Niskie stawki dla rachmistrzów i kwestia nagród nie ułatwiają organizacji spisu powszechnego, który ma rozpocząć się w kwietniu - mówią Serwisowi Samorządowemu PAP przedstawiciele gminnych biur spisowych.
Przygotowania do spisu już ruszyły; w gminach powołane zostały biura spisowe, a od 1 do 9 lutego trwa nabór na rachmistrzów. To dopiero początek, ale na razie zgłoszeń jest niewiele - wskazują nasi rozmówcy.
„Póki co, to zainteresowanie nie jest duże, ale już kilka osób się zgłosiło. Jest to jednak zdecydowanie mniej, niż przewidziana liczba rachmistrzów, która powinna być większa, chociażby z uwagi na sytuację epidemiczną” - powiedziała Ewa Unrug-Wiszowaty z biura spisowego w Giżycku w województwie warmińsko-mazurskim.
Podobnie jest w Płużnicy w województwie kujawsko-pomorskim. „Powołane zostało biuro spisowe i oczekujemy na oferty rachmistrzów. Na naszą gminę przydzielonych jest dwóch rachmistrzów oraz stanowisko do samospisu w urzędzie gminy. Oferty jeszcze nie nadeszły” - przekazała Magdalena Szczepanik, zastępca gminnego komisarza spisowego.
Jednym z czynników, które wpływają na niskie zainteresowanie naborem na rachmistrzów, mogą być proponowane im stawki. Nowy projekt ustawy o narodowym spisie powszechnym przewiduje, że stawka ta ma wynosić 6 zł brutto za każdy przeprowadzony wywiad bezpośredni albo wywiad telefoniczny, skutkujący prawidłowym spisaniem danej osoby fizycznej.
Według obecnych przepisów rachmistrz miał dostawać 7 zł brutto za wywiad bezpośredni i 4 zł brutto za wywiad telefoniczny.
„Nie da się ukryć, że stawki zaproponowane przez GUS przy narodowym spisie powszechnym nie zachęcają do prac przy spisie. Kandydaci umieją liczyć i te osoby, które brały już udział w pracach spisowych wiedzą, że nie każdy telefon i nie każda wizyta w gospodarstwie przekłada się na przeprowadzenie ankiety i zamknięcie wywiadu. Może się zdarzyć, że wiele wizyt będzie skutkowało kilkuzłotowym zarobkiem, co nie jest zachętą” - oceniła Unrug-Wiszowaty.
„Wydaje mi się, że nie jest to jakaś zbyt wysoka stawka. Jeżeli pomyśleć o tym, że mieszkańcy gminy będą mogli uczestniczyć w samospisie, to ta stawka 6 złotych nie jest oszołamiająca. Może to powodować, że nie będzie tylu chętnych” - zgadza się z nią Magdalena Szczepanik.
Kolejną bolączką tegorocznego spisu powszechnego jest kwesta nagród i dodatków. W projekcie nowej ustawy, która ma wejść w życie 1 kwietnia 2021 r., doprecyzowano zasady ich przyznawania m.in. dla pracowników gminnych biur spisowych, podkreślając ich fakultatywny charakter.
Samorządowcy pamiętają, że w grudniu 2020 GUS nie przyznał nagród za spis rolny m.in. pracownikom gminnych i wojewódzkich biur spisowych. Spotkało się to z ostrym sprzeciwem wielu wójtów i burmistrzów oraz korporacji samorządowych.
„GUS nie przyznał nagród za spis rolny jedynie gminnym komisarzom spisowym, natomiast członkom gminnych biur spisowych komisarze mogli przyznać nagrody z części dotacji, która została gminom przeznaczona na ten cel. Rzeczywiście, wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast zostali pozbawieni nagrody spisowej, o której mówi wprost ustawa. Działania centralnego biura spisowego są trudne do zrozumienia dla gminnych komisarzy spisowych, ale jako samorządowcy - jak myślę - oni przyzwyczaili się już do takich sytuacji, kiedy reguły zmienia się w trakcie gry” - skomentowała Unrug-Wiszowaty.
Poproszona o ocenę fakultatywnego charakteru nagród, o którym mówi nowy projekt ustawy o spisie, stwierdziła, że „tego można było się spodziewać”. „Samorządowcy gminni na najniższym poziomie widzą, kto i jak angażuje się w prace spisowe i to się będzie przekładało na te dodatki. Ale mogę zapewnić, że wszyscy pracownicy samorządowi to osoby głęboko zmotywowane i one po prostu pracują, żeby to zrobić, a nie żeby dostać pieniądze, bo to nie o to chodzi” - podkreśliła przedstawicielka biura spisowego w Giżycku.
W ocenie samorządów dodatkowym i bardzo ważnym utrudnieniem podczas nadchodzącego spisu powszechnego będzie pandemia i związane z nią obawy rachmistrzów oraz osób spisywanych.
„Z powodu pandemii z dotarciem do mieszkańców jest różnie. Rachmistrzowie mogą się obawiać iść w teren. Nie wszyscy odbierają telefony, by dokonać spisu telefonicznego. Przypominam sobie sytuacje ze spisu rolnego, kiedy były problemy z dotarciem do części mieszkańców, więc na pewno będzie się to teraz objawiało w większej skali” - zauważa Magdalena Szczepanik, zastępca gminnego komisarza spisowego w Płużnicy.
Narodowy spis powszechny odbywa się w Polsce co 10 lat. Badanie dostarcza administracji publicznej, organom rządowym, instytucjom naukowym i badawczym, ośrodkom analitycznym, szkołom wyższym, mediom, a także osobom prywatnym – pełnych informacji o stanie i strukturze demograficzno-społecznej oraz ekonomicznej naszego kraju.
Obowiązek przeprowadzenia spisu powszechnego wynika również z międzynarodowych zobowiązań Polski. Na całym świecie spisy ludności i mieszkań są podstawowym instrumentem gromadzenia informacji o sytuacji demograficznej, społecznej i ekonomicznej kraju, a także o jego zasobach mieszkaniowych.
Jarosław Junko