Ponad dwa tygodnie przed zakończeniem Narodowego Spisu Powszechnego samorządy usilnie zachęcają mieszkańców do wypełnienia swego obowiązku, a ich przedstawiciele zapewniają, że robią wszystko, by umożliwić to każdemu.
Dłuższe godziny pracy biur spisowych w urzędach, mobilne punkty i ogłoszenia w kościołach – to tylko niektóre formy nakłaniania obywateli do udziału w spisie – wymieniają rozmówcy Serwisu Samorządowego PAP.
„Jeździmy po miejscowościach naszej gminy, gdzie prowadzimy dyżury, cały czas organizujemy w urzędzie dni otwarte, ogłaszaliśmy się w parafiach, rozesłaliśmy prawie 900 sms-ów do mieszkańców. Wydaje mi się, że jako urząd staraliśmy się zrobić wszystko, żeby ten spis został przeprowadzony, bo jest to przecież obowiązek, a trzeba to ludziom ułatwić” – powiedział wójt Wierzchosławic w woj. małopolskim Andrzej Mróz.
„Docieramy tak naprawdę do każdej miejscowości, tak że nikt nie może powiedzieć, że nie mógł się spisać. Wszystkie możliwe czynności ułatwiające udział w spisie zostały podjęte” – zapewnił samorządowiec.
Podobne działania prowadzone są w gminie Słupca w woj. wielkopolskim, gdzie udział w spisie wzięło dotąd blisko 58 proc. mieszkańców – poinformowała sekretarz gminy Karolina Walczak.
„Teren naszej gminy jest rozległy, bo mamy 30 sołectw i ponad 60 miejscowości, więc żeby ułatwić dostęp do punktu spisowego, zaczęliśmy jeździć do świetlic wiejskich i tam spisywać ludzi” – powiedziała.
Według jej relacji w niektórych miejscowościach zdawało to egzamin, lecz były i takie, gdzie frekwencja nie była zbyt wysoka. „Czas się nieubłaganie kurczy i mamy czas tylko do 30 września. Należy również wziąć pod uwagę fakt, że GUS przewiduje możliwość nakładania kar na osoby, które nie dokonały spisu, więc nie chcielibyśmy, żeby tak się stało” – podkreśliła.
W opinii sekretarz dodatkowym problemem jest sytuacja, związana z rachmistrzami spisowymi. „Mamy rozległy teren, rachmistrzowie dysponują nieaktualnymi telefonami, respondenci często nie odbierają rozmów i nie oddzwaniają. Poza tym wynagrodzenie rachmistrzów na pewno nie motywuje” – wskazała Karolina Walczak.
Zdaniem Ewy Unrug-Wiszowaty z biura spisowego w Giżycku w województwie warmińsko-mazurskim na dotychczasowe wyniki spisu wpływają decyzje, podejmowane jeszcze przed jego rozpoczęciem.
„Zbyt małe nagłośnienie wśród ludności i zbyt duże ograniczenia nakładane na rachmistrzów na początku spisu spowodowały, że w tej chwili wielu Polaków pozostało niespisanych. Zbliżamy się do końca spisu i boimy się, że wielu naszych obywateli się nie spisze i wtedy to badanie, jako badanie statystyczne, będzie stosunkowo niskiej jakości” – powiedziała.
Pracownicy biura spisowego w Giżycku podejmowali i nadal podejmują wiele działań, by tak się nie stało.
„Prowadziliśmy punkty spisowe na festynach, a latem w Giżycku na plaży miejskiej robiliśmy weekendy z Narodowym Spisem Powszechnym, kiedy można było się spisać praktycznie nie wstając z kocyka. Ale, niestety, wtedy 90 proc. osób, które się spisywały, to byli mieszkańcy innych części Polski. Nasi mieszkańcy w wakacje zarabiali pieniądze na życie w pozostałych miesiącach roku. W związku z tym nasze miasto ma ten poziom spisania stosunkowo niewielki” – zaznaczyła.
Obecnie mieszkańcy Giżycka mogą spisać się jak w godzinach pracy, tak i po zakończeniu dnia roboczego, m.in. w ramach tzw. giżyckich wtorków spisowych. „Siedzimy w urzędzie i czekamy. Ja spisuję o dowolnej godzinie doby” – zapewniła.
Unrug-Wiszowaty zwróciła uwagę, że realizacji zadań, związanych ze spisem powszechnym nie ułatwiają informacje, które rozpowszechniane są na jego temat w mediach. „W spotach telewizyjnych podkreślana jest informacja, że spis trwa do 30 września, a jak doskonale wiemy, Polacy na drugie imię mają „ostatni dzień terminu”, więc liczymy, że wielu spisze się w ostatnich dniach” – powiedziała w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP.
Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań 2021 rozpoczął się 1 kwietnia 2021 r. Spis odbywa się raz na 10 lat i dotyczy każdej osoby mieszkającej stale, bądź czasowo, na terenie Polski. Jest obowiązkowy. Potrwa do końca września.
Spisowi podlegają "osoby fizyczne stale zamieszkałe i czasowo przebywające w mieszkaniach, budynkach i innych zamieszkanych pomieszczeniach niebędących mieszkaniami na terenie Polski oraz osoby fizyczne niemające miejsca zamieszkania" – wyjaśnia Główny Urząd Statystyczny. Podlegają mu także "mieszkania, budynki, obiekty zbiorowego zakwaterowania i inne zamieszkane pomieszczenia niebędące mieszkaniami".
Spis jest realizowany następującymi metodami: obowiązkowo, czyli właśnie metodą samospisu internetowego (CAWI) oraz uzupełniająco metodą wywiadu telefonicznego (CATI) oraz metodą wywiadu bezpośredniego (CAPI).
Zakres informacji zbieranych w spisie to m.in. charakterystyka demograficzna, aktywność ekonomiczna, poziom wykształcenia, migracje, charakterystyka etniczno-kulturowa, czy zasoby mieszkaniowe. W formularzu spisowym nie ma pytań dotyczących zarobków, dochodów czy stanu majątkowego. Dokładna lista pytań dostępna jest w dedykowanej zakładce na stronie spis.gov.pl.
Należy pamiętać także, że odmowa udziału w spisie wiąże się z karą w wysokości do 5 tys. zł, zaś podanie nieprawdziwych informacji grozi karą do dwóch lat pozbawienia wolności.
jjk