4 stycznia Sąd Rejonowy w Gdańsku ogłosi wyrok ws. marszałka pomorskiego Mieczysława Struka, oskarżonego o poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych w latach 2013-16. Proces samorządowca zakończył się w poniedziałek.
Prokurator domaga się skazania marszałka na 10 miesięcy więzienia z warunkowym zawieszeniem na dwa lata oraz nałożenie zakazu pełnienia funkcji publicznych na okres trzech lat. Trzech obrońców Struka, jak i on sam, wniosło o uniewinnienie.
Prokurator Ewa Leśniewska podkreśliła w mowie końcowej, że przed sporządzeniem aktu oskarżenia prokuratura przeanalizowała bardzo dokładnie materiały z kontroli CBA, jak i też przepisy prawne oraz orzecznictwo sądowe dotyczące interpretacji majątku wspólnego i odrębnego.
"Wyniki kontroli CBA wykazały w oświadczeniach majątkowych oskarżonego szereg nieprawidłowości i nieścisłości. Część uwag złożonych przez oskarżonego została uznana, nie można więc zarzucić organom kontrolującym złej woli" – powiedziała.
Akt oskarżenia Struk ocenił jako "kuriozalny". "Nie powinienem usiąść na ławie oskarżonych. Wszystkie oświadczenia majątkowe wypełniałem starannie i zgodnie z prawdą. Pełniąc funkcje samorządowe od ponad 30 lat mam pełną świadomość, jakie są konsekwencje nieprawidłowego wypełnienia oświadczeń majątkowych. Jaki miałbym cel i motywacje, aby cokolwiek ukrywać? Zdaję sobie sprawę, że nawet wyrok najłagodniejszy pozbawia mnie funkcji publicznej" – mówił przed sądem Struk.
Marszałek tłumaczył, że nie wiedział nic o 50 tys. zł, jakie jego żona pożyczyła od ich wspólnego znajomego na zakup działki budowlanej. Przekonywał, że nie miał też wiedzy o samym akcie kupna tej nieruchomości. Przypomniał, powołując się m.in. na zeznania świadków, że w tamtym okresie ich małżeństwo miało kryzys. Dodał, że o obu sprawach usłyszał już po wypełnieniu oświadczeń majątkowych.
Struk tłumaczył, że nie musiał też wpisywać pieniędzy, które wpływały na konto jego żony, ponieważ były to faktycznie kwoty jej brata mieszkającego na Śląsku z tytułu wynajmu mieszkania na Wybrzeżu.
Wyjaśniał też, że w radzie fundacji Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku zasiadał z automatu jako przedstawiciel samorządu województwa pomorskiego i nie pobierał za to żadnego wynagrodzenia.
"Czuję się zażenowany, że urząd prokuratury w mowie końcowej nie uwzględnił żadnych okoliczności, które padły na tej sali. Wbrew temu, co mówi prokurator moje zastrzeżenia do kontroli CBA w ogóle nie były honorowane. Od początku CBA prowadziła dość represyjną kontrolę, o czym może świadczyć fakt, że sprawdzano nawet moje pozwolenie na budowę sprzed 19 lat" - oświadczył Struk.
Prokuratura zarzuca samorządowcowi złożenie w oświadczeniach majątkowych w latach 2013-16 nieprawdziwych informacji na temat posiadanych zasobów pieniężnych, nieruchomości gruntowej oraz zasiadania w radzie nadzorczej fundacji prowadzącej działalność gospodarczą. Sześć zarzutów dotyczy składania fałszywych zeznań lub zatajania prawdy.
rop/ woj/