Mam nadzieję, że dzięki podwyżkom dyrektorzy szkół pozyskają nowe kadry i nie będzie już dramatycznych poszukiwań nauczycieli; liczymy, że w marcu będzie można te pieniądze wypłacić - mówi w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP wiceprezydent Bydgoszczy Iwona Waszkiewicz. Kolejne palące - w jej opinii - problemy polskiej szkoły, którymi powinien zająć się rząd, to przywrócenie oświatowych kompetencji samorządom, zdrowie psychiczne uczniów czy status zawodowy nauczycieli.
Serwis Samorządowy PAP: Pani Prezydent, od momentu ogłoszenia przez MEN projektu rozporządzenia ws. wzrostu wynagrodzenia nauczycieli toczy się burzliwa dyskusja - głównie między Związkiem Nauczycielstwa Polskiego a resortem - na temat wysokości zapowiadanych podwyżek. Czy z punktu widzenia samorządowca, podobnie jak ZNP, czuje się pani rozczarowana ostatecznym kształtem podwyżek nauczycielskich?
Wiceprezydent Bydgoszczy Iwona Waszkiewicz: Absolutnie nie czuję się rozczarowana. Nie docierają do mnie również żadne sygnały rozczarowania z bydgoskich szkół, dyrektorzy szkół przekazują natomiast opinie, że nauczyciele na te 30-procentowe, zapowiedziane podwyżki z niecierpliwością czekają.
Obiecano nauczycielom wzrost wynagrodzeń o 30 proc., jednak nie mniej niż o 1500 zł brutto. W moim rozumieniu chodziło o średnie wynagrodzenia nauczycieli opisane w ustawie Karta Nauczyciela. Aby to osiągnąć, zaplanowano w projekcie rozporządzenia wzrost wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli mianowanych i dyplomowanych o 30 proc., a nauczycieli początkujących o 33 proc. W efekcie takich podwyżek, wynagrodzenie brutto z różnymi składnikami, które otrzymują nauczyciele – takimi jak dodatki stażowe, motywacyjne, funkcyjne, za warunki pracy, godziny ponadwymiarowe czy inne - średnio wzrośnie o te 1500 zł, a nawet więcej. W mojej opinii, obietnica zostanie zrealizowana. Warto podkreślić, że takiej 30 procentowej podwyżki nauczyciele nie mieli nigdy, również przez kilka ostatnich lat razem wziętych.
Z mojego punktu widzenia, jako samorządowca, tak znaczne podniesienie wynagrodzeń nauczycieli to dobry, wręcz niezbędny krok. Liczę na to, że dyrektorzy szkół pozyskają dzięki temu nowych nauczycieli do pracy i nie będzie tak dramatycznych sytuacji, jakie miały miejsce w bieżącym roku szkolnym, gdzie emeryci proszeni byli o powrót do szkół albo nauczyciele o przyjęcie bardzo dużej liczby godzin ponadwymiarowych, bo nie miałby kto uczyć dzieci.
Mam nadzieję, że nowe stawki wynagrodzenia zachęcą młodych nauczycieli do rozpoczęcia pracy w tym zawodzie, a nauczyciele z większym stażem poczują się docenieni.
Zatem, podsumowując Pani słowa, niezadowolenie wyrażane przez ZNP nie znajduje odzwierciedlenia w nastrojach nauczycieli bydgoskich szkół?
W naszym mieście, z tych informacji, które posiadam od dyrektorów szkół wynika, że oni nie zauważają takiego problemu, czekają natomiast, żeby środki finansowe po prostu jak najszybciej wpłynęły na konta nauczycieli.
Kiedy samorządy mają otrzymać pierwsze środki na podwyżki w ramach podniesionej subwencji?
Mamy świadomość, że trzeba cierpliwie poczekać, aż wszystkie niezbędne ustawy i rozporządzenia, będą podpisane. Ważne jest to, że podwyżka będzie obowiązywała z wyrównaniem od stycznia i liczymy na to, że najpóźniej w marcu będzie można te pieniądze wypłacić.
Czy wypłata tych podwyżek z wyrównaniem od 1 stycznia to dla JST wyzwanie?
Zawsze jest to dodatkowa praca, ale już nie raz tak było. Praktycznie co roku, kiedy były zwiększane jakieś środki na wynagrodzenia, pieniądze nie były dostępne od 1 stycznia i nasze służby finansowe, które centralnie obsługują wszystkie szkoły i przedszkola w mieście, są do tego przygotowane.
Jakie problemy w oświacie, poza pieniędzmi na podwyżki, powinny być - Pani zdaniem - pilnie rozstrzygane przez rząd?
Niewątpliwie należy przyjrzeć się kompetencjom samorządów i kuratorów oświaty. To zostało przez ostatnie lata mocno zaburzone. Oświata publiczna jest z założenia samorządowa, tymczasem wiele kompetencji samorządu zostało w ostatnich latach przekazanych do administracji rządowej. Na pewno będziemy oczekiwali, aby to się zmieniło, żeby z powrotem te kompetencje do nas wróciły.
Z pewnością trzeba mocno zająć się sprawą zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży - tutaj brak jest specjalistów w szkołach, a także edukacją włączającą dla dzieci z różnymi niepełnosprawnościami.
Uporządkowania wymaga także oświata niesamorządowa, kwestia statusu zawodowego nauczycieli, ich awansu i ścieżki kariery czy podstawy programowe. Problemów jest bardzo dużo i mam nadzieję, że krok po kroku w atmosferze wzajemnego szacunku i dialogu uda się je rozwiązać.
Rozmawiała Joanna Balcer
js/
Czytaj też: