywód ma na celu wskazanie źródła pochodzenia i przyczyny, dla której Kępno otrzymało prawo magdeburskie. Sławetne prawo miejskie z Magdeburga było tak jasno i zrozumiale sformułowane, iż władcy i miasta korzystali z niego tworząc gęstą sieć wielkiej rodziny miast prawa na obszarze Europy Środkowo-Wschodniej.
Biegli ławnicy magdeburscy stali się niekwestionowanymi autorytetami w zakresie prawa miejskiego. Odpowiedzialność przed Bogiem i ludźmi za ferowane wyroki, odrzucenie niezgodnej z prawem przemocy, poszanowanie prawa, a także tolerancja w relacjach między różnymi społecznościami i kulturami były ich ideałem.
W tym kontekście staje się jasnym i zrozumiałym fakt, iż Kazimierz Wielki ustanawia Sąd Wyższy Prawa Niemieckiego na Zamku w Krakowie dla miast i wsi. Nawiasem mówiąc Mili Państwo, jakże „smacznie” i dostojnie w sensie leksykalnym brzmi owa nazwa, jaką budzi nadzieję wśród ówczesnych mieszczan, którzy poczuli się chronieni prawem przed zakusami rozmaitych tegoż prawa gwałcicieli…
Miejskie prawo magdeburskie rozpoczyna tryumfalny marsz przez Europę w tym i przez nasz kraj. Otrzymują je Kraków, Poznań, Częstochowa, Gniezno, Wrocław, Lublin, a także Wilno, Toruń, Warszawa. Zaiste nie wstyd znaleźć się w tak doborowym towarzystwie i z tego właśnie powodu kępnianie mogą czuć słuszną dumę. To także przyczyna, dla której tak uroczyście czcimy nadanie tegoż właśnie prawa Kępnu.
Miało prawo magdeburskie jeszcze drugie praktyczne znaczenie, porządkujące ład przestrzenny poprzez wytyczenie Rynku i regularnej sieci ulic przecinających się pod kątem prostym. Całą powierzchnię miasta dzielono na działki budowlane w kształcie prostokątów, które do Rynku przylegały krótszymi bokami. Na Rynku stał ratusz i kramy miejskie, a zatem rynek stanowił centrum administracyjno – handlowe, gdzie skupiało się życie codzienne.
Wystarczy przyjrzeć się planowi centrum staromiejskiego Kępna, aby ten ład stał się widzialny i by oczywiste stało się zastosowanie tego prawa miejskiego. Przyjęto w tym zakresie wręcz modelowe rozwiązanie, z dużym Rynkiem, co świadczy o odwadze w planowaniu właściciela, ale także o sile przekonywania przyszłych mieszczan, w których interesie leżało uzyskanie jak największej przestrzeni miejskiej.
Kiedy zagłębić się w treść przywileju lokacyjnego, po pokonaniu trudności ze zrozumieniem staropolszczyzny, otrzymujemy fenomenalny materiał do rekonstrukcji życia codziennego mieszczan kępińskich, a przynajmniej jego podstaw formalno- prawnych.
Mieszczanie kępińscy mocą przywileju lokacyjnego uzyskali zwolnienie od wszelkich ciężarów i podatków, kontrybucji państwowych, „które mogły by się zdarzyć” na czas 30 lat licząc od dnia wystawienia przywileju lokacyjnego. Ten zaiste długi okres był wynikiem czystej kalkulacji obliczonej na wzmocnienie organizmu miejskiego. Jeśli bowiem planuje się strzyżenie owiec /czytaj: pobór podatków miejskich/ to najpierw należy pozwolić im porosnąć w wełnę.
Wszelkie zrzeszenia i bractwa rzemieślnicze, czyli cechy otrzymały prawa samorządowe, ze wskazaniem, iż powinny one być wzorowane na większych miastach Królestwa Polskiego. Nic więc dziwnego, iż statut cechu szewców kępińskich pochodzący z 1668 roku /już w 7 lat po lokacji/ wzorowany był na statucie szewców Wielunia, co wyraźnie można przeczytać we wstępie do dokumentu.
Miasto otrzymało prawo do organizowania siedmiu jarmarków w roku, z zastrzeżeniem, iż nie mogą one szkodzić interesom miast okolicznych. Odbywały się one przed świętem Trzech Króli, w drugim dniu po Popielcu, przed świętem św. Jerzego, w drugim dniu po św. Trójcy, przed świętem św. Dominika Wyznawcy, przed świętem św. Franciszka Wyznawcy oraz przed świętem św. Dziewicy i Męczennicy Katarzyny.
Na pierwszy rzut oka widać, iż były one rozłożone równomiernie w przeciągu całego roku. Nie podam tu dat dokładnych, a to dlatego, iż chciałbym abyście zadali sobie Mili Państwo trud i sięgnęli do kalendarza na własna rękę i dla własnej satysfakcji odszukali w nim właściwe daty kępińskich jarmarków. A jeśli zechcecie poinformować autora o wynikach tych poszukiwań to sprawicie mu nie byle radość.
Targi w Kępnie odbywały się we wtorki i soboty każdego tygodnia i służyły wszystkim kupcom i rzemieślnikom oraz „ludziom wszelkiego rodzaju” wyjąwszy osoby pozbawione praw państwowych i miejskich. Kupcy otrzymali wolność kupna i sprzedaży, prawo wymiany towarowej zgodnie z zarządzeniami władz miejskich, w tym prawo kupna i sprzedaży koni, bydła, rogacizny, trzody tak na sztuki jak i w stadach.
Tylko ten krótki z konieczności przegląd wolności gospodarczych świadczy, iż stworzono zdrowy fundament dla budowy miasta i zasobności jego mieszkańców, co w pełni się udało. Co prawda zdarzały się trudne chwile w życiu mieszkańców Kępna spowodowane, już to klęskami elementarnymi, czyli pożarami i epidemiami, już to wynikającymi z sytuacji politycznej, lecz w ostatecznym rozrachunku mieszczanie kępińscy dawali sobie radę tak w trudnej rzeczywistości XVII i XVIII stulecia jak i później, gdy przyszło im konkurować z interwencjonizmem państwa pruskiego i w czasach wielkiego kryzysu w dwudziestoleciu międzywojennym.
Źródłem owego sukcesu była nie tylko ich ciężka, codzienna praca i zdrowe zasady ekonomiczne, ale przede wszystkim prawo magdeburskie, które Kępno otrzymało w pełnym zakresie z rąk miłościwie nam panującego wtedy króla Jana Kazimierza.
Jerzy Wojciechowski
Projekt współfinansowany przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013
FUNDUSZE EUROPEJSKIE - DLA ROZWOJU INNOWACYJNEJ WIELKOPOLSKI