Sytuacja finansowa powiatu jest dobra, nie dokładamy do oświaty, nie odczuwamy spadków w związku z pandemią, prowadzimy wszelkie inwestycje, które założyliśmy w budżecie - mówi w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP starosta przysuski Marian Niemirski.
Serwis Samorządowy PAP: Powiat Przysuski zajął I miejsce w konkursie „Innowacyjny Samorząd” w uznaniu za stworzenie awatara, który pomaga załatwić sprawy w starostwie. Skąd pomysł na taką innowację w średniej wielkości powiecie?
Marian Niemirski, starosta przysuski: Z rozmów z ciekawymi ludźmi rodzą się ciekawe projekty. Już jakiś czas temu oceniliśmy wraz z pracownikami starostwa, że w urzędzie trzeba poprawić dostępność dla osób starszych, niepełnosprawnych i wszystkich tych, które mają problemy komunikacyjne. Rozmawiam z różnymi ludźmi, a podczas spotkania z przedstawicielami Akademii Sztuki Wojennej narodził się pomysł, by powstał awatar, wspierający klientów w załatwianiu spraw urzędowych. Od rozmowy do projektu i pozyskania dofinansowania minęło trochę czasu, ale udało się. Nasz awatar wpisuje się w ideę rządowego projektu Dostępność Plus. Jest też dobrym rozwiązaniem na czas pandemii, bo pomaga ograniczać kontakt bezpośredni.
To nie jedyne innowacje wdrażane przez powiat. Niedawno ruszyły prace budowlane związane z realizacją na terenie jednej ze szkół projektu wirtualnej rzeczywistości…
M.N.: Projekt nazywa się Polska Szkoła Ekologii. Część budowlana tego przedsięwzięcia rzeczywiście już ruszyła, część wyposażeniowa jest na etapie przetargu. W obiekcie będzie wykorzystywana technologia 7D – to najwyższa technologia wizualna, która zostanie wykorzystana do prowadzenia nowoczesnych, multimedialnych i interaktywnych form edukacji ekologicznej. Młodzież będzie mogła na przykład znaleźć się w wirtualnej rzeczywistości w Puszczy Białowieskiej i słuchać odgłosów lasu. Tak jak awatar jest pierwszym tego typu projektem w samorządach, tak i Polska Szkoła Ekologii jest jednym z naprawdę nielicznych.
Przedsięwzięcie realizujemy przede wszystkim z myślą o dzieciach i młodzieży z terenu powiatu. W szkołach podstawowych i ponadpodstawowych mamy w sumie 8 tys. uczniów. Ale jeżeli przepustowość pozwoli, będziemy udostępniać obiekt również dorosłym.
Skoro mowa o oświacie - w jakiej jest kondycji finansowej?
M.N.: Od kilkunastu lat mamy dosyć dobrą sytuację oświatową. Samorząd powiatu prowadzi trzy szkoły ponadpodstawowe i cztery młodzieżowe ośrodki wychowawcze (MOW) dla młodzieży z zaburzoną normą zachowania. W sumie daje nam to subwencję oświatowa na poziomie 40 mln zł rocznie. Nie dokładamy do oświaty z budżetu powiatu, co jest sytuacją dobrą. Nie wiem, czy jest jakiś samorząd w Polsce, który nie dokłada do oświaty.
No właśnie skąd więc taki wynik? Oszczędza Pan na uczniach?
M.N.: Sukces polega na tym, żeby tak dobrze prowadzić te placówki organizacyjnie, szczególnie te MOW-y, by zniszczenia były jak najmniejsze, wtedy straty są małe i subwencja wystarczy. Na oświacie nie oszczędzamy, wręcz przeciwnie – bardzo dużo w nią inwestujemy. Nasza baza materialna jest na najwyższym poziomie. Postawiliśmy pływalnię, wybudowaliśmy halę sportową, powstało piękne powiatowe centrum kształcenia zawodowego. My oświatą możemy się szczycić a nie wstydzić.
Budżet powiatu też ma się dobrze?
M.N.: Powiaty mają niewielki udział w podatkach, więc nie dołączę się do głosów narzekających na skutki pandemii. Sytuacja finansowa powiatu jest dobra, nie odczuwamy spadków, prowadzimy wszelkie inwestycje, które założyliśmy w budżecie, a mamy budżet na poziomie ponad 100 mln zł. Realizujemy bardzo dużo zadań, nie ukrywam, że wszystkie są z udziałem środków zewnętrznych: unijnych albo rządowych. W tej chwili Rządowy Fundusz Rozwoju Dróg i Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych to są główne źródła, dzięki którym realizujemy te inwestycje.
Pod adresem Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg posypało się wiele krytycznych uwag o nieprzejrzystości podziału środków, kryteriach politycznych...
M.N.: Polska jest jedna i powinno być tak, że kto dobre wnioski pisze, ten otrzymuje dofinansowanie. Ja się nie skarżę, że nie dostaję od pana marszałka pieniędzy z regionalnego programu operacyjnego. Może te nasze wnioski nie zasługują na uwagę, może były według oceniających słabsze od innych. Żeby było jasne: też nie dostałem z RFIL tyle, ile chciałem. W dogrywce złożyłem wnioski na 4 mln zł, dostałem 2 mln zł.
Jakie powiat przysuski ma plany jeżeli chodzi o przyszłą perspektywę unijną?
M.N.: Każde pojawiające się możliwości czy to unijne czy krajowe chcemy wykorzystać, jesteśmy beneficjentem agresywnym. Liczymy na fundusze unijne, ale liczymy także na Krajowy Plan Odbudowy. Mam nadzieję, że przyjedzie mądrość naszych parlamentarzystów i przegłosują KPO. To jest duża szansa dla nas, dla innych samorządów, bo te krajowe fundusze są dużo łatwiejsze do zdobycia, niż unijne.
Do przyszłej perspektywy przygotowujemy się w bardzo szerokim zakresie. Chcemy składać wnioski, które wzmocnią powiat jako teren o znaczeniu turystycznym – chodzi o wsparcie gospodarcze i infrastrukturalne. Tworzymy bardzo duże wnioski, opiewające nawet na kilkadziesiąt milionów złotych. Na razie czekamy, jak tylko pojawią się możliwości, na pewno skorzystamy, bo jesteśmy świadomi tego, że to mogą być jedne z ostatnich „okazyjnych” pieniędzy. Każdy samorządowiec musi być czujny, nie może przespać tego okresu. Zwłaszcza że musimy być też świadomi, że przyjdzie okres po pandemii. Państwo w takiej wysokości wspomogło przedsiębiorców, obywateli, że pewnie odczujemy tego skutki i przyjdą chude lata. Tym bardziej fundusze unijne stają się szansą.
Jaka jest Pana zdaniem największa bolączka powiatu?
M.N.: Jedną z bolączek jest bezrobocie na poziomie 17 proc. Choć niektórzy mi mówią, że tu już nie da się nic więcej zrobić, bo jest taka grupa ludzi, których po prostu nie interesuje praca. To jest paradoks, że statystycznie jest kilkanaście procent bezrobocia, natomiast przedsiębiorcy mówią, że nie ma ludzi do pracy.
Na pewno przydałaby nam się też inwestycja o znaczeniu strategicznym – jak chociażby doprowadzenie gazu ziemnego. Zabiegam o to, bo to by się przyczyniło do większego rozwoju gospodarczego powiatu.
Samorządy żyją teraz organizacją punktów szczepień. Jak ta akcja przebiega w Przysusze i okolicach?
M.W.: Na terenie powiatu przysuskiego działa dwanaście punktów szczepień i jest to na chwilę obecną wystarczająca liczba. Każdy z tych punktów mógłby wszczepić dwa razy więcej pacjentów, ale nie ma tyle szczepionek. Wychodzimy z takiego założenia, że jeżeli będzie konieczność i dostępność szczepionki wzrośnie, to będziemy tworzyć więcej punktów szczepień, jesteśmy na to przygotowani.
Szpital w Przysusze był jednym z pierwszych tzw. szpitali covidowych…
M.N.: Z tego tytułu nasłuchałem się, że wywiozą mnie na taczce. Proszę brać pod uwagę, że mówienie o szpitalu covidowym rok temu, kiedy pandemia była nowością, sprawiało, że byłem posądzany o ściągnięcie zarazy. Odważyliśmy się wtedy ten szpital stworzyć i jestem dumny, kiedy słyszę, że pacjenci są bardzo zadowoleni z opieki, jaką tam otrzymują.
Jeżeli chodzi o sytuacje finansową – za rok 2020 szpital osiągnął zysk w wysokości 600 tys. zł. Ale nie szczycę się tak bardzo tym wynikiem finansowym, gdyż wiem, że rok 2020 był rokiem nietypowym. Pandemia może przesłaniać trochę rzeczywistą sytuację.
Rozmawiała: Anna Banasik