Świnoujście, Krynica Morska, Dziwnów i Puńsk - w każdym z tych miast dotacje unijne w ostatnich ośmiu latach przekroczyły 10 tys. zł w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Ale są i takie samorządy, gdzie wskaźnik ten wyniósł grubo poniżej 100 złotych – wynika z rankingu pozyskiwania środków unijnych przez jst w latach 2014-21 opracowanego przez prof. Pawła Swianiewicza i dr Julitę Łukomską.
Jak wynika z danych zamieszczonych w raporcie opublikowanym na stronie internetowej pisma „Wspólnota”, w 51 samorządach kwota dotacji unijnych w przeliczeniu na jednego mieszkańca w latach 2014-21 przekroczyła 5 tysięcy złotych.
Wśród liderów rankingu jest pięć miast wojewódzkich (Olsztyn – 6122,59 zł; Opole – 5961,96 zł; Rzeszów – 5914,19 zł; Białystok – 5372,42 zł oraz Lublin – 5163,16 zł) oraz trzy inne miasta na prawach powiatu (Świnoujście – 16 855,66 zł; Krosno – 7364,72 zł oraz Gliwice – 5067,17 zł). Czołówkę zestawienia uzupełnia 10 małych miast (trzy najlepsze to Krynica Morska – 13 775,92 zł zł; Dziwnów – 10 711,26 zł oraz Uniejów – 9654,85 zł) oraz 33 gminy wiejskie (najlepsze z nich to Puńsk – 10 059,29 zł; Lewin Kłodzki – 8609,68 zł i Ożarowice – 8552,40 zł).
„Nie ma samorządów, które nie otrzymały żadnych dotacji z programów operacyjnych Unii Europejskich, ale są takie, które skorzystały z nich w śladowych ilościach. W 8 gminach wiejskich, 2 małych miastach i jednym mieście powiatowym ich łączna wielkość nie przekraczała 100 złotych na osobę. Aż 5 spośród tych gmin znajduje się w województwie mazowieckim, które ze względu na obowiązujące algorytmy dostaje stosunkowo najmniejsze kwoty do wykorzystania. Takimi bardzo niewielkimi dotacjami odznacza się też 11 powiatów – z tego aż 6 zlokalizowanych jest na Mazowszu” – czytamy w raporcie.
Do miast maruderów pod względem sięgania po środki unijne należą zachodniopomorskie Sławno (92,66 zł), mazowiecki Bieżuń (58,11 zł) oraz Torzym w woj. lubuskim (74,49 zł). Z kolei cała trójka gmin wiejskich w najmniejszym stopniu korzystających z dotacji UE leży na Mazowszu – są to Lutocin (43,82 zł), Grębków (34,87 zł) i Szreńsk (30,99 zł).
Jak wynika z raportu, z reguły duże miasta otrzymują większe dotacje od małych gmin.
„Wśród miast wojewódzkich są tylko dwa, w których suma dotacji w przeliczeniu na jednego mieszkańca była w okresie 2014-2021 mniejsza niż 2500 zł. Tymczasem wśród wszystkich gmin jest takich prawie dwa tysiące, a więc zdecydowanie ponad połowa. Żadne z miast na prawach powiatu nie otrzymało w sumie dotacji mniejszych niż 800 zł na jednego mieszkańca, podczas gdy wśród wszystkich gmin takich jednostek jest ponad 550 (w tym 86 miast powiatowych)” - czytamy.
Miasta wojewódzkie o najniższych kwotach dotacji unijnych w przeliczeniu na mieszkańca to Poznań (3145,33 zł), Łódź (2359,07 zł) i Wrocław (2324,90 zł).
Autorzy raportu zwracają w związku z tym uwagę na paradoks, że fundusze unijne – co do zasady mające służyć niwelowaniu różnic rozwojowych – nie tylko nie zawsze wypełniają tę funkcję, ale wręcz w niektórych przypadkach mogą przyczyniać się do ich utrwalania i powiększania.
„To zamożniejsze miasta i gminy wiejskie stać na posyłanie swoich pracowników na dobre szkolenia lub zatrudnianie najlepszych firm konsultingowych, na opracowywanie bardziej skomplikowanych projektów, na zapewnienie wkładu własnego w odpowiedniej wysokości lub też posłużenie się kredytem tam, gdzie sytuacja tego wymaga. W efekcie to bogatsze jednostki korzystają często z wyższych dotacji. (…) Okazuje się zatem, że środki unijne, wbrew wyrównawczym założeniom polityki regionalnej, w skali mikro mogą się przyczyniać do zwiększania, a nie zmniejszania rozpiętości między mniej i bardziej zamożnymi gminami” – czytamy w raporcie.
mam/