Nasz projekt ma uratować polską szkołę przed odejściem z niej najlepszych specjalistów - mówił w Sejmie prezes ZNP Sławomir Broniarz o obywatelskim projekcie noweli Karty Nauczyciela. KO, Lewica, KP, Polska 2050 i PPS poparły projekt, a PiS zapewniło, że pochyli się nad nim z „należytą starannością”. Teraz projekt trafi do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.
W Sejmie odbyło się w środę po południu pierwsze czytanie obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy Karta Nauczyciela, który zakłada powiązanie wysokości wynagrodzeń nauczycieli z wysokością przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Projekt wniósł do Sejmu Związek Nauczycielstwa Polskiego. W imieniu wnioskodawców projekt przedstawił prezes ZNP Sławomir Broniarz.
„Naszą inicjatywę nazwaliśmy +godne płace i wysoki prestiż nauczycieli+, choć w rzeczywistości powinna ona brzmieć: ustawa ratunkowa dla polskiej edukacji, oświaty, albowiem ona w pierwszej kolejności zapewni nie tyle podwyżkę płac dla nauczycieli, ale jest przede wszystkim szansą na uratowanie tego, co stopniowo rozsypuje się w każdej z ok. 30 tys. placówek oświatowych w Polsce – jakości kształcenia i dobrych warunków nauki dla naszych dzieci i wnuków” - podkreślił.
Broniarz dodał, że projekt ma uratować polską szkołę przed odejściem najlepszych specjalistów do innych branż i podkreślił, że jednym z największych problemów w oświacie są obecnie niedobory kadrowe. Mówił, że nauczycieli brakuje, a głównym powodem takiego stanu rzeczy jest poziom wynagrodzeń w oświacie.
„Polskie państwo płaci nauczycielom (…) skandalicznie mało! Specjaliści z OECD porównali zarobki nauczycieli szkół podstawowych m.in. po przepracowaniu 10 lat. W tym zestawieniu polscy nauczyciele znaleźli się na czwartym miejscu od końca wśród krajów OECD. Gorzej zarabiają jedynie nauczyciele na Węgrzech, Słowacji i w Grecji” - podkreślił.
Wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski podkreślił, że w projekcie ustawy pojawia się „propozycja, aby podnieść wynagrodzenia nauczycieli, których skutki finansowe sięgałyby ok. 20 mld złotych (…) Ze względu na koszty oraz brak liczenia się z realiami finansowymi budżetu państwa, rząd negatywnie opiniuje ten projekt ustawy” - powiedział Piontkowski.
Lidia Burzyńska w imieniu klubu PiS oceniła, że przedstawiony projekt „jest bez wątpienia i według mnie sytuacją kuriozalną, ponieważ związek zgodnie z ustawą o związkach zawodowych jest organizacją ludzi pracy powołaną do reprezentowania i obrony ich praw, interesów zawodowych i socjalnych. (…) Czyli ma za zadanie chronić, wspierać, pomagać nauczycielom zawsze, a nie tylko interesować się tak nadmiernie ich sprawami w czasach, kiedy rządzi PiS” - powiedziała.
W jej ocenie wcześniejsze rządy są odpowiedzialne za niektóre zaniedbania w oświacie. „Jeżeli wysoki Sejm zdecyduje o dalszym procedowaniu tego projektu, to posłowie PiS z należytą starannością pochylą się nad nim” – zapewniła Burzyńska.
Posłanka Elżbieta Gapińska w imieniu KO powiedziała, że jeżeli nie uda się powiązać zarobków nauczycieli z wynagradzaniem w gospodarce i ich ostatecznie uregulować, to jest niebezpieczeństwo, że odejdą z zawodu. „Już obecnie młodzi, wykształceni ludzie szukają miejsca zatrudnienia poza szkołą” - dodała. W jej ocenie jednym z głównych powodów małego zainteresowania pracą w szkole jest - oprócz niskich płac - również obniżenie prestiżu tego zawodu i niegodne potraktowanie nauczycieli w czasie strajku w 2019 r.
Gapińska powiedziała, że popiera projekt. „Podwyżki powinny być finansowane z budżetu, nie zaś przerzucane na samorządy” - zastrzegła.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) w imieniu swojego ugrupowania stwierdziła, że projekt trafia w samo sedno problemów trawiących polski system edukacji. „Trafia w samo sedno, bo dotyczy ludzi, bez których tego systemu po prostu by nie było” - dodała. Stwierdziła, że lepiej nagradzani nauczyciele, są lepiej zmotywowani, na czym skorzysta młodzież. „Poparcie tego projektu opłaca się po prostu wszystkim” - oceniła.
Artur Dziambor (Konfederacja) zapowiedział, że jego klub nie poprze projektu. Jak mówił, nauczyciele „powinni zarabiać wielokrotnie więcej, niż zarabiają dziś, tylko absolutnie nie metodami, które proponuje ZNP i absolutnie nie metodami, które są zapisane w Karcie Nauczyciela”. Zdaniem Dziambora należy wprowadzić zasady rynkowe, bon oświatowy i urynkowienie szkół. „Należy doprowadzić do sytuacji, w których szkoły są prywatnymi firmami” - dodał.
Dariusz Klimczak (KP) wyraził poparcie dla projektu uzasadniając, że „znaczny wzrost wynagrodzeń nauczycieli jest bardzo potrzebny”.
Michał Gramatyka (Polska 2050) także zapowiedział poparcie dla projektu, zwracając uwagę, że mimo niskich wynagrodzeń nauczyciele stracili też na Polskim Ładzie.
„Sytuacja płacowa nauczycieli w Polsce jest dramatyczna” - oceniła Joanna Seneszyn (PPS) i wyraziła poparcie dla projektu.
Zgodnie z obywatelskim projektem nowelizacji Karty Nauczyciela wysokości kwot średniego i zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego mają stanowić określony procent kwoty przeciętnego wynagrodzenia obowiązującej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego. Chodzi o kwotę przeciętnego wynagrodzenia ustalaną na podstawie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela dyplomowanego wynosić co najmniej 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, a nauczyciela stażysty ma wynieść co najmniej 73 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Na pozostałych stopniach awansu minister edukacji ma ustalić wysokość wynagrodzenia zasadniczego proporcjonalnie.
Jednocześnie ma być zachowana formuła średniego wynagrodzenia nauczyciela na poszczególnych stopniach awansu zawodowego. Średnie wynagrodzenie nauczyciela stażysty ma być w wysokości 90 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, nauczyciela kontraktowego – 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia, nauczyciela mianowanego – 125 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, a nauczyciela dyplomowanego – 155 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Aby złożyć w Sejmie projekt ustawy, grupa obywateli, w tym przypadku związek, musiało go opracować i zebrać pod nim co najmniej tysiąc podpisów osób popierających ten pomysł, by zarejestrować komitet inicjatywy obywatelskiej. Jeżeli marszałek Sejmu wyrazi zgodę i zarejestruje komitet, ten ma trzy miesiące na to, aby zebrać pod projektem co najmniej 100 tys. podpisów obywateli go popierających, by móc złożyć projekt w Sejmie.
Związek Nauczycielstwa Polskiego pod procedowanym projektem zebrał ponad 250 tys. podpisów obywateli.
To kolejne podejście ZNP do wprowadzenia zasady powiązania wynagrodzenia nauczycieli ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce. Inicjatywa zrodziła się w styczniu 2020 r., ale wybuchła pandemia COVID-19 i zbieranie podpisów pod projektem było utrudnione. Dlatego związek zawiesił wówczas zbiórkę.
Obecnie wysokość wynagrodzenia nauczycieli jest pochodną kwoty bazowej dla nauczycieli określanej co roku w ustawie budżetowej. Służy ona do wyliczania tzw. średniego wynagrodzenia nauczycieli, na które składa się wynagrodzenie zasadnicze i kilkanaście dodatków.
„Wprowadzenie zaproponowanego w niniejszej nowelizacji mechanizmu ustalania wynagrodzeń nauczycielskich wprowadzi obiektywny wskaźnik, uniezależniony od woli politycznej parlamentu i ministra właściwego do spraw oświaty i wychowania” - czytamy w uzasadnieniu projektu obywatelskiego. Wskazano w nim także, że „poprawa stanu gospodarki narodowej i związany z tym faktem wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej będzie się przekładał bezpośrednio na wysokość wynagrodzeń nauczycielskich”.
Według autorów projektu wprowadzenie zaproponowanego mechanizmu „bez wątpienia wpłynie korzystnie na poczucie stabilności zawodu nauczyciela i jego atrakcyjność (…) Tym samym spowoduje zahamowanie negatywnego trendu polegającego na odpływie z zawodu nauczyciela osób najbardziej kreatywnych i wartościowych” - wskazano.
Uchwalenie projektu obywatelskiego - jak powiedział dziennikarzom Broniarz - oznacza wzrost wynagrodzeń nauczycieli o około 20 proc.
Zgodnie z wyliczeniami przedstawionymi przez ZNP w praktyce przekładałoby się to na podwyżki w wysokości 842 zł dla nauczycieli stażystów i kontraktowych, 956 zł dla nauczycieli mianowanych oraz 1122 zł dla nauczycieli dyplomowanych.
Za powiązaniem wysokości wynagrodzenia nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce opowiada się także Forum Związków Zawodowych i Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność".
W uzasadnieniu projektu ZNP przypomina, że w czerwcu 2016 r. został złożony w Sejmie inny projekt obywatelski autorstwa związku, zgodnie z którym środki na wynagrodzenia nauczycieli pracujących w szkołach mają pochodzić nie z subwencji oświatowej, ale z dotacji celowej budżetu państwa. Projekt ten poparło ponad 340 tys. obywateli.
Pierwsze czytanie tego projektu przeprowadzono dwukrotnie: we wrześniu 2016 r. w Sejmie poprzedniej kadencji i w kwietniu 2020 r.
Teraz projekt trafi do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.
dsr/ mam/