Ok. 5 mld zł ma kosztować reforma planowania przestrzennego, z czego 1 mld zł ma zostać przeznaczone na wsparcie dla gmin w zakresie opracowania nowych dokumentów planistycznych – poinformowała we wtorek wiceminister rozwoju Anna Kornecka.
Podczas konferencji prasowej wiceminister poinformowała, że reforma planowania przestrzennego, nad którą pracuje rząd, została wpisana do Krajowego Planu Odbudowy (KPO). „Uznano, że proponowane przez nas zmiany przyczynią się do wzmocnienia odporności i konkurencyjności gospodarki po kryzysie wywołanym przez pandemię” – wskazała Kornecka.
Wiceminister podkreśliła, że całkowity koszt reformy planowania przestrzennego wyniesie ok. 5 mld zł, z czego niemal 1 mld będzie pochodzić z KPO. „Z tych środków sfinansujemy sporządzenie przez gminy nowych dokumentów w zakresie planowania przestrzennego. (…) Niemal 1 mld zł na opracowanie i dostosowanie dokumentów planistycznych przez gminy to okazja, która prędko się nie powtórzy” – zaznaczyła wiceszefowa MRPiT.
Kornecka wyjaśniła, że reforma planowania przestrzennego jest bardzo potrzebna ponieważ obecne przepisy nie spełniają swojej roli i generują ogromne koszty.
„Według szacunków PAN w wyniku bezładu przestrzennego tracimy rocznie ok. 84 mld zł. Te kolosalne straty wynikają z obecnego systemu planowania przestrzennego, który daje zbyt dużą swobodę w rozmieszczeniu inwestycji. Efektem jest chaotyczne i kosztowne gospodarowanie przestrzenią na czym tracimy wszyscy” – podkreśliła Kornecka. Zwróciła przy tym uwagę, że obecna ustawa regulująca tę kwestię ma już 18 lat.
Wiceminister poinformowała, że reforma, nad którą pracuje rząd ma na celu przede wszystkim uproszczenie i uregulowanie przepisów w zakresie planowania przestrzennego i dostosowanie ich do zmieniającego się otoczenia i zmian klimatycznych. „Chcemy też zapewnić Polakom potrzebną infrastrukturę w miejscach ich zamieszkania, a także rozwiązać problemy, z którymi mierzą się dzisiejsze miasta, jak rozlewanie zabudowy, czy powstawanie miejskich wysp ciepła” – tłumaczyła wiceminister.
Tomasz Sławiński, zastępca dyrektora Narodowego Instytutu Architektury i Urbanistyki nazwał obecną ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym „ustawą patchworkową”.
„Dołączono do niej szereg przepisów, które właściwie niwelują jej pierwotne założenia. Mamy do czynienia z szeregiem ustaw specjalnych, które regulują sposoby realizacji różnych elementów infrastruktury technicznej, ale także mieszkalnictwa. Mamy do czynienia z bardzo rozbudowanym systemem przepisów dotyczących ochrony środowiska, które się na to wszystko nakładają. Z ustawami o rewitalizacji. I taki wielki patchwork, który powstał ze zlepienia różnych przepisów stał się naszym problemem - tłumaczył Sławiński.
Wiceszef Instytutu podkreślił, że planowana reforma zmierza do uproszczenia i uporządkowania systemu.
„Idea, która powstała, czyli przywrócenie ogólnego planu zagospodarowania dla całej gminy niewątpliwie jest dobrym ruchem. Spowoduje wprowadzenie wyraźnego porządku prawnego na danym terenie” – zaznaczył Sławiński.
Reforma przewiduje dwustopniowy hierarchiczny system planowania oparty na podstawowych dokumentach planistycznych: planie ogólnym i planie zabudowy.
Plan ogólny stanowić będzie schemat zagospodarowania przestrzeni, jego ustalenia będą wiążące dla planu zabudowy.
Poziom planu zabudowy będzie uzupełniony o dokumenty takie jak dla zintegrowany projekt inwestycyjny (ZPI) oraz decyzja lokalizacyjna (DL). ZPI i DL będą uzupełniały system w zakresie obszarów i inwestycji, dla których kształtowanie warunków inwestycyjnych nie będzie wymagało uchwalania planu zabudowy.
Plan zabudowy będzie następcą miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, jednak będzie oparty o wytyczne wynikające z planu ogólnego. Zmodyfikowany zostanie także jego zakres. Decyzja lokalizacyjna w swojej konstrukcji może przypominać decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowaniu terenu, jednak jej rola, jaką będzie pełnić w systemie jest inna.
Konsultacje społeczne założeń reformy planowania przestrzennego mają się zakończyć 31 marca br.
mp/