Do opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego złożono wymaganą prawem liczbę głosów pod wnioskiem o ogłoszenie referendum w sprawie odwołania burmistrza i rady miejskiej w Nysie. Zgłoszenie w sprawie organizacji referendum w sprawie odwołania burmistrza i rady otrzymały także władze gminy Głubczyce.
Jak poinformował Patryk Cichy, pełnomocnik komitetu referendalnego w Nysie, do delegatury KBW w Opolu złożono wymaganą prawem liczbę głosów pod wnioskiem o ogłoszenie referendum w sprawie odwołania burmistrza i rady miasta w Nysie.
"Musieliśmy zebrać około 4,2 tysiąca podpisów. W pierwszym podejściu zebraliśmy w niespełna miesiąc ponad 5 tysięcy, jednak w wyniku ich weryfikacji odrzucono ponad tysiąc podpisów. Musieliśmy więc uzupełnić nasz wniosek o 321 podpisów. Na wszelki wypadek zebraliśmy ich około 700 i dostarczyliśmy do KBW. Jak nas poinformowano, w tej chwili warunek posiadania odpowiedniego poparcia został spełniony" - powiedział Cichy.
W rozmowie z PAP Joanna Maksymowicz-Szczepańska, komisarz wyborczy w Opolu, poinformowała że najprawdopodobniej już w nadchodzącym tygodniu podjęte zostaną kolejne kroki formalne związane z przeprowadzeniem nyskiego referendum. Według nieoficjalnych szacunków, jego termin przypadnie na czas przed wyborami na stanowisko Prezydenta RP.
"Komitet referendalny powstał na fali popowodziowego oburzenia. Burmistrz Nysy zignorował ostrzeżenia meteorologów i mieszkańców. Nie kontrolował wałów w Przełęku, skąd przyszła fala z Głuchołaz, chociaż miał taki obowiązek. Zamiast ostrzegać ludzi do końca zapewniał, że powodzi nie będzie. Nie zapewnił miejsc ewakuacji, kazał mieszkańcom +uciekać za rzekę+ przez zamknięte mosty, a sam przebywał bezpiecznie na górce otmuchowskiej. Po powodzi na 13-godzinnej sesji, wraz z radnymi, nie dopuścił mieszkańców do głosu, chwaląc się +udaną+ akcją przeciwpowodziową. W skład komitetu referendalnego wchodzą też przeciwnicy budowy biogazowni w Domaszkowicach i spalarni śmieci w Nysie. Niepokoi nas także zadłużanie miasta przez obecne władze i polityka kadrowa ratusza. W efekcie koalicji radnych pana burmistrza, który startował z poparciem z PiS i nyskiej PO mamy kuriozalny układ w mieście i powiecie, który pokazuje patologie rządzące szczeblem samorządowym. Referendum da mieszkańcom szansę na ocenę całej tej sytuacji" - uważa Cichy.
Także w Głubczycach, gdzie kilka tygodni temu przeprowadzono nieudane referendum w sprawie budowy wiatraków, grupa mieszkańców zgłosiła już władzom miasta wolę przeprowadzenia nowego referendum - tym razem w sprawie odwołanie burmistrza i rady miejskiej. Autorzy inicjatywy zarzucają burmistrzowi i radnym brak dbałości o interes wszystkich mieszkańców gminy, niegospodarność i niewłaściwe informowanie mieszkańców na temat planów dotyczących budowy wiatraków oraz potencjalnych skutków ich funkcjonowania, w wyniku czego do urn poszło nieco ponad 25 proc. uprawnionych, przy wymaganej frekwencji na poziomie minimum 30 procent. W efekcie, choć większość uczestniczących w głosowaniu było przeciwnych budowie wiatraków, jego wyniki nie są wiążące dla władz.
Zarówno inicjatorzy akcji referendalnych z Nysy jak i Głubczyc podkreślają, że za ich działaniami nie stoją politycy. Według urzędującego burmistrza Nysy, mieszkańcy uszanują wyniki ubiegłorocznych wyborów i nie pójdą do referendum.
"Rozmawialiśmy z ludźmi z Głubczyc. Oskarżenia o rzekome uprawianie polityki, jakie pod naszym adresem kierują burmistrzowie z Nysy i Głubczyc, są absurdalne, podobnie jak ich wypowiedzi mające na celu zniechęcanie mieszkańców do udziału w referendum. Nie mamy swoich kandydatów na burmistrza. Dystansujemy się od partii politycznych. My po prostu wskazujemy na nieprawidłowości i patologie, które naszym zdaniem opanowały samorządy i to nie tylko w województwie opolskim. Czas uświadomić ludziom na stanowiskach, że są wybrani i opłacani przez społeczność po to, by działali w interesie i na rzecz tych, którzy płacą na to podatki, a nie po to, by tworzyć jakieś koterie, układy i zachowywać się niczym feudalni władcy" - zapewnia Cichy.
masz/ wj/