Pracuję w urzędzie dwadzieścia lat. Wyprowadziłam gminę z zapaści. I właśnie dowiedziałam się, że będę zwolniona – pisze Skarbnik
Pracuję w urzędzie dwadzieścia lat. Wyprowadziłam gminę z zapaści. I właśnie dowiedziałam się, że będę zwolniona – pisze Skarbnik.W tym tygodniu najchętniej komentowali Państwo sytuację kluczowych pracowników gminy po wyborach i moment "przekazania władzy" w samorządzie. "Najczęściej ten nowy wójt chce mieć w otoczeniu swoich ludzi do realizacji, jak to się mówi, programu wyborczego. Wtedy wymienia sekretarza" – powiedział nam Leszek Świętalski z ZGWRP. "Skarbnik jest w pewnym sensie chroniony przez radę (….). Po przegłosowaniu uchwały przez radę, stary skarbnik odchodzi albo przestaje być skarbnikiem, ale pozostaje w zasobach pracowniczych urzędu" – wskazał. Czytaj:
Przekazanie władzy. Krajobraz po wyborach: skarbnik, sekretarz i "wójtów dwóch"„Co to oznacza "swoich ludzi w otoczeniu" - nepotyzm? Gmina to nie prywatny folwark. A gdzie prawo - kodeks pracy, konkursy, szacunek dla pracy innych” – dziwi się w komentarzu
Samorządowiec.
„Uważam, że każdy szef ma prawo dobierać sobie takich podwładnych jakich chce, przeszkody prawne to idiotyzm i w praktyce fikcja” – stwierdził z kolei
Om.
Odezwali się również skarbnicy. „Nie wyobrażam sobie, jak wyglądałaby moja dalsza praca w urzędzie, gdzie wójt i rada zdecydowała się mnie odwołać ze stanowiska. Nawet gdybym pracowała wcześniej w obecnym urzędzie (a nie pracowałam), to jak wrócić na swoje "stare" stanowisko? A co z obecnie na nim pracującym, na bruk?” – dopytuje jeden z nich.
„Pracuję w urzędzie dwadzieścia lat. Wyprowadziłam gminę z zapaści. Mam same pozytywne opinie instytucji nadzorczych. Nigdy nie byłam na dyscyplinie. Właśnie zmienia się u mnie władza. I właśnie dowiedziałam się, że będę zwolniona. Nie pracowałam wcześniej w tym urzędzie jako pracownik” – zwierza się inny
Skarbnik.
„Bardzo rzadko po zmianie władzy zmieniają się skarbnicy, ale oczywiście takie sytuacje się mogą zdarzyć i czasami się zdarzają. Trzeba się z tym liczyć, decydując się na to stanowisko” – ocenia
Skarbnik płci męskiej. „Jeśli się jest fachowcem, to nie ma się co bać, dzisiaj fachowców brakuje na rynku” - uspokaja.
Według niego sekretarza można zwolnić, wystarczy „uzasadnić, że nie ma się do niego zaufania”. „No chyba że robił jakieś konkretne rzeczy, a nie uprawiał polityki, to może być trudniej go zwolnić” – zastrzega skarbnik.
Jak wskazuje, na stanowiskach sekretarzy pracują różne osoby. „Niektóre coś robią, i to nawet dużo, niektóre robią niewiele (…). W przeciwieństwie do skarbników sekretarze z mocy prawa za nic nie odpowiadają, o ile nie złamią jakichś przepisów (…), natomiast skarbnikom powierzono z mocy prawa wiele obowiązków i już nie da się tak tylko przychodzić do pracy i nic nie robić. Najlepiej jakby w końcu zlikwidowali taką funkcję jak sekretarz, bo to jakiś relikt przeszłości, w ogóle nie jest potrzebna albo dubluje się z innymi stanowiskami, jak choćby na przykład dyrektorzy czy naczelnicy wydziałów organizacyjnych, administracyjnych itp. itd.” – wskazuje. I dodaje: „Skarbnicy, głowa do góry! Będzie dobrze - jak nie tu i teraz, to tam i później”.
Wiele komentarzy wzbudził też temat jakości powietrza. Choć zakaz spalania śmieci obowiązuje w Polsce od 20 lat, to przepis ten jest martwy, bo nie ma realnej kontroli. W 80 proc. gmin praktycznie nikt nie kontroluje spalania w domowych piecach; tam, gdzie kontrole są, pozostawiają wiele do życzenia - przekonuje Polski Alarm Smogowy. Czytaj:
Bez kontroli. Polski Alarm Smogowy: w 80 proc. gmin można bezkarnie palić śmieciami„A niby jak ma urząd ukarać takiego palącego śmieciami? Skoro to albo jakiś alkoholik, albo patologia” – pisze
Urzędnik.
„Żałosne. Mam wydelegować urzędniczkę, która będzie ścigać wykroczenia i przestępstwa? A co robią próżniaki z Policji, z gminnych komisariatów? Chodzą na L-4. Może sam pójdę z Panią Sekretarz” - zżyma się
Wójt.
„A po co w Polsce jest Policja? Czy tylko umie zatrzymywać kierowców i chronić manifestacje?” – wtóruje
Kij. „Samorząd reprezentuje mieszkańców, a państwo jest aparatem przymusu w egzekwowaniu prawa. (…) Administracji specjalnych mamy już chyba 88, a bezradność nadal pełna."
Praktyk z kolei podsumowuje: „Dopóki nie będzie dotkliwych kar, dopóty żadne kontrole nie będą skuteczne. To strata czasu, niezależnie kto je będzie wykonywał. Ludzie nic sobie nie robią z tych apeli, bo wiedzą, że kontrola i tak niewiele im zaszkodzi, a wyroki w sądzie są śmiesznie niskie”.
aba/