"My to już przeżyliśmy w 2008 roku, kiedy dotarła do nas informacja o lokalizacji inwestycji, i w 2016 roku, jak było jej rozpoczęcie. Jest niepewność, ale funkcjonujemy normalnie, jak do tej pory" - mówi Barbara Dykier, wójt Redzikowa, o sytuacji w gminie po otwarciu bazy wojskowej NATO i groźbach ze strony Rosji.
W rozmowie z Serwisem Samorzadowym PAP wójt podkreśliła, że mieszkańcy Redzikowa są przyzwyczajeni do życia w bliskim sąsiedztwie z wojskowymi.
"Na terenie obecnej bazy stacjonował przecież od lat 50. (ubiegłego wieku - PAP) do 2000 roku słupski 28. Słupski Pułk Lotnictwa Myśliwskiego" - przypomniała Barbara Dykier.
Jak zaznaczyła, mieszkańcy gminy są świadomi gróźb, jakie kieruje Rosja pod adresem m.in. Polski i wojsk USA, które stacjonują w nowo otwartej bazie tarczy antyrakietowej, "niemniej życie w Redzikowie i okolicach toczy się dalej".
"Sytuacja geopolityczna jest inna, po sąsiedzku trwa wojna, ale mamy nadzieję, że ta baza, która pełni funkcję bazy obronnej, sprawi, że będziemy bezpiecznym regionem" - przekazała wójt.
"My to już przeżyliśmy w 2008 roku, kiedy dotarła do nas informacja o lokalizacji inwestycji i w 2016 roku, jak było jej uroczyste rozpoczęcie. Po ludzku każdy ma niepewność czy obawę, ale funkcjonujemy normalnie, jak funkcjonowaliśmy w poprzednich latach, z pełną świadomością istnienia tej bazy i poczuciem, że rząd i NATO zadbają o bezpieczeństwo" - dodała Dykier.
Jak przyznała, utworzenie amerykańskiej bazy tarczy antyrakietowej wywołało bardziej namacalne zmiany.
"Jeśli mówimy o korzyściach, to my samorządowcy tu regionu słupskiego przygotowaliśmy taki raport, raczej utraconych jakby korzyści" - powiedziała wójt Redzikowa. "
W związku z obecnością bazy, w okolicy obowiązują ograniczenia infrastrukturalne, co niekorzystnie wpływa m.in. na przedsiębiorstwa.
"Jeśli chodzi o rozwój gospodarczy, region słupski stracił finansowo. Stąd też ten program dla Ziemi Słupskiej (rządowy program zwiększania szans rozwojowych na lata 2019-2026 - PAP). W zakresie zabudowy np. wiatraków czy też zabudowy takiej dużej, kubaturowej, na wszystko musimy mieć zgodę strony wojskowej" - podkreśliła wójt Redzikowa. Dykier zaznaczyła jednak, że dzięki wsparciu ze strony władz centralnych budżet gminy nie ulegnie zmianie.
Poza subwencją rządową Redzikowo nie otrzymało innych benefitów, chociażby w postaci schronów bądź wsparcia finansowego ze strony wojska polskiego i amerykańskiego. Jak podkreśliła wójt, utworzenie bazy opierało się na umowach międzynarodowych, tak więc tamtejszy samorząd nie był w stanie negocjować warunków inwestycji.
Nie oznacza to jednak, że Redzikowo, a także ościenne gminy, nie zyskały na obecności bazy tarczy antyrakietowej.
"Korzyści są w wymiarze raczej społecznym, bo jest jednak sąsiedztwo, integracja i ze stroną amerykańską i z batalionem ochrony bazy. Gmina, wykorzystując to, utworzyła liceum o profilu wojskowym, gdzie nasi kadeci mogą czerpać doświadczenia i naukę właśnie od żołnierzy" - powiedziała wójt. "Z kolei tu strona amerykańska może też uczyć się języka polskiego będąc właśnie wśród naszej młodzieży i stąd ten pomysł utworzenia tu liceum o profilu wojskowym" - dodała.
Dykier zauważyła, że na terenach położonych niedaleko bazy znajduje się przestrzeń do uruchomienia przedsiębiorstw zajmujących się przemysłem militarnym.
"Ale takie decyzje podejmowane są przez rząd i inwestorów" - zaznaczyła.
13 listopada br. w Redzikowie miało miejsce uroczyste otwarcie Bazy Wsparcia Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, czyli tzw. bazy tarczy antyrakietowej. Umowa zakładająca powstanie inwestycji została podpisana przez Polskę i Stany Zjednoczone 20 sierpnia 2008 roku. Oficjalne rozpoczęcie prac budowlanych miało miejsce w maju 2016 roku.
mk/