14-letni Bartosz Mączka ruszył z pomocą kierowcy MZK, który zasłabł w trakcie jazdy. Dziś chłopiec i jego rodzice odebrali podziękowania i gratulacje od prezydenta Krzysztofa Chojniaka.
To było 13 maja. Bartosz wracał „emzetką” do domu po dodatkowych zajęciach. Kiedy autobus podjechał na przystanek, przy którym Bartosz miał wysiąść drzwi nie otworzyły się.
- Spojrzałem w stronę kierowcy i wydawało się, że wszystko jest w porządku. Dopiero po chwili jakaś kobieta krzyknęła, że z kierowcą coś się dzieje. Kiedy tam podbiegłem okazało się, że ma napad drgawek. Krzyknąłem, aby zadzwonić po pogotowie. Zanim przyjechała karetka przytrzymałem kierowcy głowę wydawało się, że najgorsze już za nami. Wtedy jednak autobus nagle ruszył i znów się zatrzymał. Wszyscy w autobusie przewrócili się, a ja wróciłem do kierowcy i wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki – relacjonował chłopiec dodając, że zadziałał instynktownie.
- Nigdy wcześniej nie udzielałem nikomu pierwszej pomocy. Mieliśmy zajęcia na ten temat w szkole, ale w czasie takiego stresu myśli i działa się inaczej niż w szkole – przyznał Bartosz.
W poniedziałek z bohaterem i jego rodzicami spotkał się prezydent Krzysztof Chojniak, który podkreślał, że zachowanie Bartosza to wzór godny do naśladowania.
- Dziękuję Tobie za postawę i gratuluję rodzicom, ponieważ takie zachowanie to odzwierciedlenie dobrego wychowania. Czasami wiele się dyskutuje o postawie młodych ludzi i ich systemach wartości. Taki dobry przykład pokazuje, że możemy być spokojni o przyszłość – podkreślał prezydent, który przekazał Bartoszowi i rodzicom listy gratulacyjne i upominki.
Dumy z syna nie kryli rodzice Bartosza.
- Nie spodziewałam się po nim tak dojrzałego zachowania. Jestem dumna z jego postawy, ale jednocześnie mam żal do dorosłych uczestników tego kursu. Kierowcy pomógł mój 14-letni syn i dziewczyny, które pewnie były w podobnym wieku, a do przyjazdu karetki nie został z nimi nikt z dorosłych osób jadących tym kursem – mówiła mama ucznia Szkoły Podstawowej nr 16.