Z samorządami ukraińskimi współpracuje ok. 450 polskich JST; to dwukrotnie mniej niż w przypadku partnerstw polsko-niemieckich - wylicza dr Igor Ksenicz z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu w analizie dla Fundacji Batorego dotyczącej stanu polsko-ukraińskiej dyplomacji samorządowej po 24 lutego 2022 roku.
Autor zachęca władze lokalne do równoważenia relacji samorządowych i inicjowania projektów wielostronnych, które poszerzą sieć kontaktów międzynarodowych ukraińskiego samorządu, stanowiąc dobry, oddolny wstęp do integracji europejskiej. W opracowaniu znajdujemy dziesięć zasad budowania partnerstw między jednostkami samorządu terytorialnego wypracowanych przez Council of European Municipalities and Regions.
Ukraina od 2014 roku wdraża reformę samorządową, której najważniejszym elementem było połączenie gromad w jednostki odpowiadające polskim gminom - przypomina dr Ksenicz. Problemem Ukrainy jest wszechobecny paternalizm, który wyraża się w przekonaniu, że sprawami społeczności ma się zająć ktoś wyżej postawiony – szef rejonu, gubernator, premier, a wreszcie prezydent. Warto pokazać na przykładzie własnej społeczności, że dzięki samorządowi wspólnota lokalna doskonale radzi sobie z własnymi problemami.
Zanim dojdzie do zawarcia porozumienia o współpracy z partnerem ukraińskim, dobrze jest poznać się bliżej. Osobiste relacje są kluczem do wzajemnego zrozumienia i dobrej kooperacji, w szczególności w Ukrainie, gdzie – w przeciwieństwie np. do Niemiec – ważniejsze od załatwienia konkretnego biznesu jest nawiązanie zażyłej znajomości. Warto sprawdzić partnera – wymienić wizyty, zrealizować projekt (najlepiej finansowany ze środków zewnętrznych). Pozwoli to na weryfikację wiarygodności drugiej strony - czytamy w analizie.
Według jej autora lepsze efekty dają systematyczne kontakty i małe projekty niż jedno duże wydarzenie odbywające się co kilka lat. Podtrzymywanie współpracy jest szczególnie istotne w okresie po wyborach lokalnych, ponieważ nowi włodarze nie zawsze są zainteresowani kontynuacją działań swoich poprzedników. Jak pokazują wyniki badań, wstrzymanie współpracy częściej następuje po zmianie władz lokalnych w Ukrainie niż w Polsce.
Pomocne w utrzymaniu ciągłości relacji jest włączenie w nie lokalnego środowiska: szkół, zespołów sportowych i artystycznych, jednostek OSP, organizacji pozarządowych. W dotychczasowych polsko-ukraińskich relacjach samorządowych najpopularniejszymi obszarami tematycznymi współpracy, obok wymiany doświadczeń, były: kultura, nauka i edukacja oraz sport i turystyka. Ogólnie można je określić jako „kontakty międzyludzkie”, angażujące zorganizowane grupy mieszkańców. Warto zaangażować do współpracy również lokalny biznes, który zatrudnia obywateli Ukrainy, a gdy skończy się wojna – zachęcać polskich przedsiębiorców do nawiązywania kontaktów z ukraińskimi partnerami i do inwestowania za wschodnią granicą. Im więcej obszarów współpracy, tym większa będzie sieć wzajemnych powiązań - przekonuje dr Ksenicz.
Według niego wymiana doświadczeń samorządowych należy do najpopularniejszych obszarów tematycznych polsko-ukraińskiej współpracy terytorialnej, jednak badania pokazują, że strona ukraińska rzadko korzysta z polskich przykładów. Jest to spowodowane ogólnym charakterem przekazywanej wiedzy oraz ciągle istniejącymi – mimo wdrażanej reformy – prawnymi ograniczeniami rozwoju samorządu terytorialnego na Ukrainie. Aby wymiana doświadczeń była bardziej efektywna, ukraiński partner powinien rozpoznać swoje potrzeby i określić zainteresowania. Warto wspólnie ustalić, co będzie przedmiotem najbliższego projektu, np. budżet obywatelski, fundusz sołecki itp. Jeśli ukraiński partner mówi, że interesuje go wszystko, to znaczy, że nic go nie interesuje - przestrzega autor opracowania.
Badania dowodzą, że polsko-ukraińska współpraca terytorialna w wymiarze finansowym bardziej obciąża stronę polską. W związku z tym warto skorzystać z zewnętrznych źródeł finansowania projektów. Jeśli partner ukraiński nie jest w stanie wyasygnować wkładu finansowego do budżetu projektu, może zaangażować się w inny sposób, np. poprzez wkład osobowy lub rzeczowy. Polskie JST powinny wspierać stronę ukraińską w formalnościach, np. w przygotowywaniu wniosków o dofinansowanie. Kiedyś same uczyły się zarządzania projektami, a teraz pozyskują miliony złotych ze środków Unii Europejskiej.
Autor zachęca, by odpolitycznić kontakty z ukraińskim partnerem. "Historia jest ważna i należy o niej pamiętać, kontakty samorządowe nie powinny jednak być jej zakładnikiem. Innymi słowy, trzeba szukać tego, co łączy, a nie tego, co dzieli" - czytamy w opracowaniu.
Według dra Ksenicza praktyczne wykorzystanie tych rekomendacji nie przyniesie pozytywnych skutków w wymiarze ogólnopaństwowym, jeśli rząd nie zainteresuje się realnie dyplomacją samorządową. Udział polskich miast i regionów w powojennej odbudowie będzie efektywny jedynie wtedy, gdy Rada Ministrów (czy inny centralny organ lub instytucja) weźmie na siebie rolę koordynatora ogółu polskiego wsparcia dla Ukrainy.
Autor uważa, że nieobecność polskich samorządowców w europejskiej debacie na temat odbudowy Ukrainy może być wynikiem, z jednej strony, obciążenia wójtów, burmistrzów i prezydentów miast bieżącymi obowiązkami, chociażby tymi związanymi z opieką nad uchodźcami. Z drugiej jednak strony niewykluczone, że głos polskich gmin, powiatów i województw nie wybrzmiał dostatecznie na arenie międzynarodowej wskutek braku wsparcia ze strony rządu. "Jeśli nastawienie polskiego rządu do dyplomacji samorządowej nie ulegnie zmianie, należy się spodziewać, że polskie JST nadal będą najpopularniejszymi zagranicznymi partnerami ukraińskich miast i regionów. Ze zniszczeń wojennych odbudowywać je będą jednak nie Polacy, a Niemcy" - konkluduje dr Ksenicz.
woj/